Pokazywanie postów oznaczonych etykietą góry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą góry. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 września 2025

Znowu idzie

Lubię być w górach we wrześniu. Dni już co prawda krótsze, ale jeszcze da się zejść przed zmrokiem (po zmroku zasadniczo nie wolno chodzić po górach, ale czołówki w plecaku są na wszelki wypadek). Może zdarzyć się gorsza pogoda - no ale to w sumie zawsze, śnieg był w tym roku w sierpniu przecież. Za to jest mniej ludzi (odczuwalne nawet na Słowacji, po polskiej stronie zapewne też, ale nie bywamy od ładnych paru lat). No i są inne kolory. Nieco czasem przydymione, ale lśniące w słońcu. Niektóre kwiaty powoli przekwitają, inne się pojawiają. I jest tak dużo fioletu i granatu! Goryczki i tojady szaleją 😁💙.



Nieco wyżej jeszcze kwitnie wierzbówka kiprzyca (tu specjalna dedykacja dla Agnieszki, która lubi o tej porze różowe kwiaty).

No ale idzie ta kolejna pora roku, idzie. Zapowiadają ją oczywiście wrzosy. Twarde, cierpliwe, wytrzymałe, przytulone do ziemi wrzosy.


Jak u Gałczyńskiego: "Oto widzisz, znowu idzie jesień..." 

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Coś z piórka

Jestem po baaaardzo zimowym weekendzie, pełna radości ale i zmęczona. Bardzo doceniamy wynalazek jaki  są raczki (nie mylić z rakami). 

To, myślę, dobry moment na pokazanie piórkowej zakładki. Piórkowa nie dlatego, że lekka, tylko dlatego, że wygląda jak (przycięte do kształtu prostokąta 😆) piórko. Przynajmniej trochę.



A w Karkonoszach od pewnej wysokości było biało, jeszcze wyżej oprócz tego, ze było biało, to jeszcze  bardzo wiało (ale nie tak jak w niedzielę, w niedzielę było o wiele, wiele gorzej), ale było sporo słońca. Generalnie pogoda o wiele lepsza, niż się spodziewaliśmy analizując wnikliwie prognozy pogody. 
To moja druga w życiu wycieczka w Karkonosze (byłam kiedyś na Śnieżce). Bogate plany trzeba było nieco skorygować z uwagi na obecność Malątek i... toki cietrzewi (=zamknięte szlaki), ale wycieczka była baaardzo udana, a w nogach nieco ponad 18 km i tak. Co poniektórzy spędzili zaczną część tego czasu w nosidle 😜. Inaczej chyba zajęło by to nam zdecydowanie więcej czasu. Jedynym mankamentem był wiatr, który nie pozwolił w pełni napawać się widokami. Ale nie przemarzliśmy - wiedzieliśmy, że może być zimno i ubraliśmy się odpowiednio. Zapasowych polarów nawet nie wyjęłam z plecaka.
A wodospady (Kamieńczyk w drodze powrotnej i Szklarki w niedzielę) to był fantastyczny bonus.


Grań między Czeską Budką a Szrenicą (którą strawersowaliśmy). 





 

niedziela, 22 września 2024

Na pożegnanie lata

W ostatnim (pełnym) dniu lata udało nam się spełnić wieloletnie marzenie. 

Widok w kierunku zachodnim był taki:


Tu nie ma żadnego filtra, jedynie to nieco różowiejące niebo w lewym górnym rogu jest od mojej dłoni przysłaniającej słońce - trudno było złapać tę magię na zdjęciu.

Dla niewtajemniczonych: wreszcie udało nam się kupić bilety do wjazdu na Łomnicę. (Legalne wejście na nogach przekracza nieco nasze realia finansowe).

Dobrej jesieni! 

poniedziałek, 9 września 2024

Pocztówka ze skałkami

 Dobrze jest mieć urlop. Nawet jeśli jest nieco deszczowy. 

Dwie skalne pocztówki. Obie z Niżnych Tatr, z ich części zwanej Demänovské vrchy.

Najpierw skalny most.


 Tędy prowadzi szlak, mam zdjęcie jak siedzę na tym głazie po lewej.

A potem okno z jaskini, w dalszej części skalnego grzbietu.


Trudno było zrobić to zdjęcie, bo światło padało tak, że albo skały były czarne, albo nie było widać nic "za oknem".

