sobota, 25 lipca 2015

Lipcowa 2

Lipcowa druga. Znowu trochę inna. Bez frędzelków
Dojrzałe pomarańcze.
Słodkie. :)

Też, podobnie jak poprzednia, pojedzie daleeeko.
I spodobała się nowemu właścicielowi :)



Niestety zdjecie komórką ma wyraźne ograniczenia...

czwartek, 23 lipca 2015

Widoki

Gdy człowieka pada z gorąca, szuka ochłody wszeędzie, gdzie się da.
Wypowiadałam dziś różne mądre zdania. Największy entuzjazm wzbudziła jednak (skądinąd prawdziwa) informacja, że "w kościele jest chłodniej" :)

Można ochłody poszukać i w widokach (choć będzie złudna, oj, złudna). Czekamy na tę burzę, która się zapowiada od paru godzin. Byle już nic nie płonęło, jak przez kilkoma dniami.....





wtorek, 21 lipca 2015

Lipcowa 1

Tylko pozornie symetryczna.
Dziergana po kawałeczku, czasem po jednym kolorze, jednym rządku.
Ale jest.
Przedstawian lipcową zawieszkę :))
Kolorystyka doskonale odpowiada upałom ;)
W kolekcji nosi numer 35.
I już wiem, że poleci na koniec świata (ale beze mnie) .
A poza tym żyję :))



poniedziałek, 13 lipca 2015

Na głowie

Krótka notka, bo w biegu i wirze pracy i spotkań rodzinnych nie jestem w stanie spisać wiącej, choć tematy się kłębią.
A do tego czekamy na wieści o narodzinach małej Dziewuszki i gdzieś w środku siedzi nutka niepokoju. Z morzem ufności ta nutka. Widzę nie tylko trzy czerwone plamki ale i wielką przestrzeń bieli na, której są umieszczone (znacie tę opowieść, prawda?) :)


A "na głowie", bo uświadomiłam sobie (nihil novi) jak bardzo nasza dekadencka cywilizacja zmienia sens pojęć.

Jakie jest Wasze pierwsze skojarzenie z określeniem "tradycyjne wartości"?
Moje pierwsze to : uczciwość. :)

Wczoraj dowiedziałam się, że można to określenie rozumieć wyłącznie negatywnie (zakłamanie, ksenofobia, wykluczanie inaczej myślącyh...). Czyli słowo "wartości" komuś kojarzy się tylko z negatywami!

Ile czasu zajmie ludziom budowanie jakiegokolwiek porozumienia skoro ustalanie znaczeń wyrazów trzeba zaczynać na tak podstawowym poziomie?

Moja szklanka zawsze do połowy pełna, ale czasem trudno uwierzyć, że porozumienie jest możliwe.
Choć, jeśli będzie wola porozumienia, to może i takie przeszkody da się pokonać? Oby była.

niedziela, 5 lipca 2015

W kolorach podstawowych z domieszką zieleni

Niebieski, czerwony, żółty. Standard.
Pamiętam, że gdy byłam dzieckiem dziwiłam się, iż do kolorów podstawowych nie należy zielony - wszak jest w przyrodzie wszechobecny.
Tutaj go jednak dodałam - czy ktoś widział porządną łąkę bez zieleni?
Zawieszka ponownie z wykorzystaniem koralików, tym razem w koralikach zrezygnowałam z symetrii. Jest optymistyczna jak wypada na początku lata i w upale.
 

A ja niestety upały spędzam przy komputerze. Ale dobrze, że przy ciekawych  i pożytecznych sprawach :)

sobota, 4 lipca 2015

Nie do końca udana inauguracja

Miało być już.
Albo - dopiero, wszak zaczął się już lipiec.
Ale ciągle było za zimno.
Są co prawda narody kierujące się kalendarzem a nie temperaturą za oknem. Na własne oczy, owijając się swetrem i górską kurtką, widziałam w czerwcu młodzież wesoło baraszkującą w lodowatych wodach Małego Bełtu... No ale my wolimy w tej kwestii termometr od kalendarza.
Do tej pory było więc za zimno.

Wczoraj wreszcie była okazja i - wydawało się - odpowiednia temperatura od kilku dni. Pojechaliśmy więc nad "nasze" jezioro, aby uroczyście zainugurować kolejny sezon wieczornego pływania.
Niesty inauguracja była połowiczna. MN bohatersko zrobił trzy okrążenia żabką. Ja ... weszłam do wody. Zdobyłam się jednak na zanurzenie wyłącznie po kolana, a i to nie od razu. Woda (nie powiem, na samym brzegu dla stóp rozkosznie chłodna i na pewno cieplejsza niż w górskim strumieniu) obejmowała moje nogi powyżej stóp obcęgami chłodu. Pobrodzić się dało. Nic wiecej. Kolejna próba pływania zapewne we wtorek. Ufam, że do tego czasu temperatura wody w jeziorze podniesie się do znośnego stanu...

Nie żaluję jednak wycieczki. Wystarczy popatrzeć... Jeszcze niby było jasno, ale już nie do końca. Dochodziła 9 wieczór. Zbliżał się zachód słońca...
Ciszę przerywało tylko kwakanie kaczek, skrzypienie wioseł, i czasem  pluski i okrzyki kąpiących się w innym miejscu (ale delikatnie). Gdy odchodziliśmy było słychać z oddali jakąś muzykę. Ale w tym wszystkim nadal była to cisza. Niewielu ludzi. Głosy wędrujących ścieżką wzdłuż jeziora szybko wchłaniał las.







A widzicie ten dumnie sterczący ku górze jeden kwiat grążela? Następnym razem pewnie będzie ich już zdecydowanie więcej... I rybki żerujące przy brzegu urosną...

Mam wrażenie, że nawet patrzenie na te zdjęcia uspokaja serce. A co dopiero w realu.... (nie, komary nie przeszkadzały).