piątek, 5 grudnia 2014

Ornitologicznie

Jak wiadomo, lubię wiedzieć. Może nie wszystko i nie zawsze, ale pewne kwestie budzą moją ciekawość. Na przykład jakie góry i jakiego ptaka widać.
No i podczas ostatnich ornitologicznych dociekań (teściowa ma książeczkę nowszą i bardziej szczegółową od mojej) dowiedziałam się, że istnieje taki ptak jak mewa romańska. Brzmi pięknie, prawda?
Ponieważ jednak jestem amatorem w tej dziedzinie, a niektóre (większość?) mewy okropnie są do siebie podobne (różnice w odcieniu żółtości nóg  nawet dla kobiety nie są oczywiste), prezentuję poniższe zdjęce z nadzieją, że jest to naprawdę mewa romańska, a nie jakaś jej odrobinę odmienna bliska krewna....
Mewa zrobiła na nas kolosalne wrażenie, choć nie siedziała przy Koloseum i potraktowałam ją prawie jak niepowtarzalny widok z Brestowej, jeśli spojrzeć na ilość pstrykniętych zdjęć...
Taka wielka. Tak cudownie objętna na tłum. Tak malowniczo wkomponowana w otoczenie.




A dla porównania mewa z polskiego morza. Mewa srebrzysta jak sądzę.


A może jakiś znawca (znawczyni) wprowadzi poprawki...


6 komentarzy:

  1. Teściowa ma szczególne zainteresowania, ale i ty nie jesteś gorsza od niej:-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz nie wiem czy to nagana czy komplement. Teściowa też człowiek :)

      Usuń
  2. Czy powinnam się martwić, że pomiędzy jedną mewą a drugą ja nie widze kompletnie, totalnie i absolutnie ŻADNEJ różnicy???
    Podziwiam sokoli wzrok wszystkich przyrodników... włączając Ciebie i Twoją teściową. Wielki ukłon :) :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież każda patrzy w inną stronę :P

      Ściskam.

      Usuń
  3. A ja myślałem całe życie (mając bogate doświadczenia wiejskiego podwórka), że ptaki dzielą się na jadalne i niejadalne. Przy czym drugą kategorię odrzuca się jako nieinteresującą, a w pierwszej są jeszcze podgrupy: mało smaczne, smaczne, bardzo smaczne, przepyszne ;)

    A tak całkiem serio: pierworodna ostatnio nie rusza się z domu bez atlasu ptaków i wyszukuje skrzętnie to, co właśnie przed chwilą zobaczyła. Ciekawe hobby, atlas okazał się trafionym prezentem. Już się tata nie musi zastanawiać, czy to co widzi, to aby nie jest jemiołuszka (poznana w przedszkolnej książce, a jakże!), jeśli sam potrafi odróżnić jedynie wróbla od gołębia (z tych nieinteresujących niejadalnych rzecz jasna).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 podgrupy.... A słowicze języczki do której? Pasztet ze skowronków?

      Pierworodna - cudna dziewczynka!

      Swoją drogą naście lat temu córka znajomych chodziła w T-shircie z napisem "Clean London! Eat a pigeon."

      Usuń

Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)

Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.

Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.