Niby sprawdzaliśmy trasę, trochę poczytaliśmy, przeliczaliśmy czas, oglądaliśmy mapę (na której były zaznaczone liczne groty/jaskinie), ale nie podziewaliśmy się takich atrakcji. Warto było :)

Górna część:


I dolna część :).

:)

wtorek, 26 września 2023

W zimowitach

Krótka migawka z wrześniowego (i jeszcze letniego w momencie robienia zdjęć) Krościenka, tego nad Dunajcem.

Ogromnie lubię te kwiaty na dziko, ale i takie ucywilizowane są cudne.


 



niedziela, 24 września 2023

Pocztówka z wagonikiem

 Pozdrowienia serdeczne po długiej nieobecności. Będę nadrabiać lekturę. Na razie jak w tytule :).

Czy wszyscy widzą wagonik? (Ten, którym nam nie udało się pojechać w górę)





poniedziałek, 8 maja 2023

Lniane

 W ramach rekompensaty za milczenie (nie było mnie) dziś dwie zakładki. Dekupażowe 😜.

Mam nadzieję, że nadrobię też braki fotograficzne z pokazywania poprzedniej 😝.

To zdjęcie bardzo adekwatne, bowiem właśnie tu chwilowo jestem :). 

A druga zakładka na tle szala (który też tu mam ze sobą, a szal z Jerozolimy) i do tego ma serduszka.


Nie jest prosto splatać tym dekupażowym zakładkom adekwatne ogonki, ale się staram bardzo. Aha - lniane, bo te kwiatuszki to chyba len (co zdaje się ustalaliśmy przy poprzednim wykorzystaniu tego wzoru).

A w ramach polecajki wakacyjnej zapraszam w Rudawy Janowickie. Cudne górki. I ciekawe okolice - dla mnie nowy świat. 



 


wtorek, 20 września 2022

Pocztówka z rudzikiem

Mam wielką słabość do tych ptaszków. :)

Wiecie, że to rudzik właśnie jest (prawie) głównym bohaterem "Tajemniczego ogrodu" F.C. Burnett? Nie żaden gil.

U nas rudzików jest sporo, choć chyba częściej można je usłyszeć niż zobaczyć. A może tylko ja tak mam, ze rudziki oglądam albo na Słowacji, albo na Wyspach Brytyjskich.

Kilka fotek ze spotkania u stóp Bray Head. Rudzik siedział na środku oparcia ławki i nic sobie nie robił z przechodzących nieopodal wędrowców. 

Był nieruchomy do tego stopnia, że zastanawiałam się, czy jest prawdziwy. 😀 

Był prawdziwy.

Żałowałam tylko, że nie udało nam się posiedzieć na tej rudzikowej ławce. Widok musiał być z niej piękny (na morze). Niestety jak schodziliśmy z góry, ławeczka była zajęta, już nie przez rudzika.

Piękny jest spotykany w niektórych częściach świata zwyczaj upamiętniania różnych osób ławeczkami. (Czy też raczej tabliczkami na ławkach).
Ta poświęcona jest Seamusowi Lawlessowi, profesorowi Trinity College z Dublina, który zginął podczas schodzenia z Mount Everestu w maju 2019 r. (prawdopodobnie zdmuchnął go wiatr). https://www.rte.ie/news/ireland/2019/0530/1052532-seamus-lawless/ 

Jako motto podano słowa Umaira Siddiqui, młodego indyjskiego (na ile znalazłam informacje) pisarza

"May Every Sunrise Hold More Promise
 and Every Sunset Hold More Peace." 




wtorek, 30 sierpnia 2022

Pocztówka z Krywaniem

 To już co prawda wspomnienie, ale wciąż trwa w nas radość tamtego dnia, jednego z dwóch idealnych w minionym tygodniu jeśli chodzi o pogodę.

Krywań to bardzo charakterystyczny szczyt, widoczny z wielu różnych miejsc Tatr, szczególnie okazale prezentuje się z odcinka granicy polski-słowackiej między Czerwonymi Wierchami a Świnicą (nieco dalej też ale tam nie ma szlaków turystycznych wzdłuż granicy).

 To oczywiście ten najwyższy "nos" na powyższej fotografii (widok z Czerwonych Wierchów, z Krzesanicy).

Choć Krywań (Krywań, Krzywań, bo taki krzywy) jest tylko 5 m niższy od polskiego wierzchołka Rysów (ma 2494 m npm) był uważany kiedyś za najwyższy szczyt Tatr, zapewne z uwagi na tę wyniosłość i odległość od innych szczytów. Dla Słowaków jest górą szczególną, nazywany bywa górą narodową czy świętą a jego wizerunek (symbol wolności) zdobi monety.

