Pokazywanie postów oznaczonych etykietą znaki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą znaki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 września 2025

Znajdź różnice

 i nie chodzi o kolor tła. 😁

Dwa znaki mówiące to samo, na dwóch końcach odcinka objętego pracami drogowymi.

Detale na znakach słowackich to to, co mnie zachwyca. Ale tutaj to dodatkowe wyzwanie jest super.

😎🤣🤣🤣🥳



A wpis ogólny o tym znaku w różnych krajach był już kiedyś. 👉🏽 Zapraszam (klik)

piątek, 29 sierpnia 2025

Komu wolno i gdzie

Był taki czas, że opowiadałam na tym blogu historyjki o niezwykle malowniczych znakach drogowych.  Wpisy te można znaleźć pod hasłem "znaki" po lewej stronie ekranu gdy korzystamy z komputera. 

Dziś mały dodatek z życia (no, znali to zawsze z życia).


Ubawiła mnie ta obrazkowa informacja. Panom nie wolno - rozumiem. W tył zwrot, przejścia nie ma.

Panie z dziećmi (nie bądźmy przesadnie drobiazgowi, i z chłopcami, i z dziewczynkami) mają iść w prawo - też rozumiem. 

A panie bez dzieci? Panowie z dziećmi? Młodzież? Dzieci solo?

🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣


wtorek, 27 maja 2025

Znaki zaangażowane

Widziałam je już w marcu, ale wtedy nie udało się zrobić zdjęcia.

Żądane nader słuszne. Ale kto uwięził biedne jeże? I z jakiego powodu?



środa, 24 sierpnia 2022

Pocztówka z krainy gangsterów

 Wstawiam, bo chyba już nikt nie pamięta wpisów ze znakami :)


Gangsterzy jak ulał. :)


Ale jest to też kraina bocianów. W Bieszczadach już się zbierały do odlotu, tu przedwczoraj jeszcze niekoniecznie ;). Ten z otwartym dziobem przyleciał przed chwilą i najwyraźniej coś opowiada :)



poniedziałek, 6 maja 2019

piątek, 11 stycznia 2019

Kto nosi?

Rozbawiły mnie te znaki (na zdjęciu jeden, ale generalnie widzieliśmy ich kilka). Tak cudownie niepoprawne politycznie - i takie oczywiste.
Kto niesie plecak, no kto?




Choć już kolejności wędrowania mogłabym się czepiać...



sobota, 24 września 2016

Dla elegantek

W pewnym pięknym mieście są ścieżki rowerowe...
No dobra, są w niejednym.
Ale ta jest szczególna.
Oznakowana rysunkami na płytach chodnika.
Nie widziałam na niej żadnego rowerzysty.
Choć można dyskutować czy jest to ścieżka dla rowerzystów,...
Ale rowerzystki żadnej też nie widziałam. :)
Zastanawiam się, czy to dlatego, że wymagania co do stroju są zbyt wysokie. Zwłaszcza obcasowo-wysokie. :)



Ale ten obrazek jako oznakowanie ścieżki bardzo mi się podoba. Taki powiew wolności niesie ;)

wtorek, 6 września 2016

Groźba

Daaaawno nie było tu znaków drogowych, prawda?

Tym razem postanowiłąm pokazać znak-groźbę. "Jak źle zaparkujesz, to ci odholujemy auto i drogo będzie cię to kosztować!"
Groźbie czasem towarzyszy informacja o tym dla kogo parkowanie jest dozwolone (czasem tylko jest napis Nie parkować!) ale  zazwyczaj przybiera formę rysunkową, dość obrazowo ilustrującą co się stanie, jeśli ktoś zlekceważy zakaz.

Co w tym ciekawego?
Zarówno sprzęt jakim posługują się potencjalni odholowywacze jak i rodzaj odholowywanych aut ;)..
Ten hak też wygląda dość przerażająco...
Dodałabym jeszcze, że niektóre autka zdają sie grzecznie podążać za odholowywaczem z powodu samej groźby i wcale nie muszą być przyczepione...

Dwa ostatnie obrazki są ze Słowacji, reszta polska.

Interesujące jest też dlaczego przeważnie odholowują w lewo :)


Popatrzyłam uważnie i widzę, że przynajmniej w jednym przypadku groźba polega na nadzianiu koła (?) na hak a nie na odholowaniu. O ile wiem sama przyczepka nie jeździ, nawet jak ma dwa koła...

wtorek, 31 maja 2016

Przestroga

Otrzymany.
Przeszedł długą drogę (elektroniczną rzecz jasna), bo do mnie przywędrował od zachodu :)

Nie wiem kto jest autorem zdjęcia, więc na razie jest oznakowane adresem bloga.




