Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróżniczo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróżniczo. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 września 2025

Znowu idzie

Lubię być w górach we wrześniu. Dni już co prawda krótsze, ale jeszcze da się zejść przed zmrokiem (po zmroku zasadniczo nie wolno chodzić po górach, ale czołówki w plecaku są na wszelki wypadek). Może zdarzyć się gorsza pogoda - no ale to w sumie zawsze, śnieg był w tym roku w sierpniu przecież. Za to jest mniej ludzi (odczuwalne nawet na Słowacji, po polskiej stronie zapewne też, ale nie bywamy od ładnych paru lat). No i są inne kolory. Nieco czasem przydymione, ale lśniące w słońcu. Niektóre kwiaty powoli przekwitają, inne się pojawiają. I jest tak dużo fioletu i granatu! Goryczki i tojady szaleją 😁💙.



Nieco wyżej jeszcze kwitnie wierzbówka kiprzyca (tu specjalna dedykacja dla Agnieszki, która lubi o tej porze różowe kwiaty).

No ale idzie ta kolejna pora roku, idzie. Zapowiadają ją oczywiście wrzosy. Twarde, cierpliwe, wytrzymałe, przytulone do ziemi wrzosy.


Jak u Gałczyńskiego: "Oto widzisz, znowu idzie jesień..." 

środa, 11 czerwca 2025

Zakładka na szaliku

Nie, nie haftowana na szaliku. Jedynie sfotografowana na szaliku. Bardzo wdzięczne tło jak się okazuje.\

Zakładka, której kolorystyka ogromnie mi się podoba. Oczywiście pewnie każdy ekran, komputer czy telefon pokazuje te kolory nieco inaczej. Jednak brązy i błękity bardzo przemawiają do mojego serca (bądź wyczucia estetycznego). Uważny obserwator zwróci uwagę na odrobinę przemyconej zieleni - była to jedna z trzech nitek w paśmie z dwiema żółtymi - efekt wyszedł ciekawie i delikatnie, a do tego nic się nie zmarnowało.

Mamy tu i niebo, i pustynię, i przeploty dające ciekawe efekty. 

Pomyślałam, że pasuje do tego przywieziony z Meksyku obrazek. Kupiliśmy go na placu Trzech Kultur od malarza, z którym bardzo się sympatycznie rozmawiało - niestety stanowczo za krótko. 


Passepartout jest w kolorze kości słoniowej, nie szare, coś mi elektronika zaszwankowała. No i oczywiście w fotce robionej na szybko nieco gubi się głębia itd., ale klimat chyba został :). No i generalnie obrazej nie jest trapezem, ale już na razie to zostawię. Niestety musi mieć ramkę zrobiona na wymiar, a ja nie miałam od paru miesięcy czasu i sił by się wybrać do pracowni ramiarskiej. Więc czeka ;).


piątek, 6 czerwca 2025

Skojarzenie z witrażem

 To moje skojarzenie może wydawać się na pierwszy rzut oka zaskakujące. No bo jakim cudem ta właśnie zakładka, podobna w stylu do wielu innych, ma kojarzyć się z witrażem?


Żeby to skojarzenie wyjaśnić, pokażę Wam zdjęcia dwóch witraży zaprojektowanych przez Grażynę Strykowską. Jedni - jak ja - bardzo je wysoko cenią. Inni uważają za (co najmniej) dziwne. Czyli jest z nimi jak to z wielką sztuką bywa...




Myślę, że moje skojarzenie jest teraz jasne - kolory...

Ale oczywiście zakładka powstawała w kompletnym oderwaniu od tych witraży. Wydaje mi się, że to pierwsza z kilku meksykańskich zakładek, powstałych podczas jesiennej podróży. Może inspiracja i stamtąd?

niedziela, 18 maja 2025

Palmy na skraju pustyni

Palmy i pustynia pasują do siebie kolorystycznie. A palm jest wiele rodzajów. Mój ulubiony rodzaj to foxtail palm, palma lisia, Wodyetia bifurcata. Wygląda trochę jak pióropusz ze szczotek do czyszczenia butelek...


