W tym roku byłam ogólnie dość oszczędna w kwiatach balkonowych. W wielkiej donicy po ś.p. kiwi posadziłam bluszcz. Ładnie się przyjął (mam jakąś słabość do bluszczu, ale zawsze mi ostatecznie marniał, może ten przetrwa). Potem siałam maciejkę i sypnęłan też nieco bluszczowi u stóp. Z mojego doświadczenia wynika, że maciejkę warto siać etapami, wówczas część już kończy żywot, a kolejna kwitnie i pachnie. No więc był sobie bluszcz i maciejka. A potem weszły mi w ręce nieskarmione zimą ziarna słonecznika. Takie sprzed dwóch lat. Włożenie kilku w ziemię nic mnie nie kosztowało.
I teraz mam dwa dorodne i duże słoneczniki i jeszcze jakieś małe też powinny zakwitnąć. A do tego drugi rzut nagietków (z własnych nasion). Słonecznie się zrobiło. 😁😎🥰
Piękności. Jak Ty to robisz, że nie wyrastają pod niebiosa? Moje ogrodowe zawsze są taaaaaakie wysokie.
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia małego jednak pojemnika? Te dwa są najwyższe, obok jakieś dwa mniejsze. A może odmiana?
UsuńA ja nigdy nie wpadłam na to, aby maciejkę siać etapami:DDD
OdpowiedzUsuńCuda na balkonie masz Agaju.
Uściski