niedziela, 15 września 2024

Pocztówka z jaskini

Ostatnie dni to dla nas czas szalonych podróży i bardzo dobrych i miłych spotkań, choć okazja po temu po ludzku trudna, bo odejście najmłodszej Siostry mojego Taty. Wygrzana jestem w rodzinnym ciepłe, choć fizycznej obecności tej jednej Osoby bardzo brakowało.

Jaskinia Demianowska (a właściwie Demianowska Jaskinia Wolności w systemie Jaskiń Demianowskich) w Niżnych Tatrach była moją tęsknotą przez wiele lat - byłam tam z Rodzicami jak miałam lat 14 czy 15 i został mi w pamięci obraz czegoś niezwykle pięknego. Wejście później do jaskiń w Dol. Kościeliskiej dobitnie mi pokazało, że one nie są dla mnie ( może Mroźna by się obroniła, ale i tak nieco klaustrofobiczna). Po prostu "porządna" jaskinia ma te co najmniej kilkanaście metrów w górę...🤣😆😅. Taka Bielska na przykład... Trochę wyolbrzymiam, ale faktycznie ciasne korytarze są dla mnie trudne. 

Z radością więc zdecydowaliśmy się na długą trasę po Jaskini Demianowskiej. Trasa ta ma 2 km i warta jest każdego wydanego centa. Nieprawdopodobnie urozmaicone formy naciekowe, podziemna rzeka, kolorowe jeziorka... coś fantastycznego.

Popatrzcie.



Ten kamienny wodospad niżej ma 17 m wysokości. Ale po  lewej stronie zdjęcia widać kawałek jego drugiej części, nieco mniej wyrazistej, która ma wysokość 70 m.


A tu widok jak z bajki. Jakieś tajemnicze miasta- świątynie na urwisku.


Jaskinia wciąż się tworzy. To fascynujące gdy stalagmity dzielone są na żyjące i martwe - te drugie tam gdzie woda przestała spływać. Doskonale podana trasa, ciekawe oświetlenie. W sumie trudno uwierzyć, że tę jaskinię odkryto ok. 1920 r. dopiero.

Jednym słowem - warto ją sobie zapamiętać, by zwiedzić gdy nadarzy się okazja.

poniedziałek, 9 września 2024

Pocztówka ze skałkami

 Dobrze jest mieć urlop. Nawet jeśli jest nieco deszczowy. 

Dwie skalne pocztówki. Obie z Niżnych Tatr, z ich części zwanej Demänovské vrchy.

Najpierw skalny most.


 Tędy prowadzi szlak, mam zdjęcie jak siedzę na tym głazie po lewej.

A potem okno z jaskini, w dalszej części skalnego grzbietu.


Trudno było zrobić to zdjęcie, bo światło padało tak, że albo skały były czarne, albo nie było widać nic "za oknem".

Niby sprawdzaliśmy trasę, trochę poczytaliśmy, przeliczaliśmy czas, oglądaliśmy mapę (na której były zaznaczone liczne groty/jaskinie), ale nie podziewaliśmy się takich atrakcji. Warto było :)

Górna część:


I dolna część :).

:)

sobota, 7 września 2024

Co komu w duszy gra

 Może być może, może być las, może być zachód/wschód słońca. Cokolwiek. Albo: po prostu abstrakcyjna zakładka. W końcu nie musi czegokolwiek przedstawiać.


Przyznam, że podoba mi się efekt, jaki daje zieleń umieszczona z jednej strony. I kolorowe obrzeżenie (nie jeden kolor, tylko za trzy chyba). Bardzo dziarska wydaje mi się ta zakładka. I dość zwarta. Aż jestem ciekawa co będzie dalej.

środa, 4 września 2024

Z historią

 Było trochę odpoczynku od zakładek, to mogę pokazać kolejną.

Kolorystycznie nieco odmienna (chyba) od poprzednich, choć nadal - jak widać - preferuję kolory mocne i zdecydowane. I na pewno jeszcze przez jakiś czas tak będzie.


Zakładka z tych odrobinę szerszych, nieco ciemniejsza i z dodatkiem filetu, którego dawno nie było. Więcej przeplatania, trochę poza oczywistym schematem.

A dlaczego z historią?

Zakładka leży na stoliku używanym przez nas jako stolik do kawy przy sofie (choć można go rozłożyć i podjechać do góry). Stolik przykryty jest mięsistym obrusem w fiołki, którego używam bardziej jako serwety. Obrus jest prawie idealnie kwadratowy, wiec doskonale nadaje się na okrągły stolik. Dostałam dwa takie obrusy - ten drugi w inny wzór - od mojej Szwagierki, która stwierdziła, że ona sama nie ma szans, by używać stołu w kuchni w formie nierozłożonej i nie ma sensu, by obrusy u niej leżały. I przy którychś odwiedzinach Teściowej, gdy podałam kawę, okazało się, że to jest obrus, który moja Teściowa kupiła ponad 60 lat temu za pierwszą pensję (czy jedną z pierwszych). Nie macie pojęcia jak się ucieszyła, że obrusiki są w użyciu. (W tym drugim jest mała dziurka, więc raczej nie jest dla gości, ale użyteczny jak najbardziej, wszak nie musi by na stole ;). 

Jeszcze dwa zdjęcia fiołków na obrusie. 



Miłe są takie historie.

poniedziałek, 2 września 2024

Pocztówka z mimozami

Piosenkę Niemena (Mimozami jesień się zaczyna) bardzo lubię. Ma też dla nas dodatkowy smaczek rodzinny, bo na nasze wesele moi przyjaciele przygotowali jej przeróbkę - o nas. Tekst mamy ciągle, ale fragmenty nawet pamiętamy ( szkoda, że wtedy nie było można jej nagrać). 

Chyba wszyscy wiedzą, że te piosenkowe mimozy to po prostu nawłocie. Nawłoć naszą rodzimą wypiera inwazyjna nawłoć kanadyjska - rzeczywiście w naszych okolicach coraz jej więcej. Ja lubię mieć w domu kwiaty, a żółty bukiet dodatkowo rozjaśnia pomieszczenia. O tej porze roku zatem pojawiają się u mnie bukiety nawłoci, czasem z dodatkami. (Bywają też bukiety wrotyczu.)

No i taki wiecheć stoi na stole w salonie od jakichś dwóch tygodni - kwiaty są wymieniane w razie potrzeby...

Oto dwie wersje tegoż bukietu.