niedziela, 28 grudnia 2014

Miasto ze snu się budzi..

Trzecie podejście (pierwsze skończyłam dopiero wczoraj i pokażę w stosownym czasie) zaowocowało wreszcie zakładką nadającą się na zamówiony prezent. Długo bardzo dłubałam, bo czas nie do końca sprzyjający robótkom nastał, ale wyszło chyba całkiem, całkiem. To znaczy nie wiem, czy oczekiwania do końca spełnione, ale... ;). Zakładka rozmaicie prezentuje się w rozmaitym świetle. Jedyne, co mnie nie satysfakcjonuje, to dobór zieleni. Powinna być bardziej intensywna,  żeby ją w tym zestawie było dobrze widać.


Tytuł wpisu zaczerpnęłam oczywiście wiadomo skąd... Takie moje skojarzenie z tym zakładkowym obrazkiem :) I zgodnie ze skojarzeniem wpis zostanie opublikowany o świcie.... :)


piątek, 26 grudnia 2014

Tęczo-kolorowa

To było drugie podejście do zadanego tematu.
Tęcza.
Niby temat oczywisty, a jednak jakaś niemoc twórcza mnie ogarnęła i nie mogłam sobie poradzić. A to miał być prezent...
Pierwsze podejście okazało się niewypałem - dopiero kończę i wyszło coś zupełnie innego niż tęcza. A drugie mogę już pokazać. Za oknem jakieś minus 4, to może tak się cieplej zrobi :)) Jak przy kominku...


środa, 24 grudnia 2014

Święta

Tegoroczne Boże Narodzenie jest dla mnie podszyte nutką melancholii.
Ale jednocześnie jest radosne, pełne pokoju.

Wszystkim zaglądającym tutaj chcę życzyć pięknych Świąt.
Wprowadzających pokój, ład, głęboką radość.
Dających siłę i nadzieję.
Przemieniających.
Skłaniających do dzielenia się otrzymanym dobrem.






Od kilku lat czasu tradycyjnie oprócz kolęd zawsze obecna w naszej rodzinie jest "Wigilia na Syberii" Kaczmarskiego/Łapińskiego. Tylko w nieco innym, prywatnym wykonaniu (pianino, gitara, altówka, vocal). Oryginał brzmi tak (i zawsze się wzruszam):


a wygląda tak:

Malczewski wigilia na syberii.jpg
  "Malczewski wigilia na syberii" autorstwa Jacek Malczewski - www.pinakoteka.zascianek.pl. Licencja Domena publiczna na podstawie Wikimedia Commons.

wtorek, 23 grudnia 2014

Przedświatęcznie

Korzystam z wolnej chwili (makowce dochodzą w piekarniku), aby podziękować Basi i Janeczce za piękne przedświateczne drobiazgi. Są naprawdę śliczne i unikalne.
Karteczka od Basi - namalowana (jakżeby inaczej!)


I karteczka od Janeczki pracowicie wyklejona

Podziwiam z całego serca!

sobota, 20 grudnia 2014

Takie coś

Kiedyś, dawno, pokazywałam "witacze" czyli coś w rodzaju szyldów, do powieszenia na drzwi. Zrobiłam ich całkiem sporo, ale jeszcze w czasach przedblogowych i nie mam większości na fotografiach. Tej jesieni z radością stwierdziłam, że u jednych znajomych mój napis "Witamy" wisi na drzwiach wejściowych. A kiedy od nich wychodziliśmy, zauważyliśmy, że któreś z dowcipnych dzieci przyczepiło do drzwi od środka malutką karteczkę z napisem "Do zobaczenia". W ten sposób zdobyłam pomysł na prosty prezent :) Tzn. prosty z pozoru, bo pierwsza wersja mi się nie podobała i skończyło się na poważnych przeróbkach z dodatkowymi wycinankami. I wyszło tak:



Nie chodziło mi jakośszczególnie o odsyłanie gości balonem - ten motyw po prsotu mi sie spodobał i pasował do okrągłego tła. A wszystkim i tak na pierwszy rzut oka kojarzyło się z bombką...

