niedziela, 28 lutego 2021

Szukamy wiosny

 Co prawda mamy ostatnią zimową pełnię, ale pogoda w tym tygodniu zachęcała do szukania wiosny.
No i jest. Nieśmiała, ale jest.

Lecą żurawie...
Szybko lecą, niełatwo zrobić zdjęcie... Były niżej...

Zaroiło się od biedronek...


Co prawda nie widać przebiśniegów ani krokusów, a hiacynty tylko w kwiaciarniach i marketach, ale coś tam kwitnie...




Moje kiwi dowodzi, że przetrwało zimę...

 

A ciała niebieskie zapewniają piękny spektakl.
W czwartek po południu na wschodzie wisiał wielki blady Księżyc

A na zachodzie równie wielkie ogniste Słońce.

 

W sobotę wieczorem zaś było wręcz niesamowicie...


z dreszczykiem...
 

A jak będzie jutro? Ciekawe...




czwartek, 25 lutego 2021

Zakładkowy zachód

Zaskakująco ciepłe dni i tropienie wiosny w pakiecie :).

Zanim jednak zgram i pokaże zdjęcia, zakładka w kolorze dzisiejszego zachodu słońca. Taka pomarańczowa kula wisiała dziś na gałęziach drzew :). Taka to znaczy w takim (no, b. zbliżonym) kolorze :). Nie kwadratowa.


W sumie kule były dwie, bo z przeciwnej strony wisiał blady, wielki księżyc :). Ale nie w kolorze zakładki :D.
 

Pozdrowienia. ;)

poniedziałek, 22 lutego 2021

Słoik w bratki

 Należy odnotować kolejny słoik z okienkiem z serii jeszcze bożonarodzeniowej.


W okienku smakowitości oczywiście :), jakżeby inaczej.

 

Pokrywkę świadomie zostawiłam złotą, uznałam, że nieźle się komponuje. Oczywiście mogłaby być biała, żółta, granatowa lub nawet zielona. Jednak malowanie tego plastiku to zawsze u mnie ryzyko, że coś tam odpryśnie. Jak nie muszę zatem to nie maluję ;).

 A słoiczek całkiem wdzięczny mi się wydaje. I w dobrych rękach ;).


czwartek, 18 lutego 2021

W biegu

 W biegu i z bolącą głową pokazuję szybko kolejną zakładkę.


Intensywnie kolorowa ożywia - mam nadzieję - czyjeś serce i książki :).
Nieco może nawet taneczna, ale kiedy tak na nią patrzę, to powtarzalność linii uspokaja.

Intensywnie jest u mnie pod różnymi innymi względami - i dobrze pewnie, choć nie nadążam chwilami ze wszystkim.


Spotkała mnie w ostatnich dniach wielka i niezasłużona radość - dostałam prezent od Basi z okazji Jej urodzin. Wyobrażacie sobie? Ja dostałam prezent bo Ona miała urodziny :D i postanowiła dać komuś prezent - i tym kimś okazałam się (wylosowana) ja. Basiu, raz jeszcze dziękuję.

Pokażę obraz w pełnej krasie, kiedy zyska oprawę (co raczej będzie niedługo, po niedzieli wybiorę się do niezawodnych panów od opraw).


Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

niedziela, 14 lutego 2021

Doniczka

Dokładniej mówiąc osłonka na doniczkę.

Dawno temu przywędrowała do nas fuksjowa osłonka na doniczkę,. A morze był jakiś kwiatek w tej osłonce - nie pamiętam. W każdym razie osłonka była w domu i służyła różnym kwiatkom w różnych pokojach na przestrzeni lat.

Nic jednak nie jest wieczne w świecie materialnym. Okazało się, że fuksjowa farba zaczyna się łuszczyć. Z początku nie za bardzo było to widać. Potem zawsze można było obrócić osłonkę brzydką stroną do okna. Albo schować do szafy.

W końcu jednak podjęłam decyzję: przemalowujemy ;).

