Musiałam pogrzebać po blogu, żeby znaleźć jedno zdjęcie (o czym za chwilę) i uświadomiłam sobie, że dziś kończę trzeci, a jutro zaczynam czwarty rok pisania bloga! Nie do wiary. Dziękuję serdecznie wszystkim Czytelnikom, którzy tu wracają - to jest bardzo miłe. Cieszę się też, że niektóre blogowe znajomości już się przełożyły na rozmaite kontakty w życiu niewirtualnym - a inne zapewne jeszcze to czeka :).
Tak się ciekawie złożyło, że zakładka, którą dziś pokażę, nawiązuje do
pierwszego zdjęcia, które pojawiło się na blogu 21 stycznia 2013 r. ;)
Na tym pierwszym zdjęciu są zakładki, które miałam wówczas pod ręką, wśród nich trzecia od góry po lewej mająca jako tło morze. Na grupowym zdjęciu nie za dokładnie to widać, ale naprawdę było to morze. Piasek, woda, niebo. Zakładka powędrowała do naszego Przyjaciela - pamiętam, że wyszywałam ją, gdy razem z MN lecieli na misje do Barcelony w grudniu 2008 i tak mi to morze pasowało do ogólnej atmosfery. Niestety po paru latach zakładka gdzieś się zawieruszyła - istnieje hipoteza, że została niechcący oddana z jakąś książką do biblioteki. Wspominają ją z nutką żalu i nostalgii, postanowiłam więc powtórzyć motyw i zrobić im niespodziankę...
Z powtórkami tak to bywa, że nie są identyczne. Na dodatek nie oglądałam na nowo pierwowzoru, pamiętałam jedynie pierwotne założenia. No i wyszło coś może i podobnego, ale zdecydowanie innego. I dobrze :)
Zdjęcia są dwa, bo na jednym lepiej widoczna jest część morska, a na drugim niebo... Uzyskanie morskiego koloru (a właściwie kolorów) było sporym wyzwaniem. Ponieważ wyszywałam poczwórną nitką, łączyłam w wielu miejscach kolory nici (w różnych proporcjach) i muszę przyznać, ze rezultat jest zadowalający. Podobnie, tylko w znacznie większym stopniu, jest z piaskiem. A niebo to przede wszystkim nici cieniowane, końcówka motka, plus trochę innych. Fotka oczywiście ciut za bardzo wyostrza niuanse kolorystyczne (jasny niebieski w morzu nie odbija za bardzo od otoczenia).
Mam nadzieję, że się spodoba.
I że widać to morze....