I jak tu nie posłuchać takiego zakazu? Nieznakomcy mogą być groźni...
A ja czasem lubię pogadać...

niedziela, 29 maja 2016

Pod nadzorem...

Taka informacja na wjeździe do pewnego niasta...

I człowiek zaczyna się zastanawiać, czy wjechać i czy to na pewno bezpieczne...



środa, 2 marca 2016

Za co płacić?

Taka tam zagwozdka.

Mój Brat miał ten sam problem co ja.
Za co płacimy na tym parkingu?
Czy to 15 m samochodu kosztuje złotówkę, czy 15 m parkingu?



:)


Oczywiście doszliśmy do wniosku, że  to pewnie jednak o minuty chodzi...
Ale... ktoś na farbie oszczędzał? Te dwie literki "in" takie kłopotliwe?
A w ogóle to można to czytać "Piętnaście m minus    jeden złoty"
:)


piątek, 2 października 2015

Kici, kici

Miłośnicy miaucząco-mruczących futrzaków będą pewnie zachwyceni pomysłem.
Kierowcy - uważajcie!
Miau!


A ten koteczek to w sumie powinien chyba trochę pobiegać...


Zdjęcie pochodzące z Czech zawdzięczam Bartkowi :) Dziękuję :)

piątek, 25 września 2015

Rower - to niby nic takiego

Jeździć na rowerze uczyłam się dość późno, a pęd do tej nauki opłaciłam solidnymi nerwami i bólem, bo spiesząc do koleżanek, aby pozwoliły mi pojeździć, pierwszy (i ostatni) raz w życiu usiłowałam przebyć ulicę wybiegając zza autobusu... Spotkanie z jadącą taksówką było ponoć naprawdę widowiskowe, ale w sumie nic złego mi się nie stało. Stłuczone kolano i zdarta skóra na brodzie... Zdaje się, że jednak największym szokiem dla rodziny było to, że to ja wybiegłam zza tego autobusu. No cóż, miało się tę opinię osoby rozsądnej...

Rower potem miałam długo, choć nie mogę powiedzieć że byłam wielką entuzjastką wypraw rowerowych, Ot, nie składało się. Ale jak już czasem była wyprawa, to pamiętna, Choćby w dniu, w którym nad Polską wędrowała czernobylska chmura... (to był początek maja i pogoda była cudowna). Albo samotnie po pustych i wąskich drogach, gdzieś w Finistère...

Teraz zaś roweru nie mam, mam zaś pewne rowerowe marzenia, ale cały czas zastanawiam się, czy jak kupię, to naprawdę będę jeździć tyle, żeby to kupno uzasadnić... Reszta rodziny zaś jeździ mniej lub bardziej często.... Niektórzy do pracy :))

I tak oto okrężną nieco drogą dochodzimy do clou tego wpisu. Bo przecież chodzi o znaki, znaki tym razem rowerowe. Wiem, że baaaardzo dawno nic oznakach nie było, ale to nie znaczy, że nie zwracam na nie uwagi. Co więcej, z dumą i wdzięcznością muszę się pochwalić, że już nie tylko ja zbieram, ale i dla mnie zbierają! Jaka to frajda, gdy przychodzi mail z takimi zdjęciami! Dziękuję gorąco :)

Rowery, jak wiadomo używane są powszechnie na świecie i powszechnie chyba istnieje pewne napięcie między tymi-na-rowerach, a tymi-nie-na-rowerach (w autach i poza autami). Zatem koniecznie są informacje, ostrzeżenia i zakazy.
I jak zawsze prowokują do przemyśleń i komentarzy :)

Najpierw sam pojazd:

Czeski.
Taki jakby nieco wydłużony... Intryguje ten mechanizm przy pedałach ;) No i ma pedały :). A jakie ładne siodełko!
No i nie jest to damka...
Za to linie ramy tworzą ładny romb. I jest takie artystyczne wygięcie przy zawieszeniu przedniego koła ;)



Duński.
Niby takie same kreski... A jednak: bardziej zwarty, inny typ kierownicy, siodełka (wygląda na bardzo niewygodne)  i... nie ma pedałów!
Oczywiście nie damka. (Ale czemu oczywiście?) No i rombu nie ma..
Jak dla mnie to jest to model dla kogoś, kto ma bardzo długie nogi.


