Kiedyś, dawno, pokazywałam "witacze" czyli coś w rodzaju szyldów, do powieszenia na drzwi. Zrobiłam ich całkiem sporo, ale jeszcze w czasach przedblogowych i nie mam większości na fotografiach. Tej jesieni z radością stwierdziłam, że u jednych znajomych mój napis "Witamy" wisi na drzwiach wejściowych. A kiedy od nich wychodziliśmy, zauważyliśmy, że któreś z dowcipnych dzieci przyczepiło do drzwi od środka malutką karteczkę z napisem "Do zobaczenia". W ten sposób zdobyłam pomysł na prosty prezent :) Tzn. prosty z pozoru, bo pierwsza wersja mi się nie podobała i skończyło się na poważnych przeróbkach z dodatkowymi wycinankami. I wyszło tak:
Nie chodziło mi jakośszczególnie o odsyłanie gości balonem - ten motyw po prsotu mi sie spodobał i pasował do okrągłego tła. A wszystkim i tak na pierwszy rzut oka kojarzyło się z bombką...
A poza tym życie zaskakuje, nie zawsze mile. Jak ja sięcieszę ze firanki wyprałam i okna pomyłam w pierwszym tygodniu grudnia... Nie wyrobiłabym jako żywo, a tak to już całkiem nieźle z przygotowaniami do świąt. Szczególnie gdy pomagają (cokolwiek wyrośnięte) krasnoludki, wykreślając zrobione prace z listy...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą witacze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą witacze. Pokaż wszystkie posty
sobota, 20 grudnia 2014
poniedziałek, 25 marca 2013
Witacze
Nie wiem tak naprawdę jaka nazwa byłaby właściwa. Więc niech będą witacze. Właściwie znają je wszycy odwiedzający małe (i pewnie większe też) miasteczka w Niemczech czy w Austrii - możliwe, że i w innych krajach, ale jakoś te dwa kojarzą mi się przede wszystkim. Witacze, czyli miłe i serdeczne napisy umieszczone przy wejsciu do domu bądź ogrodu. Czasem są to wizytówki, a czasem po prostu witacze :) Takie jak na przykład te:
Chętnie bym umieściła coś podobnego przed swoimi drzwiami... ale nie mieszkam w domu z ogrodem i pewnie to się już nie zmieni....
Dużo rozmaitych oglądaliśmy, bardzo podobały sie naszym dzieciom, szczególnie Najstarszej. A że potem były jej urodziny.... powstało w ubiegłym roku takie coś:
Wisi na drzwiach od pokoju dziewczyn. Matka coś tam wtedy słyszała o decoupage'u, więc zrobiła jak umiała i z czego umiała. Podkładka korkowa, farba akrylowa, lakier "dekupażowy", obrazki, koraliki. Wisi, więc chyba się spodobało. Po angielsku, bo latorośl wielojęzyczna jest i tak mi pasowało. Druga strona jest mniej efektowna, zatem nie bedę jej tu prezentować.
No i potem się zaczęło. Bo witacze spodobały się innym. Powstały różne wersje, dla naszych dzieci, dla siostrzeńców, dla Siostry i chyba też dla Teściowej, dla przyjaciółek Średniej, dla dzieci przyjaciół...Większość poszła w świat "incognito", bo oczywiscie nie pomyślałam o fotografowaniu, a teraz raczej nie będę biegać po domach i pokojach... No może z jednym wyjątkiem, jak mi się uda to sfotografuję przy okazji obrazek na drzwiach mojego chrześniaka, bo był chyba najbardziej udany ze wszystkich.
A te, które mogę pokazać wyglądają tak:
Na deseczce (takiej do krojenia :) ), napis na zielonym tle na zamówienie:
Na korkowej podkładce:
Rewers ma wiele znaczeń i należy go odczytywać jak najbardziej pozytywnie.
Były też oczywiście napisy w j. polskim - łącznie z moim ulubionym "Tu się pracuje!" kwitowanym złośliwymi uśmieszkami rodzeństwa obdarowanej... Przyznam, że zrobiło mi się miło, kiedy zobaczyłam, że "mój" napis "Witamy" wisi nad drzwiami u Szwagrostwa.
Zdaję sobie sprawę, że nie są to arcydzieła i wiele osób zaglądających tu zrobiłoby to lepiej i ciekawiej. Ale ja nie jestem wielką artystką i nie zawsze umiem przetworzyć w konkret to, o sobie wymyślę. Czasem tylko się to udaje.
Chętnie bym umieściła coś podobnego przed swoimi drzwiami... ale nie mieszkam w domu z ogrodem i pewnie to się już nie zmieni....
Dużo rozmaitych oglądaliśmy, bardzo podobały sie naszym dzieciom, szczególnie Najstarszej. A że potem były jej urodziny.... powstało w ubiegłym roku takie coś:
Wisi na drzwiach od pokoju dziewczyn. Matka coś tam wtedy słyszała o decoupage'u, więc zrobiła jak umiała i z czego umiała. Podkładka korkowa, farba akrylowa, lakier "dekupażowy", obrazki, koraliki. Wisi, więc chyba się spodobało. Po angielsku, bo latorośl wielojęzyczna jest i tak mi pasowało. Druga strona jest mniej efektowna, zatem nie bedę jej tu prezentować.
No i potem się zaczęło. Bo witacze spodobały się innym. Powstały różne wersje, dla naszych dzieci, dla siostrzeńców, dla Siostry i chyba też dla Teściowej, dla przyjaciółek Średniej, dla dzieci przyjaciół...Większość poszła w świat "incognito", bo oczywiscie nie pomyślałam o fotografowaniu, a teraz raczej nie będę biegać po domach i pokojach... No może z jednym wyjątkiem, jak mi się uda to sfotografuję przy okazji obrazek na drzwiach mojego chrześniaka, bo był chyba najbardziej udany ze wszystkich.
A te, które mogę pokazać wyglądają tak:
Na deseczce (takiej do krojenia :) ), napis na zielonym tle na zamówienie:
Na korkowej podkładce:
Rewers ma wiele znaczeń i należy go odczytywać jak najbardziej pozytywnie.
Były też oczywiście napisy w j. polskim - łącznie z moim ulubionym "Tu się pracuje!" kwitowanym złośliwymi uśmieszkami rodzeństwa obdarowanej... Przyznam, że zrobiło mi się miło, kiedy zobaczyłam, że "mój" napis "Witamy" wisi nad drzwiami u Szwagrostwa.
Zdaję sobie sprawę, że nie są to arcydzieła i wiele osób zaglądających tu zrobiłoby to lepiej i ciekawiej. Ale ja nie jestem wielką artystką i nie zawsze umiem przetworzyć w konkret to, o sobie wymyślę. Czasem tylko się to udaje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)