To jedne z moich ulubionych kwitnących krzewów. Zawsze przypominają mi czas spędzony przed laty we Francji jako au-pair. Najpiękniejsze hortensje to te błękite, tulące się do ścian szarych, kamiennych, stareńkich kościółków Bretanii.
Trzeba jednak przyznać, że i u nas są przepiękne. Oprócz tych tradycyjnych nowe ciekawe odmiany, bogactwo kolorów i kształtów. Kwitnące szpalery przy ulicach mojego miasta to niezapomniany widok.
Jednak zdjęcia, które dziś wstawiam są z Zielonej Góry, w której spędziłam parę lipcowych dni. Zielona Góra ma bardzo ładną i zadbaną zieleń, mam wrażenie, że już o tym pisałam. Tym razem urzekły mnie hortensje.
Na koniec zdjęcie z czyjegoś ogrodu, zrobione przez płot. Ta wielokolorowość kwiatów na jednym krzewie zachwyca zawsze. I ten błękit nie do podrobienia.
They are lovely. 💜🩷
OdpowiedzUsuńAbsolutely lovely.
UsuńPrzepiękne. Marzę o niebieskich hortensjach, podlewam je specjalnym nawozem, ale na razie mam tylko różowe (chociaż wyhodowane z odnóżki krzewu kwitnącego na fioletowo).
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale. A czy to nie jest kwestia rodzaju ziemi? Bo przecież one faktycznie na jednym krzewie są.
Usuń