Niemiecki nr 1.
Są nie tylko pedały, ale i lampka z przodu! Bardziej wydłużony niż czeski (chyba). Jeszcze inny typ kierownicy i siodełka. I taki generalnie przyjaźniejszy. Męski. Choć poprawność polityczna kazała uwzględnić panie w górnej części znaku, nie dotarła już do dolnej ;) Ale może tam tylko panie spacerują (z córeczkami), a tylko panowie jeżdżą?
Jak ładnie do tego zaznaczone osie kół :). I rama w kształcie wydłużonego prawie-rombu.


Niemiecki nr 2.
Bez pedałów i bez lampy. Siodełko chyba nadal dość wygodne, typ kierownicy jeszcze inny. Kojarzy mi się z wyścigówką w starym stylu (raz wsiadłam i spadłam, bo nie utrzymałam kierownicy za jej górną część)).
Czworokąt ramy odbiega zdecydowanie od rombu.


Polski.
Te znamy doskonale. Typ kierownicy przypomina ten ze zdjęcia powyżej Siodełko jednak inne, takie solidne. Co nie zmienia faktu, że trzeba by mieć długie nogi... Tylko jak bez pedałów jechać?
Rama robi na mnie wrażenie nieco zwichrowanej, może dlatego, że to już nie czworokąt ale pięciokąt?
Osie zaznaczone.



Tyle o samych maszynach. A teraz cykliści :).
Niestety w niektórych krajach rowery jeżdżą chyba wyłącznie same :) (albo nie spotkałam innych i nie spotkali ich też dostarczyciele znaków).

Dania.
Niestety trochę skosem, ale widać, że pan jedzie z gracją. Budzi sympatię. Nie wiem tylko, co to jest to ciemne od pedałów do tylnej osi.


 Polska.
Zastanawiam się prawdę mówiąc, czy ten ludzik jedzie czy stoi. Jak na polskie znakowe schematyczności jest całkiej fajny.

Polscy cykliści są również uprzejmi. Choć takiego w cylindrze jeszcze chyba nie spotkałam (może kominiarza kiedyś?). Są pedały! Generalnie ten znak sprawia, że muszę się uśmiechnąć :)


Słowacja.
Najpierw wersja sportowa. (Może to nie jest znak ściśle drogowy, ale..)
Jak sport to w dresie. 
Ciekawy typ kierownicy. Mam wrażenie, że to taki rower, na którym uprawia się te różne niewiarygodne ewolucje, takie jak jeżdżenie po schodach, po poręczach itp. Może kółka ciut za wielkie do tego, ale położenie siodełka... I pedały są...



Jeżeli zaś chodzi o znaki ściśle drogowe, to Słowacja jak zawsze nie zawodzi i jest wisienką na torcie.
Proszę tylko  spojrzeć.
Jaki miły. Jaki młody. W kurteczce. I chyba w kasku? Czy to czapeczka tylko?
I jaki fajny długi  rower na małych kółkach. Z jeszcze inną kierownicą, jak mi się wydaje.


I nieco subtelniejsza odmiana wyżej opisanego znaku. Ten chłopiec chyba jedzie pod górkę :) Z pewnym wysiłkiem...


 :)

Zdjęcia nieostre, bo w ruchu. Niekoniecznie ruchu rowerów na nich.
O innych znakach drogowych we wpisach z etykietą (jakżeby inaczej) "znaki". ;)




czwartek, 9 października 2014

Z jakim rezultatem?

Krótka notka.
W niedzielne przedpołudnie spotkaliśmy taki oto znak.


Oczywiście to bardzo sympatycznie, że ktoś remontuje chodniki (należy im się) i jeszcze przeprasza za niedogodności.
Ale..
Nie sposób nie zastanowić się, czy po pracy z TAKIM narzędziem te chodniki nie wyglądałyby gorzej. No i ile czasu zajęłoby przesypanie tej kupki piasku we właściwe miejsce...
Pomijam już fakt, iż "pracownik" wygląda jakby się skradał i zamierzał wbić ten trójząb komuś w plecy... Swoją drogą, cóż to za wyraz równości - sam król morza przy tak prozaicznej pracy... Widać musi zarobić na chleb, samo stanie na fontannie nie starczy...

Złośliwostki złośliwostkami, ale w sumie uważam, że znak sympatyczny. I z chęcią upubliczniam :)

poniedziałek, 15 września 2014

W samo południe

Takie kowbojsko-filmowe miałam skojarzenie spoglądając na  poniższe znaki. No bo ten facet na znaku za chwilę wyciągnie kolty. Jasny i prosty przekaz, co grozi za niedostosowanie się do ograniczenia prędkości.