Wejście jest dość czasochłonne, wedle przewodnika około 4 - 4.15 godzin, zależnie od wybranego szlaku (są dwa) i ewentualnego wariantu z dojściem nie bezpośrednio od szosy. Drugie tyle trzeba liczyć na zejście. Nam wycieczka zajęła w sumie 12,5 h (bo przecież koniecznie są odpoczynki), aplikacja naliczyła mi blisko 42 tys. kroków.

No i warto wybrać dzień z dobrą pogodą. Taka "osobna" góra przyciąga pioruny.... A i końcowy odcinek podejścia prowadzący po nieźle urzeźbionej skale nie jest szczególe miły (delikatnie mówiąc) podczas deszczu czy mgły.

Dla nas to było trzecie podejście - raz wycofaliśmy się z końcówki ze względu na koszmarną mgłę, drugi raz brakło sił i rozum kazał zawrócić póki nie będzie za późno.

Tym razem wszystko zadziałało świetnie. Ostatnie podejście zrobiliśmy "na lekko" zostawiwszy duży plecak pod skałką na przełęczy (z kartką informującą, że wrócimy po niego).

Warto dodać, że ten krzyż to narodowy symbol Słowaków, krzyż Cyryla i Metodego, początków chrześcijaństwa na tych terenach (IX w.).

Ludzi na Krywań wchodzi wielu, choć oczywiście nie ma porównania z Rysami. Trudno jednak jest zrobić zdjęcie bez wchodzących w kadr ludzi - też dlatego, że choć wierzchołek tworzy 15 m grzędę, nie ma tam nieskończenie wiele miejsca....

Widoki - obłędne. Cała mapa Tatr jak na dłoni. "Osobność" Krywania sprawia, że widać wszystko niemal...

To fragmencik z przybliżeniem na znane wszystkim szczyty: czerwona strzałka to Gerlach, niebieska to Rysy.

A po drodze była kozica. I rozmaite pogaduszki z ludźmi spotkanymi na szlaku - ogromnie lubię....

I to był szczyt naszego urlopu :).

niedziela, 21 sierpnia 2022

Pocztówka z mebelkiem

 Będzie jeszcze pewnie kilka pocztówek :).

Takiej z mebelkiem jeszcze nie było. Taborecik spotkany na bieszczadzkim szlaku. Siedzisko do wymiany (płyta), ale nóżki całkiem gustowne. Aż człowiek miałaby ochotę zabrać.

Choć mam różne skojarzenia i w zasadzie wyobrażam sobie jak on dzielnie wędruje, gdy nikt nie patrzy...



sobota, 30 kwietnia 2022

Wiosna w Gorcach

 Wiosna w Gorcach ubrana jest w sukienkę tkaną z bukowobrązowych i świerkowozielonych nici.

  

 

Sukienkę ozdobioną koralami lepiężników i cekinami pierwiosnków i podbiałów. Gdzieniegdzie pojawiają się wstawki ze śniegowobiałej koronki i fioletowe hafty z krokusów i czasem żywców. 

 




(ten rósł w zasadzie na środku drogi...) 



Wiosna w Gorcach jest czasem mokra i zabłocona, nawet przemoczona, ale tańczy wytrwale do śpiewu rudzików. Piękna jest po prostu...




piątek, 29 kwietnia 2022

Pocztówka z widokiem

 A nawet dwie pocztówki.

Jedna z widokiem na krokusy, druga z widokiem na Tatry :)



Moc serdeczności, nieustająco.

niedziela, 10 kwietnia 2022

Kwiecień - Pascha 2021-2022

Zasadniczo to już jest zakładka poza konkursem, jako że zaczęłam tworzenie dwunastu prac w kwietniu 2021 r. Czyli ta jest trzynasta :). Taki - dobry rok.

(Tu mała dygresja. Czasem mówi, że coś zajmuje "dobrą godzinę". Jak byłam na studiach, kolega  mawiał, że dobra godzina to 62 minuty.)

Zakładka jednak jest w konwencji, była pomyślana jako komplet serii, zatem najpierw logo,


a potem  główna bohaterka:

Jeden z moich ulubionych motywów, czyli góry. No i jak krajobraz, to oczywiście ptaszki...

Wydaje mi się, że nie trzeba tu żadnych super-aranżacji zdjęcia - obrazek broni się sam. A Niedziela Palmowa to dobry moment zna zakończenie zabawy :).