Zaczęłam od zdrapania i zmycia starej farby.

Potem przyszedł czas na malowanie na biało farbą akrylową.

I wreszcie wybór dekoracji....

 
 
Po namyśle sięgnęłam po niezawodne różyczki retro. Wzór komponowałam na bieżąco, wycinając poszczególne mniejsze i większe elementy. Czasem doklejałam tworząc nowe mini-kompozycje.
 
Nie ozdabiałam środka osłonki, bo jednak byłoby to bezcelowe. Dekoracje jednak zawijają się na brzegach.
 

Co prawda osłonki nie ogląda się też od spodu, ale tu już pozwoliłam sobie ponaklejać kwiatki :).

I jescze zbliżenie - uważne oko dostrzeże moje własne kompozycje różyczkowych wzorów. :)



Całość oczywiście pokryta lakierem.

Podsumowując: świetna zabawa w trakcie odnawiania osłonki i frajda z posiadania czegoś nowego na parapecie (na dodatek pasującego do tacki-szuflady z półki ;).


 Te różyczki są zdecydowanie jednym z najlepszych wzorów jakie mam.

 





piątek, 12 lutego 2021

Sypią się, sypią się...

 ...tej zimy płatki śniegu oczywiście, migoczące w słońcu jak brokat.

Ale sypią się też w tym wpisie kolejne zawieszki. Kolorowe, kocykowe, cienkie i dwustronne...







Czasem mi się zdarza wyszywać dwie zawieszki naraz. Powstają wówczas zwykle "pary" kolorystyczne, podobne ale nie takie same. No i mam wówczas mniej krótkich kawałków nici zostawianych na później ;).


Widać też wyraźnie, że aparat nie lubi rozróżniać odcieni czerwienia ani błękitu. Czasem szkoda.


 

Dziś mija rok od rozpoczęcia naszej wielkiej filipińskiej wyprawy. A świat tak bardzo się zmienił....


 


środa, 10 lutego 2021

Takie inne kolory

 Za oknem bielutko (plus czarne chodniki, a ja akurat wzięłam Malątko na sanki), zatem czas na dodanie szczypty koloru.

Zakładka w kolorach żniwno-jesiennych ;). Aż sprawdziłam, czy się nie powtarzam, bo kiedyś już była zakładka w podobnej tonacji. :)

Lubię czasem zrobić coś zdecydowanie kontrastującego z dominującą tu "falą" kolorystyczną i takie  właśnie te odskocznie bywają.


 Tutaj wiele dobrego zrobił ciemny brąz moim zdaniem. I oczywiście szaleństwo przeplatania. Tak sobie wspominam, że kiedyś takie dwustronne zakładki robiłam chyba wyłącznie małymi krzyżykami. Teraz jakoś mi z tam gęstym przeplataniem nie po drodze.


A jak za oknem bielutko to wstawiam  fotki z naszych sanek - ale to było przy poprzednim rzucie zimy czyli jakieś dwa tygodnie temu :).

 




 Może znowu uda się pojechać w niedzielę? To taka frajda - niezależnie od wieku :)


 


 



poniedziałek, 8 lutego 2021

Hortensje lila

Słoiczek, który długo stał na półce obok pokazywanego przed Świętami Bożego Narodzenia turkusowego. Mają ten sam kształt i wielkość, więc prezentowały się całkiem sympatycznie w duecie. Trzeba je jednak było rozdzielić ;).

Różowoliliowy słoiczek prezentuje się z wielką gracja. To oczywiście element budowania wizerunku marki - stosowanie w słoiczkach do kawy takich a nie innych kształtów. Niemniej okazuje się, że słoiki w nieklasycznym słoikowym kształcicie są bardzo kuszące dla recyclingowców ;). Ten urok delikatnie wygiętych liniii :D.

Podobają mi się te serwetki w kwiaty hortensji. Wykorzystałam je również na pokrywce. Pomalowana fuksjową farbą, która w połączeniu z kolorem oryginalnym jest zdecydowanie mniej fuksjowa, stanowi dobre wykończenie.