No dobra, nie widać sterczących na biodrach kolb, ale pozycja gościa mówi wyraźnie, co się zaraz stanie.

Znak ten doskonale wpisuje się w stylistykę skradających się gangsterów na przejściach dla pieszych, takich jak ten poniżej:



Czasem, czasem jednak pan kowboj subtelnieje, układa ręce jak baletmistrz, ale nadal jest groźny. Jak zaparkujesz tam, gdzie nie wolno, to...
;

:))

poniedziałek, 8 września 2014

Jedzie pociąg z daleka

W piosence nie czeka, na mnie czekał. A nawet czekały. Rozliczne.

Być może ktoś pamięta mój zachwyt nad słowacką ciuchcią, któremu dałam wyraz już półtora roku temu. Ponieważ od dłuższego czasu nosiłam się z myślą napisania o tych znakach, zaczęłam wnikliwiej im się przyglądać w tym roku i dokonałam pewnego odkrycia, Otóż do tej pory sądziłąm, że te lokomotywy są jednakowe. Nic bardziej mylnego, Urocza i pociągająca twórczość, którą tak się zachwycałam przy opisach rozmaitych postaci na znakach drogowych (i nadal zachwycam), dotyczy również pociągów! Doskonale to widać na poniższym zestawieniu. Można wręcz bawić się w  wyszukiwanie różnic. Wydaje mi się, że nie ma tu dwóch identycznych lokomotyw...


Co ciekawe, czasem znaki z ciuchcią umieszczone są po obu stronach drogi i nawet wówczas niekoniecznie są identyczne. Żeby nie było nudno zapewne.


Od czasu do czasu lokomotywy rosną. Chciałoby się powiedzieć  - dorośleją. I wówczas wyglądają na przykład tak

albo tak


czyli już bardziej standardowo i podobnie do przeciętnej lokomotywy polskiej, o takiej:


Skądinąd mam wrażenie, że projektanci znaków w PL znacznie bardziej przyłożyli się do szczegółów lokomotywy niż do postaci ludzkich ...

Z zamieszczonych wyżej zdjęć wynika, że w Polsce i Słowacji wciąż jak archetyp pociągu króluje ciuchcia żywcem wyjęta z wiersza Tuwima (para buch, koła w ruch). I nikomu nie przeszkadza, że parowozy należą do zabytków (ja ostatni raz jechałam na regularnej linii - nie wycieczkowo-zabytkowej - pociągiem ciągniętym przez lokomotywę parową w 1991 r.). Tymczasem za naszą zachodnią granicą projektanci znaków są ekologiczni i gryzącego dymu na obrazkach nie zamieszczają...


Ale koło za kołem nadal się kręci.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Praca

Poniedziałek, nowy tydzień, nowe wyzwania.

Na osłodę trudów kilka obrazków z - jakżeby inaczej - dróg szerokiego świata. Bo na całym świecie działa zasada, że bez pracy nie ma kołaczy (lubię boleśnie prawdziwą wersję quasi-rosyjską "nie narabotajesz, nie nakuszajesz", bliższą biblijnemu prawzorowi, bo o podstawy, a nie tylko kołacze chodzi).

Na drogach całego świata wrą prace zmierzające do ułatwienia życia w przyszłości. W teraźniejszości zazwyczaj to życie utrudniają. Swoją drogą - są miejsca, gdzie prace trwają zawsze - od sześciu lat zdarza nam się jeździć przez Niemcy od granicy w Świecku i zawsze (podkreślam zawsze!) są roboty na A12. Nie twierdzę, że zawsze w tym samym miejscu, ale ten odcinek nie jest szczególnie długi. Możliwe, że ktoś trafiał na przestrzeni lat na okresy bez remontu - nam się to jeszcze nie zdarzyło.

Zatem dziś będzie o znakach utrudniających życie w teraźniejszości. Albowiem jest to ciekawe studium podejścia do pracy i do człowieka pracy.

Zaczniemy od Ojczyzny.



Pan pracujący, jak to na polskich znakach, mocno odpersonifikowany (albo uśredniony). Robotowaty. Ale ma porządne buty! No i w ogóle taki wysoki jest. Nie wiadomo tylko czy przerzuca ten piasek z tyłu do przodu, czy też z przodu do tyłu. A może to zależy od tego, na którym pasie prowadzone są roboty?

Za naszą zachodnia granicą odpersonifikowanie jest chyba dalej posunięte.