A poza tym życie zaskakuje, nie zawsze mile. Jak ja sięcieszę ze firanki wyprałam i okna pomyłam w pierwszym tygodniu grudnia... Nie wyrobiłabym jako żywo, a tak to już całkiem nieźle z przygotowaniami do świąt. Szczególnie gdy pomagają (cokolwiek wyrośnięte) krasnoludki, wykreślając zrobione prace z listy...

czwartek, 11 grudnia 2014

Czekanie

Tak sobie myślę, ile ładunku zawiera to słowo. I jak rozmaite może mieć wymiary. Czekać można z nadzieją, z radością, z ufnością, niecierpliwie. Ale można też z niepewnością, niepokojem, lękiem, trwogą.
Jak przemieniać niepokój w ufność? I czy zawsze się da? Dobre pytania na adwent... i nie tylko...

Uświadomiłam sobie, że czekanie to jest chyba to, czego ostatnio najwięcej robię...

A pomogło mi to zdjęcie. O wschodzie słońca (gdyby ktoś pytał albo i nie wierzył :P ).
Z wiarą, nadzieją i miłością czekam na to, co przyjdzie. A przynajmniej się staram.




piątek, 5 grudnia 2014

Ornitologicznie

Jak wiadomo, lubię wiedzieć. Może nie wszystko i nie zawsze, ale pewne kwestie budzą moją ciekawość. Na przykład jakie góry i jakiego ptaka widać.
No i podczas ostatnich ornitologicznych dociekań (teściowa ma książeczkę nowszą i bardziej szczegółową od mojej) dowiedziałam się, że istnieje taki ptak jak mewa romańska. Brzmi pięknie, prawda?
Ponieważ jednak jestem amatorem w tej dziedzinie, a niektóre (większość?) mewy okropnie są do siebie podobne (różnice w odcieniu żółtości nóg  nawet dla kobiety nie są oczywiste), prezentuję poniższe zdjęce z nadzieją, że jest to naprawdę mewa romańska, a nie jakaś jej odrobinę odmienna bliska krewna....
Mewa zrobiła na nas kolosalne wrażenie, choć nie siedziała przy Koloseum i potraktowałam ją prawie jak niepowtarzalny widok z Brestowej, jeśli spojrzeć na ilość pstrykniętych zdjęć...
Taka wielka. Tak cudownie objętna na tłum. Tak malowniczo wkomponowana w otoczenie.




A dla porównania mewa z polskiego morza. Mewa srebrzysta jak sądzę.


A może jakiś znawca (znawczyni) wprowadzi poprawki...


środa, 3 grudnia 2014

Kunszt

Sztuka:
  Wyobraźnia.
  Cierpliwość.
  Cierpliwość.
  Cierpliwość.
  Wytrwałość.
  Wytrwałość.
  Dbałość o detal.
  Czas.

A wyniki potem ogląda się w muzeach




wtorek, 2 grudnia 2014

Kolory

Przepraszam bywalców przestworzy, jeśli ten wpis ich znudzi. Rzadko latam samolotem, a jeszcze rzadziej dzieje się to o wschodzie słońca. A do tego tym razem siedziałam od strony zachodniej, czyli mogłam robić zdjęcia. Nic to, że nad skrzydłem (ale nie udało się uniknąć tu reklamy linii niestety).
Prezentuję więc kolory:








Nie mogłam oderwać się od widoku na Tatry...




I przepraszam za czarną plamę - nie mam photoshopa.

PS. Gdyby ktoś szukał pokarmu dla ducha, zapraszam TUTAJ

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Drobiazg

Rzeczywiście drobiazg. Bardzo chciałam przygotować jeszcze jakiś drobiazg na wyjazd, bo zawsze zdarzają się okazje, by komuś coś podarować. Niestety ten drobiazg skończyłam dopiero przedwczoraj, choć zaczęłam ok. 18 listopada. Ale podoba mi się i teraz spokojnie poczeka na jakąś okazję :). Co ciekawe, jest to dwudziesta wykonana przeze mnie zawieszka typu key-keep. Dwadzieścia brzmi całkiem dumnie, ale mnie się wydaje, że naprawdę niewiele ich zrobiłam. Czyli są to egzemplarze kolekcjonerskie :))
Początkowe kolory to trzy odcienie niebieskiego i złamana czerwień, ale potem skusiłam się na dodatek żółtego (dwa odcienie) i złamanej zieleni (bo taka była pod ręką). No wyszło tak:


Tradycyjnie każda strona inna. Jedna nawet ma w sobie coś z gwiazdki, czyli jakby na czasie :)))