czwartek, 30 października 2014

Świąteczne losowanie po raz drugi


Rok temu pisałam o zwyczaju losowania błogosławieństw związanym z Uroczystością Wszystkich Świętych. (Błogosławieni to znaczy szczęśliwi, a święci są szczęśliwi, bo są świętymi :) ).
Powtarzam opis, bo tak chyba łatwiej niż wędrować w tę i wewtę po blogu. :)

Zwyczaj losowania błogosławieństw

Zwyczaj losowania błogosławieństw zaistniał we wspólnocie Niepokalanej Matki Kościoła pod koniec lat siedemdziesiątych. Dzisiaj trudno ustalić, kto był autorem tego zwyczaju; nie był nim Sługa Boży ks. Franciszek, ale zawsze w losowaniu błogosławieństw uczestniczył.
Inspirację stanowił niewątpliwie liturgiczny obchód uroczystości Wszystkich Świętych i czytana w tym dniu ewangelia z Mt 5, 1-12a, w której przypomina się fragment Chrystusowego kazania na górze z proklama­cją ośmiu błogosławieństw. Wszyscy święci są właśnie tymi ludźmi, którzy dali przykład stosowania ich w codziennym postępowaniu. Sensem losowania błogosławieństw jest nakłonienie swego serca do szczególnego zastosowania tego jednego, wylosowanego błogosławieństwa we własnym życiu, do następnej uroczystości Wszystkich Świętych.
Losowanie można przeprowadzić w rodzinie, kręgu rodzin, grupie formacyjnej, a także i w innych środowiskach. Ważne jest, aby we wprowadzeniu do losowania ukazać cel – mianowicie przyjęcie w duchu wiary treści tego konkretnego błogosławieństwa jako szczególnego światła dla swojego życia na następny rok. Można też od razu po wylosowaniu błogosławieństwa podzielić się odkryciem treści w nim zawartej, jako konkretnej inspiracji do podjęcia „pracy nad sobą”.

I podobnie jak w ubiegłym roku chciałabym zaproponować takie wirtualne losowanie błogosłąwieństw tym, którzy byliby zainteresowani.
Może ktoś zechce podjąć takie wyzwanie? Po raz pierwszy albo i drugi? Przyjąć jedno z ośmiu błogosławieństw jako wskazówkę do pracy nad sobą czy nad relacjami z innymi na cały rok? (oczywoiście nie chodzi o żadne wróżenie.)

Nadal myślę, że sam tekst jest na tyle uniwersalny w wymiarze czysto ludzkim, że to losowanie nie musi ograniczać się do osób uznających się za chrześcijan.
Można zaprosić do losowania innych.

Jak to będzie wyglądać od strony technicznej:  ja przypiszę do każdego błogosławieństwa jakiś numer. Uczestnicy losowania napiszą wybrany numer (od 1 do 8) w komentarzu (dla siebie, kogoś z rodziny...). Można podać maila, jeśli nie jest widoczny w profilu. Ja na tego maila wyślę tekst wybranego błogosławieństwa. Taki do wydrukowania dla siebie. Numery są inne niż w ubiegłym roku.
Potem, jeśli ktoś zechce, może podzielić się jakąś refleksją - ale nie musi (nie chodzi wszak o nabijanie na siłę komentarzy!)
Zapraszam odważnych. :)
Czekam do niedzieli (2 XI) wieczór :)



poniedziałek, 27 października 2014

Kwiatkowa z inspiracji

Sobotni-niedzielny wyjazd może nie do końca był ściśłe wypoczynkowy (nie zawsze się da w pełni wypocząć, gdy pewne kwestie nieuchronnie są gdzieś "z tyłu głowy"), ale sprzyjał integracji z fajnymi ludźmi, poszerzaniu wiedzy, odpoczynkowi od prac domowych i haftowaniu. Tempo było duże, przy machaniu igiełką dobrze się słuchało i rozmawiało. I dlatego nie tylko skończyłam zakładkę in blue z poprzedniego wpisu, ale wykonałam też całkowicie nową. Z nową wersją (dla mnie) kwiatuszków, podpatrzoną u Pewnej Pani i zaadaptowaną. Nie da się ukryć, że twórczości sprzyjały też pochlebne, łaskoczące ego komentarze. Jednak człowiek jest łasy na komplementy. Zakładka od ręki znalazła nową właścicielkę, a ja już wiem, że na analogiczny wyjazd za rok powinnam zrobić zapasik.

Kwiatkowa z inspiracji wygląda mniej więcej tak (znowu zdjęcie komórkowe).


Kolorystyka nieco jesienna przez złamane zielenie i żółcie, Ten ciemny ni to bordowy, ni to fiolet wprowadził pewne interesujace napięcie. ;) Generalnie zakładka jest wesoła i optymistyczna.

niedziela, 26 października 2014

Zamówiona in blue

Zamówiona była niekoniecznie w błękitach, ale wiem, że zamawiająca ten kolor zawsze wybiera. Zatem nie było kłopotu ani z decyzją co do koloru, ani z głównym motywem (bo ten był zamówiony).
Co ciekawsze, udało się skończyć tak, że mogłam w sobotę wręczyć osobiście. To dopiero frajda!


