Obiecane zdjęcie oprawionego obrazu, który wylosowałam u Basi z 5 Pór roku, a właściwie wylosował dla mnie jeden z jej wnuków.
To jest bardzo ładny obraz, jest na nim nie tylko śnieg i drzewa ale też plamy słońca i czerwone owoce na krzakach. I choć wiem, że Basia nie malowała go nad morzem, przypomina mi bardzo pewne miejsce na granicy Sopotu i Gdyni, gdzie wysoki klif przecina niewielka rzeczka spływająca do morza.
Zatem wartość sentymentalna podwójna ;).
Tło to szara ściana, rama jest srebrna, półmatowa. Bardzo mi to pasuje :).
Obraz wisi w moim gabinecie-pracowni, razem z widokiem Bieszczad, który też już dość dawno od Basi dostałam.
To wielki zaszczyt i ogromna radość. Bardzo dziękuję jeszcze raz!
I jeszcze zbliżenie na moje koty (był czas, że "chodziły za mną" drewniane koty i wtedy kilka ich dostałam, mieszkają w różnych kątach) - tego w złote pasy dostałam w spadku po synu :) a pomarańczowy był kiedyś prezentem od Przyjaciół. Istotne tu jest jednak, że ma pomarańczową bandankę - Ola na pewno ją pamięta ;). Suszone hortensje zostały nam po ostatniojesiennych dekoracjach ślubnych. Piękne są.
A na koniec krokusowe wojsko. Tak jak myślałam, ostatnia środa przyniosła serię zdjęć wiosennych kwiatków. To mnie szczególnie ujęło.
I jest pewną pociechą przy dzisiejszej typowo marcowej pogodzie - od słońca po zadymkę i tak kilka razy...