Na szczęście nie ma ona nic wspólnego z dramatyczną "Kotką na gorącym blaszanym dachu" - jedynie skojarzenie słowne ;).
Warto czasem podnieść wzrok ku górze...
Można na przykład dostrzec kota...
Siedzi sobie, prawda? Pyszczek myje... A przed nim... myszka?
Musiałam poczekać na kolejną eskapadę na Zachód, tym razem z aparatem porządniejszym niż ten w komórce... Najpierw kicia z innej perspektywy, niejako od tyłu (dom jest obecnie na rogu, choć chyba kiedyś coś jeszcze przy nim stało.
A potem okazało się, że to nie myszka, nie... I nawet nie miseczka.
Choć jak teraz patrzę, to wygląda jakby kicia w lusterku się przeglądała... I poprawiała makijaż.
😁😂😎