... świeczki :).
Bardzo lubię zapachowe świece. Takie dość poręczne kupuję czasem niedrogo w Ikei. Zostają po nich szklane pojemniki. Na szklanki jaki takie się nie nadają. Ale jako świeczniki na kolejne świece czy tealighty jak najbardziej. Próbowałam jakiś czas temu ozdobić je wyciętymi z serwetki serduszkami. Efekt nie był zachwycający. Dopiero niedawno, po "zabawie" ze słoikami (które niebawem pewnie też pokażę) pomyślałam, że mogę je po prostu pomalować farbami, które mam pod ręką. No to pomalowałam.
Serduszka były już pociągnięte lakierem, nie usuwałam ich. Nie przeszkadzają mi :)
Różowy zdecydowanie nie jest moim ulubionym kolorem. Ale jak się
rozbieli moją ulubioną śliwkę (albo posiadaną na podorędziu fuksję), to
też wychodzi coś na kształt różowego. :)
Na samej górze stoi nie tylko pusty świecznik - jest w nim prawdziwa świeczka, zrobiona przeze mnie z różnych ogarków. Ten świecznik podoba i się najbardziej. Zrobiłam go dawno temu z resztek serwetek w różyczki retro, które tu się już pojawiały i jeszcze pojawią. Wzory naklejane gęsto bezpośrednio na szkło (nie było malowane na biało) wyglądają naprawdę fajnie.
Tu w zbliżeniu - widać przy okazji wielkość.
Dawno nie pokazywałam dyndadełek, a sporo ich jest, do pokazania, sporo.
Zatem znowu będzie kilka. Do wyboru, do koloru :)
Akurat leżał na stole delikatny bieżnik z malowanymi kwiatami :). Świetnie się nadawał na tło zdjęć. ;)
Ostatnia z pokazanych tu zawieszek w moim katalogu nosi numer 300 :). Ale to nie ostatnia ;).