 Ciekawa jestem, gdzie w końcu zawędruje ten słoik...



 

czwartek, 4 lutego 2021

Złociście

Ostatni czas to odkrywanie przeze mnie złotego koloru - ale niekoniecznie takiego bardzo błyszczącego. :)
A wszystko wzięło się od serwetek, które chyba przywiozłam od Mamy. Delikatne, w złoto-czarny wzór kojarzący się z jakimiś wschodnimi elementami.

Najpierw ozdobiłam pudełko podobne do skrzyneczki w chlapaje, ale mające nieco inne wykończenie narożników - takie mnie się bardziej podoba i takiego nie znalazłam swego czasu. Skrzynka ma złote dno od środka a białe od spodu i białe ścianki w środku. Po namyśle rant ścianek pomalowałam na czarno i to był strzał w dziesiątkę.


Skrzynka pomaga utrzymać porządek na moim biurku. Bardzo jestem dumna, że wzór pasuje idealnie na wszystkich narożnikach. Brzegów otworów nie malowałam, tylko zakleiłam, dzięki temu nie odznaczają się szczególnie. (Zdjęcie jeszcze sprzed malowania, nie mam już żółtej ściany).


Złota farba okazała się trudna do wykorzystania w praktyce - nie za bardzo chciała równomiernie pokryć dno. Było trochę kombinowania z różnymi rodzajami farb, ale w końcu się udało uzyskać efekt zadowalający. Złoto z dna nieco wchodzi na ścianki boczne. I fajnie to wygląda - choć zasadniczo dna na co dzień nie widać, bo pudełko jest używane, czyli nie stoi puste.

 

Pozostałe dwa pudełka pojechały do mojej Synowej, jako naczelnej miłośniczki złotego koloru w rodzinie. Są to klasyczne pudełka z serduszkiem, jakich już kilka zrobiłam, każde jednak innej wielkości. Nie były robione razem, najpierw wykleiłam jedno, a po jakimś czasie drugie - z myślą, że jak się ma komplet takich pudełek to zawsze ciekawiej niż tylko jedno (i oczywiście nie pamiętałam jakiej wielkości było to pierwsze). 

Złote wnętrze, białe dno od spodu... Niestety farba kapryśna, zatem złote wnętrze dostało serduszka kryjące pojedyncze miejsca, w których złoto nie zamierzało się trzymać.

Ale serduszka na dnie od spodu to już wyłącznie "kaprys" twórczy i zużycie resztek :D.

Tyle z pierwszego większego pudełeczka. Wnikliwy obserwator zauważy, że wzór jest odwrócony w stosunku do pudełka wyżej... i prawie wszystkie rogi się zgadzają jeśli chodzi o wzór.

To pudełko wypełniło się ciasteczkami cynamonowymi w kształcie słoników.

 

Drugie serduszkowe pudełko miało zawartość zupełnie inną, nie do jedzenia ;). Ale wygląda podobnie :) jak to komplet...

Nawet na zdjęciu widać, że jest mniejsze. Środek też złoty, ale nieco delikatniejszy - chodziło o to, by farba rozbielała siw ku górze bocznych ścianek.

Jak widać, konieczne było zastosowanie wewnątrz maskowania na brzegach dna.

Serduszka na dnie od spodu obowiązkowo, jednak nieco inne. Z dopasowaniem wzoru nie było tak prosto. To znaczy byłoby na pewno, gdybym tych serwetek nie chciała jednak wykorzystać do cna, czyli gdybym miała ich więcej.

A na koniec jeszcze raz widok ogólny :). Ze skrzyneczką pozuje mój ukochany letni kapelusz. :)

Pewnie można by atrakcyjnie przedstawić wszystkie trzy skrzyneczki na jednej fotografii, ale nie jest to już możliwe ;). Niemniej myślę, że nie jest to moje ostatnie słowo, jeśli chodzi o złocistości :).