Niestety zdjęcie komórką. O mało nie zapomniałam go zrobić. A zakładka nosi  w kolekcji zakładkowych zdjęć numer 160.

środa, 22 października 2014

Wczesnojesienna

Znajomi zamówili dla córki. Konieczne z rybką. No i wyszła rybka w jesiennych barwach. Wczesnojesiennych, bo jeszcze wiele zieleni. Ale już nie tej czystej. Nieuchronnie jesiennie.
I oczywiście w technice tradycyjnej tym razem.


Zdjęcie na talerzyku, bo pada i z dobrym światłem w domu problem.

poniedziałek, 20 października 2014

Zakręt

Zaczęło się niewinnie. Pomyliłam się. Skręciłam na pierwszym skrzyżowaniu zamiast na drugim. Ot, drobiazg. Teoretycznie do szybkiego naprawienia. Ale rzeczywistość okazała się inna niż teoria. Ta pierwsza niewłaściwa droga uniemożliwiała powrót, można było tylko jechać dalej. Pomyślałam, że w sumie co to szkodzi, wrócimy na właściwy szlak tylko kilkaset metów dalej. Ale za moment okazało się, że nie mamy pełnej swobody manewru, że tu zamknięte, tam zakaz wjazdu, ówdzie jeden kierunek, jeszcze gdzie indziej korek... I tak z każdym obrotem kół i przyciśnięciem pedału gazu oddalaliśmy się od celu podróży.

Nie, nie błąkamy się do tej pory. Orientacja w terenie pozwoliła w końcu do celu dotrzeć, a że był pewien zapas czasu, to nawet nie byliśmy specjalnie spóźnieni. Niemniej oboje mieliśmy natychmiast skojarzenie jakże na czasie: wystarczy czasem jeden z pozoru niewielki i łatwy do naprawienia błąd, by daleko odwieść nas od celu drogi...

Zawsze jest pytanie dokąd dojdziemy daną drogą....

środa, 15 października 2014

Ptaszysko

Nie wiem, ciągle nie wiem jakie.
Poza tym, że cudne. I że moje.
Ptaszysko. Ptaszor.
Mam nieprawdopodobnie utalentowaną kuzynkę (no, niejedną taką mam, ale o jednej teraz napiszę). Między innymi (bardzo poważnymi innymi) lepi cudeńka z gliny. Oglądałam do tej pory większość na FB i tylko jednego stwora miałam okazję podziwiać i pogłaskać tydzień temu.
Wczoraj wreszcie udało nam się po dłuższym czasie spotkać z Utalentowaną. I dostalam prezent! Absolutnie niespodziewany i absolutnie zachwycający. A do tego wykonany przez nią własnoręcznie, od początku do końca (no dobra, tej gliny to sama nie kopała).
Zapraszam do podziwiania, bo jest co podziwiać. No i można zastanowić się jakie to ptaszysko (to znaczy jaki to gatunek :) )....







--------------------------------------
Dzisiaj już kończy się dzień dla wielu osób trudny i przywołujący bolesne wspomnienia, ale jednocześnie pomagający w uporaniu sie z trudnytmi przeżyciami i zwracajacy uwagę na ważny problem. http://www.chcemybycrodzicami.pl/artykuly/482/

niedziela, 12 października 2014

Kocyk w malinach

Lubię cieniowane nici. Ostatnio nawet skusiłam sie na nie w pasmaterii. Urzekła mnie nieco złamana czerwień - jak w mocno dojrzałych malinach. I teraz już wiem, że z jednego motka muliny (z małym dodatkiem) wychodzi jedna zakładka, przynajmniej z tych dwustronnych.
W rozlicznych zawirowaniach ostatniego czasu powstała druga, z grubsza monochromatyczna, zakładka kojarząca mi się z kocykiem. Poprzedna była w błękitach, ta - jak głosi tytuł - w malinowej czerwieni.


Teraz chyba jednak wrócę do tradycyjnych krzyżyków, bo uzbierałam kilka zamówień i wypada sie z nich wywiązać...

sobota, 11 października 2014

czwartek, 9 października 2014

Z jakim rezultatem?

Krótka notka.
W niedzielne przedpołudnie spotkaliśmy taki oto znak.


Oczywiście to bardzo sympatycznie, że ktoś remontuje chodniki (należy im się) i jeszcze przeprasza za niedogodności.
Ale..
Nie sposób nie zastanowić się, czy po pracy z TAKIM narzędziem te chodniki nie wyglądałyby gorzej. No i ile czasu zajęłoby przesypanie tej kupki piasku we właściwe miejsce...
Pomijam już fakt, iż "pracownik" wygląda jakby się skradał i zamierzał wbić ten trójząb komuś w plecy... Swoją drogą, cóż to za wyraz równości - sam król morza przy tak prozaicznej pracy... Widać musi zarobić na chleb, samo stanie na fontannie nie starczy...

Złośliwostki złośliwostkami, ale w sumie uważam, że znak sympatyczny. I z chęcią upubliczniam :)

poniedziałek, 6 października 2014

Przelotem

"Starsi panowie dwaj..."
Nasi prywatni starsi panowie dwaj przysparzają nam  ostatnio sporo emocji (nie z własnej winy oczywiście). Polecam się pamięci.