Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolczyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolczyki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 lutego 2019

Podłużne

Delikatne kolczyki, tym razem w kształcie wydłużonych prostokątów.

Leciutkie.

I jednak nie do końca przewidywalne - błękit ożywia bardzo ciemna czerwień. Zabrzmi to absurdalnie, ale kiedy tak na nie patrzę (na zdjęciu) wydają mi się ... ciepłe. Dla osoby noszacej niebieskości są w sam raz. :)



środa, 6 lutego 2019

Kolczyki in blue

Kolczyki, które powstały jako prezent dla siostry właścicielki kolczyków pokazywanych w poprzednim wpisie.
Najstarsza Kamzikówna doniosła, że dziewczę lubi kolor niebieski. No to ruszyłam z niebieskim ;).



Tym razem każdy z kolczyków posiada dwie różne, choć oczywiście podobne strony (co widoczne jest na zdjęciu). Nie wszystkie subtelności kolorystyczne wyszły na fotografii, ale sądzę, że widać z grubsza efekt. Kolczyki są zatem identyczne, nie tak jak poprzednio. Właścicielka podesłała foto, zatem wiem, że pasują ;). I cieszę się z tego ogromnie ;).

niedziela, 3 lutego 2019

Od dawna nie było

Ba, nawet od bardzo dawna nie było na blogu kolczyków.
Bo też i kolczyków nie robię zbyt wiele. Ale czasem się zdarza :). Ostatnio jednak trzy pary powstały i pokaże je sukcesywnie...

Dziś pierwsze z trójki.
Prekursor motywu labiryntu, który potem wykorzystywałam na zakładkach.






Te kolczyki są zrobione taką sama metodą jak większość zawieszek, czyli każdy złożony jest z dwóch zszytych kawałków. Każda strona jest i taka sama, i jednocześnie inna: główny motyw - fioletowy ślimak - jest obecny wszedzie, natomiast cieniowanie - od kremowego przez żółty i pomarańczowy po czerwień jest już dowolne, na każdej z czterech płaszczyzn (każdy z dwóch kolczyków ma dwie strony) inne. Myślę, że to nie przeszkadza, a wręcz jest urozmaiceniem.
Kolczyki były robione dla prawdziwej Artystki, długo myślałam nad doborem koloru, ale chyba trafiłam.

Właściwie to to jest bardzo fajna praca takie kolczyki. Może powinnam częściej? Muszę zamówić bigle...

niedziela, 26 lutego 2017

Jeszcze bardziej mini...

Zostały dwa kawałeczki kanwy.
Malutkie.
No to zrobiłam jeszcze jedną parę kolczyków.
Ale miałam frajdę :)
Dziś już powędrowały w dobre ręce ;)






Jak widać odeszłam od różu i prawie odeszłam od mięty. Te drobne różnice w kolorach obrębienia są celowym zabiegiem.

Ech, gdybym miała czas, to chyba zaczęłabym robić takie kolczyki hurtowo :)

środa, 15 lutego 2017

Jeszcze z miętą

Takie się czasem układają prace niezaplanowane. Zaskakujące,

Po precyzyjnym przeliczeniu oczek i przycięciu kanwy na poprzednie kolczyki zostały mi dwa niewielkie kawałeczki.
Nie za bardzo miałam na nie pomysł - aż tak malutkich zawieszek nie robię, bo chyba mijałoby się to z celem (zawieszka ma zasadniczo pomóc coś znaleźć). Popatrzyłam na resztki nitek i... zrobiłam kolejne kolczyki. Będą prezentem-niespodzianką.

Sa małe, ale to ich zaleta moim zdaniem. Tytułowa mięta jest, ale różu już mniej. Te kolczyki mają zupełnie inny charakter. :)


Te kreski na zdjęciu to nie wiszące nitki, tylko element tła :)

Widać, że komplet - tym razem nie pomyliłam kierunków w żadnym momencie :)

Bardzo wdzięczne jest  takie mini-rękodzieło. :)

poniedziałek, 13 lutego 2017

Róż z miętą

Takie było zamówienie. Róż z miętą.
Przywędrowało jakiś czas temu. Przyjaciółka mojej znajomej spodziewała się drugiego dziecka i taż znajoma stwierdziła, że dobrym prezentem będą kolczyki. Pasujące kolorystyką do ulubionej chusty jej przyjaciółki. :)

Dziewuszka urodziła się szczęśliwie choć chyba ciut wcześniej niż planowano (ale taki w miarę bezpieczny ciut), widziałam fotkę i jest (oczywiście) urocza i rozczulająca. Kolczyki są jeszcze u mnie, ale pokaże je, bo szansa by Właścicielka je tu obejrzała jest bliska zeru. Znajoma zaaprobowała zdjęcie :).