Pan - również słusznego wzrostu - nabiera właśnie coś na łopatę - chyba dopiero zaczyna pracę, bo żadnej innej kupki nie widać. A może wrzuca wprost na wywrotkę? Mam do tego nieodparte wrażenie, że ten pan pracuje na paluszkach. I nie wiem czy dlatego, żeby nie hałasować, czy też ta łopata (o ile to jest łopata)  taka ciężka? No i pan ma pasek! (Nie pracuje w kombinezonie?)

Za naszą zachodnią granicą prezentowane jest również pozytywne podejście do cierpiących z powodu prac. Oczywiście na początku piszą, że to dla dobra kierowców, ale potem (na ile rozumiem niemiecki) zakładają ich wykazanie się dobrą wolą (znaczy nikt nie podsłuchuje albo... naprawdę nikt nie przeklina). Swoją drogą co to za wyrozumiałość jak nie ma innej drogi...


Proces odpersonifikowania sięga również na północ. Właściwie też na paluszkach, ale inaczej, I wzrost już nie ten. Ale za to jaka łopata! I jaka (uszczknięta) góra piasku czy czegoś innego. Tylko jak nabrać cokolwiek na tak ustawioną łopatę? Swoją drogą, kiedy w Kraju Wikingów obserwowałam z konieczności roboty drogowe, to tę pracę wykonywała maszyna, a nie człowiek (znaczy człowiek był w maszynie)...



Nie wszyscy stawiają jednak na odpersonifikowanie. Na Słowacji pan jest bardzo swojski. Czapeczka z daszkiem, spodenki robocze. Ten ruch prawej nogi... i butki takie kamaszowate. No i łopata ustawiona do pracy a nie pokazania, że sie pracuje... Może dlatego, że pan nie wygląda na żwawego młodzieńca?  Pracuje niespiesznie, ale wytrwale. A kupka za nim powoli  rośnie.



I jeszcze dalej na zachód. Belgijski robotnik to chłop na schwał. Prawdę mówiąc pierwsze skojarzenie miałam z marynarzem (?). Widać tę siłę i energię.Te bary...  Kaszkiecik z daszkiem, a jakże, ale strój wyraźnie roboczy. Robota wre aż miło.



No to... miłej pracy życzę :)))


czwartek, 5 czerwca 2014

Jelenie

Te biegające. W poprzek drogi. Zauważyliście, że to zawsze są jelenie? Rogate i nieprzewidywalne. Biegają zazwyczaj z prawej na lewo przy ruchu prawostronnym, z lewej na prawo przy ruchu lewostronnynm. Czasem wyjątkowo w obie strony (a czasem są zdyscyplinowane i zawsze tylko z prawej na lewo - było o tym → tu.). Za to w różnych krajach żyją różne gatunki i odmiany jeleni. Takie przy tuszy i takie smukłe. Poruszające się z gracją i takie, którym plączą się nogi. I nawet w różnych miejscach rozmaicie skaczą, raz wyżej, raz niżej...
Z bólem serca stwierdzam, że nie mam w zbiorach jelenia ze Słowacji, musiał zostać zahibernowany na twardym dysku starego laptopa...
Ale gdzie indziej wygląda to tak:

Polska

Wiem, że rozmazany, niemniej widać grację skoku. Trochę kanciasty z tyłu ale co tam. Tylko te rogi takie... oszczędne...

Niemcy



Powiedziałabym, że ma dobre wybicie ;) Za to jakiś taki długi i bierze niższe przeszkody. Ale czasem porusza się w przeciwną stronę! I to z niewątpliwą gracją:



Dania
Tu mamy pewną rozmaitość. Bardziej popularne jelenie o skąpym porożu (choć bogatszym niż w dwóch krajach wymienionych wyżej), skaczące raczej poziomo, ale jak wiadomo w Danii nie ma gór, więc to może dlatego:


(Tak, w tym znaku wszystko było krzywe.)


Oraz zdecydowanie rzadziej występujące jelenie o obfitym porożu, które do tego skakać potrafią wyżej i piękniej (już kiedyś pokazywałam). Jeleń to brzmi dumnie.


Anglia (wahałam sie czy nie napisac Wieka Brytania, ale kto tak wie jak to w Walii czy Szkocji bywa):
Jak wisienka na torcie. Fotka zdobyta z narażeniem życia. Dla mnie zdobyta! Ach!!
Ale czyż nie mówiłam, że plączą sie nogi? Ten jeleń zdecydowanie nie skacze. Przechodzi. Ale rogi to on ma!!


 Słowackie jelenie również zasługują na uwagę, ale będą raczej po wakacjach...