czwartek, 30 września 2021

Pudełka w pastelach

 Zrobiłam je kilka miesięcy temu i w pośpiechu fotografowałam, bo zaplanowane były jako prezent...

Dwa bliźniacze pudełka na różności w pastelowych wzorach, które już tu się kiedyś prezentowały na słoikach i osłonkach na doniczki. Bardzo mi się podoba, że na każdym przedmiocie ten wzór wygląda nieco inaczej - a zawsze ciekawie.

 
I jeszcze z każdej strony inaczej :D.


Natomiast jeśłi chodzi o wnętrze, to trochę poszalałam. Z zupełnie innej serwetki wycięłam serduszka...

I zrobiło się śmiesznie. Każda skrzyneczka jest tu inna.

Dno pod spodem zostało białe, ale z serduszkiem ;).

Jeśli jeszcze wrócę do tych serwetek (a prędzej czy później na pewno to się stanie), zrobię zdecydowanie inne środki jednak.
Niemniej pudełeczka, zwłaszcza od zewnątrz, spodobały się komu miały się spodobać. Albo tak przynajmniej mi powiedziano 😂.



niedziela, 26 września 2021

Mój pierwszy chustecznik

 Bo tak zdaje się mówi się na tę skrzyneczkę...

Przymierzałam się do takiej robótki już dawno, ale "po pierwsze nie mamy armat" jak ponoć odpowiadał Napoleonowi któryś z dowódców. Nie miałam do tej pory gdzie kupić takiego chustecznika w wersji nude ;). Tzn. pewnie nie umiałam znaleźć szukając w sieci, było tylko takie coś składane, co mi się nie podobało. Ale wreszcie, przy okazji pobytu w centrum miasta, zawędrowałam do ulubionego sklepu z  wszelkimi "cosiami" do rękodzieła i tam były chusteczniki!


Pierwsza skrzyneczka na chusteczki w moim wydaniu została zrobiona na prezent dla mojej Mamy. Dopasowałam ją do wnętrza, do którego jest przeznaczona. Klimaty wybitnie jesienne i tak właśnie miało być. W sumie kombinowałam też i z innymi serwetkami, ale w końcu stanęło na tej jednej.


 

Potrzebne mi jednak było coś dopełniającego wizualnie tę serwetkę. Miałam jeszcze resztki wstążeczek-nie-wiadomo-skąd (naprawdę nie mam pojęcia skąd wzięły się u mnie w dużej ilości), wykorzystałam więc taką atłasową na wykończenie brzegów pionowych ścian. Ta wstążeczka ma kolor tak pomiędzy brązowym a bordowym, dopasowała się zatem idealnie.

Zdjęć będzie dużo, bo mi bardzo mi się to dobrze robiło. :)

 

Z oczywistych względów nie robiłam dekoracji wewnątrz,  zadbałam jednak o wykończenie brzegu przesuwanego wieczka (czy też denka). Tu nie ma wstążki na dole, bo to przesuwane denko jest za cienkie.

 

I na koniec jeszcze raz całość. 

Wiem, że to takie trochę udawany decoupage w moim wydaniu... ale mam już pomysł na kolejny chustecznik, tym razem dla mnie, do mojego pokoju. Zaczynam od malowania na biało...

piątek, 24 września 2021

No to mamy jesień

 Ostatni niejesienny weekend udało mi się spędzić na wsi. Co było o tyle problematyczne, że w piątek lało, w sobotę się gościliśmy i na zasłużony spacer mogliśmy się wybrać dopiero w niedzielę.


 Ulubione jeziorko oglądaliśmy tym razem z innej perspektywy, z żurawiej łączki (a raczej jej bliskiej okolicy, bo obawiałam się że na samej łączce możemy się zapaść).

 
 
Bardzo chciałam wytropić żurawie. Widziałam pojedyncze z samochodu podczas jazdy... Ale jak byliśmy nad jeziorkiem to one urządzały wyścigi... Więc oglądaliśmy żurawie z daleka. 



I dopiero wyjeżdżając zauważyliśmy całe stadko na polu. Nigdy wcześniej nie widziałam tylu żurawi na raz na ziemi :). 


 Zdjęcia na maksymalnym zoomie mają ziarno, Było jeszcze niby jasno, ale już dość późno jednak. Ale i tak miałam frajdę!



Takie nasze prywatne pożegnanie lata ;). Parę dni przed czasem :).

 


środa, 22 września 2021

Zawieszka nieco przestrzenna :)

Taki wynik (wyniczek) eksperymentów.

I radości z koralików.

Jednym słowem połączenie wyszywania z naszywaniem :D.

Zawieszka, w której każda z dwóch stron jest inna. Pokazana z różnych stron, stąd to poskładane zdjęcie. 

:).

Wstyd powiedzieć, ale nie pamiętam dokąd powędrowała. Niemniej mam nadzieję, że służy :).

poniedziałek, 20 września 2021

Włoskie klimaty

Takie przynajmniej było moje skojarzenie podczas pierwszego spaceru... Może przez ten renesansowy krenelaż na wieży?

 Szczególnie ten nocny widok mnie urzekł.


 

Tu już nie tak włosko chyba, prawda?