A szczegółowych interpretacji to już można znaleźć mnóstwo, wedle uznania, skojarzeń i pomysłów.

BARDZO dziękuję Moon Primitive za tę zabawę i za mobilizację :). Bardzo.



sobota, 18 września 2021

Ostrożeń

Taki dobry czas na radosne wspomnienie wakacji. (Za oknem zimno, ale kominek grzeje...)

Ostrożeń zwany zazwyczaj ostem to zawsze wdzięczny obiekt do fotografowania :).

Te w górach są najpiękniejsze :)




piątek, 10 września 2021

Już prościej

Oczekiwany niecierpliwie Młody Człowiek jest już wreszcie w domu, ufamy, że życie pod pewnymi względami nieco zwolni (pod innymi pewnie niekoniecznie).

W ramach wspomnień z wakacji zdjęcia z wyprawy na Małą Wysoką (2429 m), a w zasadzie z wyprawy przez szczyt dwie przełęcze i dwa schroniska. 14 godzin w trasie, od Śląskiego Domu w dol. Wielickiej do tawerny w Starej Leśnej (ale z przejazdem elektriczką ze Starego Smokowca). Spełnione marzenie, jedno z tych marzeń tatrzańskich, które wydawało mi się poza moim zasięgiem. No i pogoda jak drut.. Jedyny taki dzień podczas naszego tegorocznego wędrowania.

Tu macie widok ze szczytu, w centrum Wysoka, obok Rysy, które wreszcie wyglądają na porządną górę. :D Gerlach po lewej już poza kadrem. (Straszne tłumy szły na Gerlach, oczywiście z przewodnikami. Choć rzecz jasna na Rysach ludzi było jeszcze więcej. Nie to co u nas.).

Tu też ze szczytu, ale w inną stronę. Na najdalszym planie Tatry Bielskie, po prawej Lodowy, a przed nim Jaworowe. I jeden ze stawów w dol. Staroleśnej.

Tu nadal dominują Rysy i wał Orlej Perci w tle po prawej. To już z podejścia na Rohatkę.

Dla mnie to też trasa w pewnym sensie sentymentalna. Gdy moi Rodzice w czasach studenckich chodzili po Tatrach, można było przechodzić granicę ze Słowacją w ramach tzw. konwencji. Często wtedy szli z Łysej Polany dol. Białej Wody i przechodzili przez główną grań albo przez Polski Grzebień do Śląskiego Domu, albo przez Rohatkę do Zbójnickiej Chaty. Rozejście szlaków na te przełęcze jest w kotle przy Zmarzłym Stawie widocznym na zdjęciu powyżej.

Generalnie trasa wymagająca pewnej kondycji i minimalnego obeznania ze skałą oraz łańcuchami, ale bez przesady. Największą trudnością były sypiące się piargi w kotle Zmarzłego Stawu i to-tal-nie rozsypany i rozjechany w górnej części szlak przy zejściu z Rohatki - to był naprawdę hardcore. To pierwsze kilkaset metrów ostrego zejścia, w znacznej mierze "na czuja". Mąż idący za mną drżał, by mi czegoś niechcący nie zrzucić na głowę. (Poprzedniego dnia zginął - choć nie tu -  od kamienia instruktor wspinaczki, widzieliśmy śmigłowiec zwożący ciało). 

Ale było warto się trudzić. I jak smakowała kawa w Zbójnickiej Chacie (schronisko w dol. Staroleśnej)! Nawet zejście do Starego Smokowca nie było ponad siły i nawet zdołaliśmy dojść ostatnie 4 km od elektriczki.. Tylko już na gotowanie sił nie było :D.

Była też po drodze szczególna nagroda, ale to w kolejnym wpisie ;)


PS: Mam problem z wpisywaniem komentarzy, zatem przepraszam, że nie odpisałam jeszcze na te pod poprzednim wpisem.

 

czwartek, 19 sierpnia 2021

Pocztówka z drabiną

 Nie powiem, że drabina pozdrawia, bo to bez sensu.
Ale drabina niewątpliwie wzbudza szacunek.

Weszłam. Nie uciekłam z krzykiem. :) Może dlatego, że w końcu wiedziałam co może mnie czekać. Ale nie sądziłam, że będzie aż taka... (ponoć ta jest najwyższa w Słowackim Raju). Odległość od ściany... aaa. W tym wąwozie była jeszcze jedna podobna :).