Myślałam najpierw o czymś trochę innym, bardziej konkretnym. Jakieś serduszka chodziły mi po głowie. Ale jak już zaczęłam przycinać kanwę, planować wielkości i oglądać nitki, pozostałam przy abstrakcji.

W takich kolczykach zawsze podstawową trudność stanowi zrobienie dwóch takich samych albo prawie takich samych elementów. Zdarza mi się wyszywać je jednocześnie - tzn, każdy kawałek ma swoją igłę i nitkę i szyję na zmiana, aby było tak samo. Materia i oko robią oczywiscie różne psikusy i tutaj też nie do końca jest identycznie. Miętowe nici należą do gatunku błyszczących, atłasowych, z którymi zawsze trochę trudniej mi się pracuje. Ale efekt w sumie zadowala mnie, muszę to uczciwie przyznać.

Kolczyki są takie:




wtorek, 27 grudnia 2016

Kolczyki po raz szósty

Święta już za nami. Kolejny raz... I teraz trzeba powalczyć, by to dobro, które przyszło, zapuściło nie tyle korzonki, co solidne korzenie. ;)
Intensywne było.
Dobrze.
Rodzinnie.
I smakowicie :)

Lubię też dni między Świętami a Nowym Rokiem. Choć przy pracy nie jest łatwo nie zagubić ich szczególnego charakteru....

Dawno nie robiłam kolczyków, jakoś się nie składało.
Ale Święta to dobra okazja.
Tym razem były to kolczyki z prawdziwych, klasycznych krzyżyków. Ponieważ rozmiary niewielkie, robiły się szybciutko. Zabawne nawet tak wyszywać cztery identyczne prostokąciki. Wyszły chyba dobrze.?
;)
Szósta para moich kolczyków. Już? Dopiero?

A nowa Właścicielka je założyła :) To najważniejsze.




wtorek, 3 maja 2016

Biały, zielony, niebieski

Takie było zamówienie. Kolczyki z użyciem trzech wymienionych w tytule kolorów.
:)
Pozwoliłam sobie na mały eksperyment i odeszłam od dotychczasowego kształtu wydłużonych prostokątów na rzecz kwadratów o boku 2,5 cm. Dobra wielkość na kolczyki - ani za duże, ani za małe.
Kolory wymienione zostały trzy, ale zastosowałam po kilka odcieni niebieskiego i zielonego. Pierwszy raz haftowałam oba kolczyki równolegle - dwie igły, dwie nitki i powtarzanie tych samych ściegów - aby były takie same.

Efekt - moim zdaniem zadowalający ;)


Jest to piąta para kolczyków wykonanych przeze mnie w tej technice. Myślę, że pojawią się kolejne w tym kształcie.

wtorek, 22 marca 2016

Niezwykła biżuteria

Dziś znowu wpis o ciekawej wystawie ciekawego Artysty, a właściwie Artystki.
Bardzo chciałam tę wystawę zobaczyć i nie przeszkodziła mi ani niezbyt miła aura, ani perspektywa długiej (naprawdę długiej) jazdy komunikacją miejską. I cieszę się, że się zmobilizowałam.
Maria Fudakowska, laureatka dwóch głównych nagród w konkursie Amber Look Project 2014, tworzy niezwykłą biżuterię. Chyba najbardziej charakterystyczne jest dla niej wykorzystanie starych portretów i zdjęć. Doceniam pomysły i wykonanie, ale ten nurt nie do końca do mnie przemawia. Jednak z pewnością wszystkie jej dzieła zasługują na uwagę.

Z wejścia do sali wystawowej wzrok kierował się ku dwom dominantom. Gałęzi, z której zwieszały się przepiękne pisanki giganty,






i manekinowi ubranemu w śliczne korale.



Dla mnie do noszenia to tylko te najkrótsze, ale całość prezentowała się nader malowniczo.

I parę migawek z gablot i witrynek:





Niektóre z tych kolczyków są wręcz nieprawdopodobnie długie...

A na koniec moje hity:

Ten wisior wzięłabym z pocałowaniem ręki :)


Ten zestaw byłby w sam raz dla Najstarszej z Kamzików :)






A ten po prostu mi się podoba :)



Na fb oglądałam swego czasu prześliczne kolczyki, wisiorki (i chyba broszki) nawiązujące do wzorów holenderskich. A na wystawie były jeszcze śliczne kolczyki z wykorzystanym haftem srebrną nicią na ciemnozielonym tle. I wiele innych urokliwych, wypracowanych, mniejszych i większych drobiazgów.