Do takiej właśnie palmy pasuje pokazywana zakładka. Zieleń i złote słońce: kwintesencja wypoczynku i wakacji. W sam raz na pociechę przy pogodzie za oknem (dziś, gdy to piszę już nie jest źle, ale wczoraj w Warszawie był listopad).


A na koniec zestawik. Trzy ostatnio pokazywane zakładki w komplecie.


Pozdrawiam.

poniedziałek, 12 maja 2025

Rozstania bolą

 To jest element najtrudniejszy.

Tęsknota.

Gdy się jest daleko od domu, za tymi, którzy tam zostali.

Gdy się wraca do domu, za tymi, których trzeba zostawić i nie wiadomo, czy się ich jeszcze w ogóle spotka w tym życiu. Przerabiam to czwarty raz, co daje nadzieję, że nie ostatni. Ale niewiele w życiu jest pewników...

Jeszcze w drodze, a ja już tęsknię.



poniedziałek, 5 maja 2025

Pocztówka z santolem

 Powoli się przyzwyczajamy, że w naszych sklepach można czasem kupić bardzo egzotyczne owoce, nawet rambutan czy mangostan, o których ja jeszcze pięć lat temu nic nie wiedziałam.

Dziś poznaliśmy tzw. cotton fruit czyli (to nazwa oficjalna) santola malajskiego. Nazwa santol wywodzi się z języka tagalog, jednego z blisko 180 języków używanych na Filipinach 

Santok to drzewo. Owoce ma nieco większe od grejpfruta (albo mniejsze), ale zupełnie inne, przypominają z wierzchu w dotyku i z wyglądu malutką dynię, choć to zupełnie inna rodzina.. 

Na zewnątrz tak


A w środku tak


W smaku nieco jak grejpfrut, nieco słodki, nieco kwaśny. Super 

czwartek, 24 kwietnia 2025

Lecę

Jutro rano.

Kolejny raz na (ten) koniec świata.

Polecam się pamięci.

Jak zdołam, to wyślę Wam jakąś pocztówkę :)



niedziela, 16 marca 2025

Obudzona

Niedzielny spacer po parku mojego dzieciństwa. Przysiedliśmy z kawą i czekoladą na ławce. W dobrym towarzystwie.

 Mąż miał przez moment hipotezę, że wiewióra sztuczna, bo tak bez ruchu chrupała orzeszka. 😁 Ale jednak ruszyła się, zebrała z ziemi kolejnego i poszła chrupać na inną gałąź.



Między tymi zdjęciami coś łupnęło zdrowo o asfalt alejki. Okazało się, że to wrona podkrada orzechy wiewiórce...

Nie była wcale płochliwa, razem z rozbitym orzechem usunęła się majestatycznie na trawnik przed nadchodzącą rodziną z dziećmi i dalej podjadała.

A potem poszliśmy dalej. Na potoku w stadku kaczek krzyżówek rzuciła się w oczy taka jedna inna.




To jest krakwa. :)

Nie ma to jak pouczający spacer.

I podróże. Wyszło mi, że w ciągu tego tygodnia mam za sobą około 1500 km. Tych na nogach nie liczę ;)

piątek, 14 marca 2025

Na Zachodzie zmiany

Nawiązanie do słynnej powieści oczywiście świadome, ale tematyka o niebo lżejsza.

Spędziłam dwa rozkoszne dni w Zielonej Górze (Agato, nie bardzo miałam jak się umawiać na spotkanie) i potwierdziło mi się przekonanie o niezwykłości tego miasta jeśli chodzi o dbanie o zieleń. Nigdzie indziej nie widziałam wysadzanych w  takich ilościach kwiatów na zwykłych trawnikach.



