piątek, 18 lipca 2025

Ponownie mocne kolory

Zakładka z początku bieżącego roku, nadal utrzymana w mocnych kolorach Meksyku.

Popatrzcie tylko:


Czasem gubię się, czy nie powtarzam przypadkiem zdjęć i wtedy porównuje kolejne i widzę, że choć wydają się podobne, są zdecydowanie inne - każda zakładka inna.
Ta mi się bardzo podoba przez soczystość i intensywność kolorów. Powiedziałabym, że jest na niej pełnia życia.  Za oknem mam akurat szaroburo, niemniej minione ponad już dwa tygodnie lipca były takie właśnie: bardzo intensywne, nawet męczące, a jednocześnie z mnóstwem światła i radości. Są blaski, są cienie, są dobre spotkania i zdarzyło się trudne - ot, życie. Tylko prac do zrobienia nie ubyło, myślałam, że uda mi się zrobić więcej.

A - czy komuś sroki rozkopują doniczki na balkonie? Przyłapałam jedną taką paskudę, wykopała mi roślinki, rozrzuciła ziemię. Wcześniej wydawało mi się, że coś takiego miało miejsce, ale wczoraj to było okropne. Doniczkę przestawiłam na noc na parapet i nic się nie działo dziś. Zastanawiam się, czym ją odstraszać...



sobota, 12 lipca 2025

Czas hortensji

 To jedne z moich ulubionych kwitnących krzewów. Zawsze przypominają mi czas spędzony przed laty we Francji jako au-pair. Najpiękniejsze hortensje to te błękite,  tulące się do ścian szarych, kamiennych, stareńkich kościółków Bretanii.  

Trzeba jednak przyznać, że i u nas są przepiękne. Oprócz tych tradycyjnych nowe ciekawe odmiany, bogactwo kolorów i kształtów. Kwitnące szpalery przy ulicach mojego miasta to niezapomniany widok.

Jednak zdjęcia, które dziś wstawiam są z Zielonej Góry, w której spędziłam parę lipcowych dni. Zielona Góra ma bardzo ładną i zadbaną zieleń, mam wrażenie, że już o tym pisałam. Tym razem urzekły mnie hortensje.

.










 Na koniec zdjęcie z czyjegoś ogrodu, zrobione przez płot. Ta wielokolorowość kwiatów na jednym krzewie zachwyca zawsze. I ten błękit nie do podrobienia.



wtorek, 8 lipca 2025

Czy to są nudne wyspy?

Zakładka z zielonoszarej cieniowanej nitki. Takich kilka motków dostałam przed wiekami od Zaprzyjaźnionej Blogerki i od czasu do czasu wykorzystuję. Pamiętam, że zrobiłam kiedyś taką klawiaturę z tych właśnie nici. I też była w podobnym stylu zakładka gitarowa.  (Swoją drogą, daaaawno nie było ani gitary, ani klawiatury - może trzeba wrócić do tego pomysłu?)

Dzisiejsza zakładka jednak nie jest muzyczna. Jest bardziej geograficzna.


Wyspy? Jeziora? Morze, za które odpływają elfy z Frodem? Podróże Geda? Skojarzeń literackich możemy mieć wiele. Zakładka miała być uspokojeniem i tę rolę spełniła. Po pierwszym lekkim rozczarowaniu ("Jakoś myślałam, że będzie inaczej wyglądać") dodałam te obrzeżenia jasnych plam i całkiem mi się spodobała. Nawet chyba nie było kłopotów z określeniem gdzie jest góra, do której należy przyczepić ogonek. Góra zakładki oczywiście, nie geograficzna. 😀

Mam nadzieję ze Ci i Te z Was, którzy mieszkają bardziej na południe są i będą bezpieczni. Ja jestem chwilowo bardzo na zachodzie Polski i właśnie dotarł do nas deszcz. Moc serdeczności wszystkim.



czwartek, 3 lipca 2025

Bardzo zamówiona

 Dokładnie tak. Zakładka na zamówienie z cytatem biblijnym bardzo ważnym dla Właściciela. To było wzruszające, gdy pierwszą niemal rekcją na widok zakładek było "A czy dać się...?" Największy kłopot był z dostarczeniem gotowego produktu. Udało się dopiero na koniec maja, spotkaliśmy się na koncercie Antoniny Krzysztoń, o którym wspominałam kilka wpisów wcześniej.


Jest pewne podobieństwo z zakładką poprzednią, meksykańskie inspiracje kolorystyczne szaleją... Hm, chyba nieco mnie niż przy tej poprzedniej. Radości miałam z tego haftowania dużo, a z przekazania jeszcze więcej - dotąd mi się robi ciepło na sercu, gdy to wspominam.

Cenne są takie chwile - że tak to podsumuję domorosłofilozoficznym truizmem.
🙋


wtorek, 1 lipca 2025

Kręte drogi życia

Bardzo lubię tę zakładkę, jest pełna energii, radosna. Ale też nie tak prosto jest prześledzić na niej plątaniny kolorów. Dlatego właśnie skojarzyła mi się z życiem, które prowadzi czasem zupełnie zaskakującymi drogami. Warto te różne barwy w nim zauważać i doceniać.


A za oknem mam cudny ciepły, spokojny wieczór. I jeszcze kwitną lipy 💗. Tak się cieszę, że mamy ich tu w okolicy bardzo wiele, starszych i młodszych - choć do tych największych, które pamiętam z dzieciństwa jeszcze im trochę brakuje jeśli chodzi o grubość pnia ;).  Ale są prześliczne i cudownie pachną.