Warto było jechać :)

Więcej zdjęć na fb (tylko niestety trzeba być zalogowanym :( )

- - - - - - - - - - - - - - -

I tak trochę nie mogę się pozbierać. Tu sielski wpis, a na świecie przerażenie, lęk i nienawiść, ta, co niszczy wszystko i wszystkich.
Jak zwyciężać zło dobrem?
A przecież nic innego nie zniszczy nienawiści jak dobro...




czwartek, 17 marca 2016

Zamówione kolory

Nowa para kolczyków.
Zamówione przez moją znajomą z Finlandii, w określonej gamie kolorystycznej.
W kolczykach wykonanych tą techniką zawsze pewną trudność sprawia mi utrzymanie symetrii, identyczności. Z początku jest to łatwe, jednak gdy przybywa nici, zdecydowanie trudnej rozeznać się w ich gąszczu, pomimo niewielkiej powierzchni (a może właśnie dlatego, że jest niewielka?).

Jako ulubione kolory został mi zadany zestaw czarny, ciemnoniebieski, różowy, ale była też wersja opcjonalna z czerwienią, koralem i zielenią. Trochę pomieszałam i wyszło jak na zdjęciu.


To jasne to róż :)


Pozostaje mieć nadzieję, że się spodobają.  Czarny to czarny, ale inne kolory zostawiają pole do interpretacji i można się zastanawiać, czy mamy dokładnie to samo na myśli mówiąc o deep blue albo deep red. :) W każdym razie w domu się podobały.


piątek, 24 kwietnia 2015

I po raz trzeci

Słowo się rzekło, kobyłka u płota. Jest kolejna para kolczyków. Bardzo podobna, prawdę mówiąc, do poprzedniej. Inne kolory i inna wielkość (długość). Nie mogłam zdecydować się, które bardziej mi się podobają - czy te z poprzedniego wpisu, kóre powędrowały już w świat, czy też te "bieżące". O, takie:


Też mają udział w pokłuciu moich palców. Wyszywanie zakładek jest zdecydowanie bardziej bezpieczne, tylko trwa dłużej. (A teraz jeszcze wymyśliłam pewną innowację). Do kolczyków jednak jeszcze wrócę (może też coś nowego wymyślę), bo zostało mi osiem par bigli... Porządnych, srebrnych...





czwartek, 23 kwietnia 2015

Kolczyki po raz drugi

Znalazłam w Internecie i zamówiłam srebrne bigle. Można było wziąć się za kolczyki. Zwłaszcza, że Najmł. Kamzik przypominał nieśmiało o zamówieniu.
Niby malutkie i robi się szybko, ale wcale nie są mało pracochłonne. A niewielki rozmiar sprawił, że okropnie pokłułam palce lewej ręki. Cieniutka igła w opuszki palców wchodzi jak w masło... i to z impetem! Brr.
Zdjęć zrobiłam kilka. Późną nocą bo kolczyki miały rano wyjść z domu z NK. Lepsze jednak kiepskie zdjęcia niż żadne...



Odcienie nitek jak zwykle poszły się paść (te na zdjęciu) i nikt mi nie uwierzy, że zewnętrzny zygzag to dwa kolory :P. To, że środkowy jest ciut inny od sąsiada widać nieco.

Następne następnym razem.  ;)
.

poniedziałek, 9 marca 2015

Tego tu jeszcze nie było

Zaczęło się smutno trochę. W sobotę późnym wieczorem (wszystkie sklepy już pozamykane, poza całodobowymi oczywiście, ale co mi po nich) zorientowałam się, że nie mam kanwy. Tej plastikowej. Ściśle rzecz biorąc miałam - kawalątko o wymiarach mniej więcej 1 x  7 czy 8 cm (szerokość pięciu dziurek!). A taką miałam ochotę na nową wiosenną zawieszkę! To miał być zasłużony niedzielny relaks. Postanowiłam jednak wykorzystać to, co zostało. Kiedyś ktoś pomylił na zdjęciu zawieszkę z ... kolczykami. No to zrobiłam kolczyki...





Zważywszy, że Śr. K. wyszła w nich dziś z domu, debiut uważam za udany.

Robiłam kiedyś kolczyki dziergane i z koralików (były takie święta, że Śr. K. obdarowała prawie wszystkie  bliższe koleżanki kolczykami z korali, a te wydziergane to chyba jeszcze moje dziewczyny gdzieś mają ). Te są jednak zdecydowanie bardziej unikatowe. Mam już pomysł na modyfikację, więc z czasem będą kolejne. Ale więcej czasu na to - jak sobie wyliczyłam - pewnie za 12 tygodni... Chyba że znowu będę spragniona relaksu...  ;-)