Bo wiecie, u nas są przepięknie obsadzone ronda, zadbane, przemyślane, etc. Ale ZG to niewielkie miasto ( ok, teren wielki ale miasto nie), to nie ma szeregu dużych rond itp. A te trawniki, tak ot, wybuchają kwiatami. Coś prześlicznego.

No i w ogóle dziś wiosennie...





(A teraz mi się skandalicznie spóźnia pociąg... Jeszcze powinnam zdążyć na przesiadkę.)

A Odra wygląda tak:




środa, 12 marca 2025

Przejmujące

Miniony weekend spędziliśmy intensywnie i pracowicie w Krakowie. Było też dużo dobrych rozmów i radości. Chcę Wam tu pokazać fresk (czy raczej malowidło) z naszej jadalni. Nie znam autora, nie wiem gdzie namalowano to pierwszy raz (bo ktoś mi powiedział, że to nie tu to wymyślono, nie wiem czy to prawda). Ale to jest coś, wobec czego trudno przejść obojętnie. 


(Dom Misjonarzy Kombonianów, Kraków)

A gdyby ktoś akurat miał pomysł, że chciałby sprawić nieco radości dzieciakom z Shalom Home w Mitunguu w Kenii, to mój znajomy założył zrzutkę wielkopostną.  

https://zrzutka.pl/f974u6

wtorek, 4 lutego 2025

Komu imbryczek?

Drugi z kolei wpis ceramiczny. Tym razem czajniczki do herbaty. Jak najbardziej współczesne. Mogłam kupić... gdyby nie były tak potwornie drogie. Najtańszy chyba rzędu 1,8 tys zł, najdroższe blisko 4 tys. zł.  Zważywszy, że zgodnie ze sztuką powinno się używać konsekwentnie jednego czajniczka do jednego rodzaju herbaty... Te najcenniejsze czajniczki mają lekko porowate wnętrze, aby mógł się w nich zatrzymywać osad... Zupełnie inna filozofia myślenia o herbacie, prawda? My wzdychamy jak osad z kubka nie chce się zmyć...

A pomysły na imbryczki chwilami nieprawdopodobne.

Zaczynamy od przeglądu ogólnego.



A potem  trochę detali









 Zadziwiające kształty, prawda?

Na koniec jeszcze taka ciekawostka. Jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania herbaty w listkach. Tymczasem jasne z najcenniejszych (i im starsze, tym cenniejsze) są sprzedawane i przechowywane w postaci sprasowanych krążków. Czasem ładnie opakowanych.


A czasem wykorzystanych z fantazją... (Tutaj to nie są krążki oczywiście. Ale nadal herbata).



A na zakończenie mały smok. Jak domowe zwierzątko.
 😉😁



sobota, 1 lutego 2025

Ceramiczne cuda

 Ten wpis mógłby nie mieć końca, ale przezornie na ekspozycji chińskiej ceramiki zrobiłam tylko kilka zdjęć.

Pierwszy zachwyt to nowoczesność formy. Na przykład ten wazon pochodzi z epoki Tang, czyli z okresu 618-907.  Ponadczasowy, prawda.


Zupełnie inny jest wazon z niezwykle zgrabnymi smokami, późniejszy o blisko tysiąc lat... Okres Qing, 1736–1795)


I jeszcze z ptaszkami... W kształcie (podobno) melona. Też Qing, 1723–1735.



Kolejny zachwyt to dzbanki.



Ten brązowy, z wzorem naśladującym skorupę żółwia, to okres Song-Yuan, 1127-1368, a ten niebieski to już chyba Ming.  Z tych starszych.

I takie dwa czajniczki...



To jakiś XVI czy XVII wiek. Czyż nie są piękne w formie i też wykończeniu? Ta potrójna rączka bardzo mnie wzrusza.

A na koniec dziś miseczka z ptaszkiem. Z papugą dokładnie rzecz biorąc. Słodka taka. Okres dynastii Sui, czyli lata 581-618. 


Tyle talentu!