Kościółek w Starej Leśnej, Słowacja. 

Pierwszy kościółek w tym miejscu wzniesiono w XIII w., w XVIII w. przebudowano, wewnątrz piękna gotycka rzeźba św Anny.

 




sobota, 18 września 2021

Ostrożeń

Taki dobry czas na radosne wspomnienie wakacji. (Za oknem zimno, ale kominek grzeje...)

Ostrożeń zwany zazwyczaj ostem to zawsze wdzięczny obiekt do fotografowania :).

Te w górach są najpiękniejsze :)




niedziela, 12 września 2021

Wrześniowa odsłona zabawy Pascha 2021-2022

 Najpierw jak zwykle banerek :)


Wrześniowa zakładka jest bardzo spokojna w porównaniu z sierpniową. Mamy tu żywe, ogniste kolory (w realu bardziej się przenikają niż na zdjęciu) i element fantazji w postaci podwójnego "ogonka".

Zgodnie z zapowiedzią prezentacja na innym opisie zmartwychwstania :). I innej Biblii.

Skojarzenia kolorystyczne mam odległe dość, ale jak popatrzyłam z bliska na zdjęcie to przypomniała mi się tkana zasłona w Świątyni jerozolimskiej, ta która rozdarła się od góry w chwili śmierci Jezusa. 

Wiecie, że to już półmetek tej zabawy? Aż niewiarygodne.

piątek, 10 września 2021

Już prościej

Oczekiwany niecierpliwie Młody Człowiek jest już wreszcie w domu, ufamy, że życie pod pewnymi względami nieco zwolni (pod innymi pewnie niekoniecznie).

W ramach wspomnień z wakacji zdjęcia z wyprawy na Małą Wysoką (2429 m), a w zasadzie z wyprawy przez szczyt dwie przełęcze i dwa schroniska. 14 godzin w trasie, od Śląskiego Domu w dol. Wielickiej do tawerny w Starej Leśnej (ale z przejazdem elektriczką ze Starego Smokowca). Spełnione marzenie, jedno z tych marzeń tatrzańskich, które wydawało mi się poza moim zasięgiem. No i pogoda jak drut.. Jedyny taki dzień podczas naszego tegorocznego wędrowania.

Tu macie widok ze szczytu, w centrum Wysoka, obok Rysy, które wreszcie wyglądają na porządną górę. :D Gerlach po lewej już poza kadrem. (Straszne tłumy szły na Gerlach, oczywiście z przewodnikami. Choć rzecz jasna na Rysach ludzi było jeszcze więcej. Nie to co u nas.).

Tu też ze szczytu, ale w inną stronę. Na najdalszym planie Tatry Bielskie, po prawej Lodowy, a przed nim Jaworowe. I jeden ze stawów w dol. Staroleśnej.

Tu nadal dominują Rysy i wał Orlej Perci w tle po prawej. To już z podejścia na Rohatkę.

Dla mnie to też trasa w pewnym sensie sentymentalna. Gdy moi Rodzice w czasach studenckich chodzili po Tatrach, można było przechodzić granicę ze Słowacją w ramach tzw. konwencji. Często wtedy szli z Łysej Polany dol. Białej Wody i przechodzili przez główną grań albo przez Polski Grzebień do Śląskiego Domu, albo przez Rohatkę do Zbójnickiej Chaty. Rozejście szlaków na te przełęcze jest w kotle przy Zmarzłym Stawie widocznym na zdjęciu powyżej.

Generalnie trasa wymagająca pewnej kondycji i minimalnego obeznania ze skałą oraz łańcuchami, ale bez przesady. Największą trudnością były sypiące się piargi w kotle Zmarzłego Stawu i to-tal-nie rozsypany i rozjechany w górnej części szlak przy zejściu z Rohatki - to był naprawdę hardcore. To pierwsze kilkaset metrów ostrego zejścia, w znacznej mierze "na czuja". Mąż idący za mną drżał, by mi czegoś niechcący nie zrzucić na głowę. (Poprzedniego dnia zginął - choć nie tu -  od kamienia instruktor wspinaczki, widzieliśmy śmigłowiec zwożący ciało). 

Ale było warto się trudzić. I jak smakowała kawa w Zbójnickiej Chacie (schronisko w dol. Staroleśnej)! Nawet zejście do Starego Smokowca nie było ponad siły i nawet zdołaliśmy dojść ostatnie 4 km od elektriczki.. Tylko już na gotowanie sił nie było :D.

Była też po drodze szczególna nagroda, ale to w kolejnym wpisie ;)


PS: Mam problem z wpisywaniem komentarzy, zatem przepraszam, że nie odpisałam jeszcze na te pod poprzednim wpisem.

 

wtorek, 7 września 2021

Nie jest prosto

Życie rodzinne nabrało ostatnio tempa i intensywności. Ufamy, że się to dobrze wszystko skończy. Ale skutek jest taki, że nie mam czasu i sił zaglądać na bloga. Ba, nie mam czasu i sił zgrać zdjęć.... A byłoby co pokazać.

Musicie się więc zadowolić dziś zwykłą zakładką. Słoneczną jak wczorajszy dzień, bardzo wakacyjną.


Mam nadzieję, że zyska uznanie.