Zaczęło się niewinnie. Pomyliłam się. Skręciłam na pierwszym skrzyżowaniu zamiast na drugim. Ot, drobiazg. Teoretycznie do szybkiego naprawienia. Ale rzeczywistość okazała się inna niż teoria. Ta pierwsza niewłaściwa droga uniemożliwiała powrót, można było tylko jechać dalej. Pomyślałam, że w sumie co to szkodzi, wrócimy na właściwy szlak tylko kilkaset metów dalej. Ale za moment okazało się, że nie mamy pełnej swobody manewru, że tu zamknięte, tam zakaz wjazdu, ówdzie jeden kierunek, jeszcze gdzie indziej korek... I tak z każdym obrotem kół i przyciśnięciem pedału gazu oddalaliśmy się od celu podróży.
Nie, nie błąkamy się do tej pory. Orientacja w terenie pozwoliła w końcu do celu dotrzeć, a że był pewien zapas czasu, to nawet nie byliśmy specjalnie spóźnieni. Niemniej oboje mieliśmy natychmiast skojarzenie jakże na czasie: wystarczy czasem jeden z pozoru niewielki i łatwy do naprawienia błąd, by daleko odwieść nas od celu drogi...
|
Zawsze jest pytanie dokąd dojdziemy daną drogą.... |
niezwykle trafne spostrzeżenie!
OdpowiedzUsuńa nawet mądrość życiowa można by rzec... :*******
Emko, dokładnie to samo miałam napisać! ;) Co do słowa. Niezwykle trafne soistrzeżenie.
UsuńTaka sytuacja nam się przydarzyła - i tak sie pokojarzyła...
UsuńKiedyś oglądałam film (zabij nie pamiętam tytułu) o człowieku który nie zdążył na metro. Potem pokazane były dwie wersje tego dnia. Ta kiedy zdążył i ta kiedy nie. Dwie zupełnie różne wersje. Czasem kilka sekund i drobna zmiana mogą mieć ogromne znaczenie
OdpowiedzUsuńTak to jest.
UsuńNie ma sensu zamartwiać się innymi potencjalnymi wersjami wydarzeń (co sie stało, to się nie od-stanie), ale trzeba ponosić konsekwencje własnych czynów i wyborów.
Takie jest życie, a porównanie z podróżą i błędem nawigacyjnym bardzo trafne. Dobrze by było jeszcze (w życiu rzecz jasna), by wewnętrzny nawigator natychmiast wołał: "Za sto pięćdziesiąt metrów zawróć!":-)
OdpowiedzUsuńOj, przydało by się czasem!
UsuńUwielbiam takie skręty bo zawsze coś nowego mogę zobaczyć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo ale to nie o takich skrętach jednak wpis.
UsuńAle... była przygoda ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tym razem wyraźnie skłaniająca do refleksji. ;)
Usuńczasami jednak takie błędy i zbaczanie z wyznaczonej trasy, odsłaniają przed nami nowe, może nawet ciekawsze widoki i możliwości. warto niekiedy się zagubić. w końcu w tych bocznych ścieżkach kryją się prawdziwe tajemnice :)
OdpowiedzUsuńdlatego ja czasami lubię się zgubić, żeby potem odnaleźć się pełniejsza nowych wrażeń.
To są na pewno różne sytuacje.
UsuńTutaj jednak była konkretna właściwa droga. Nie w każdej sytuacji warto eksperymentować :)
Zgadzam się w całej rozciągłości :DDDD
UsuńOstatnio też u mnie wiele zakrętów...
OdpowiedzUsuńAle przygoda i poznawanie nowych terenów :) - pięknie :)
Samych radości i pięknych i dobrych zakrętów życzę :*
Przytulam do serca :*
Zakręt zakrętowi nierówny...
Usuń:*
Nigdy nie wiemy co nas czeka za kolejnym zakrętem:): Ale trzeba mieć nadzieję, wiarę i pewnośc ,ze samo dobro i ruszać bez obaw...co tam małe błędy i postoje..one tez mają swój urok:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Małe błędy łatwo poprawić. Ale z niektórymi już nie idzie tak prosto.
UsuńZakręty na włąsnej drodze są ok., ale jak się skręca w bok bez potrzeby to trzeba potem ponosić konsekwencje... (i umieć się przyznać ,ze to konsekwencje własnej głupoty)