15 X.
Dzień Dziecka Utraconego.
Dzielę się, bo to piękne i poruszające.
Lato, lato a ja znowu nie wyrabiam się.
Szybki pokaz dwóch osłonek na doniczki. I poglądowa lekcja jak ten sam materiał może różnie wyglądać na różnych przedmiotach.
Może ktoś pamięta bliźniacze słoiki? Bardzo mi się podobają serwetki użyte do ich ozdobienia i wykorzystałam je już kilkakrotnie.
Zaczęło się od wizyty w popularnej szwedzkiej sieciówce. Skusiła mnie osłonka na doniczki - koszyczek upleciony z cienkich wiórów z plastikowym wkładem. Było w kolorze koszyczkowo-wiórowym czyli jasnożółtym. Pomalowałam na biało, okleiłam i polakierowałam - tym razem lakierem matowym.
Aż trudno uwierzyć, że to ten sam koszyk, ale takie są te serwetki.
Ponieważ nie mam okna w łazience w osłonce stoją (niestety) sztuczne kwiatki. Ale są na tyle podobne do naturalnych, że już się ktoś pomylił...
Druga osłonka ma swoje lata i jakoś mi się znudziła.
Zatem znowu: farba, serwetki, lakier... Tym razem było nieco trudniej ze względu na kształt osłonki - skośne ścianki. Ale się udało.
Tu kwiatki są już prawdziwe. Begonia uratowana podczas suszy z cmentarza odwdzięcza mi się uroczym kolorem.
I jeszcze zaległe podziękowanie. Od Basi z 5 Pór Roku otrzymałam piękną książeczkę z dedykacją. Jak zawsze Basia bardzo mnie wzrusza. A myśli z książeczki warte zastanowienia i medytacji. Dziękuję!
Oglądam sobie tę zakładkę i zachwycam się delikatnym błękitem przypominającym koronki szronu na drzewach i dachach. Taka czysta radość świeżo spadłego śniegu, sznury lampek, pokój, dobro, życzliwość, serdeczność...
Doświadczam tych wartości, gdy tak siedzę w domu: ktoś przynosi zakupy, ktoś inny dzwoni, z bliska czy naprawdę z daleka, ktoś jeszcze inny spontanicznie pyta, czy czegoś nie potrzebujemy i... deklaruje, że może wysłać co potrzeba kurierem, bo przecież mieszka kilkaset kilometrów od nas - ale jaki problem... mamy tylko powiedzieć. A jeszcze inni po prostu ślą modlitwę, dla której i tysiące kilometrów nie są przeszkodą... Dobro i Życzliwość nie znają granic. I przywracają/umacniają wiarę w człowieczeństwo, w ludzką solidarność, wiarę - nie ukrywam - czasem heroiczną, bo wpadają mi w oczy różne rzeczy i czuję się czasem rozpaczliwie bezradna. Ale dopóki są okruchy dobra, nie wszystko stracone. Tak sobie przynajmniej myślę w świecie, który ogarnia coraz większe szaleństwo.
...
I tęsknię za obrazem z wiersza Williama Blake'a (na pewno go znacie, bo to chyba jeden z najbardziej znanych). Podaję w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka. I w oryginale.
BOSKI WIZERUNEK William Blake (1757-1827)To Mercy, Pity, Peace, and Love,
All pray in their distress:
And to these virtues of delight
Return their thankfulness.
For Mercy, Pity, Peace, and Love,
Is God, our father dear:
And Mercy, Pity, Peace, and Love,
Is Man, his child and care.
For Mercy has a human heart,
Pity, a human face:
And Love, the human form divine,
And Peace, the human dress.
Then every man of every clime,
That prays in his distress,
Prays to the human form divine,
Love, Mercy, Pity, Peace.
And all must love the human form,
In heathen, Turk, or Jew.
Where Mercy, Love, & Pity dwell,
There God is dwelling too.