Prawdę mówiąc, nie pamiętam, czy ta zakładka powstała od początku do końca podczas naszej chińskiej wyprawy, czy też zaczęłam ją w Polsce, a kończyłam tam, w pociągu do Xi-an. To w sumie nie takie istotne. Za to przywołane wspomnienia należą do tych ogromnie cennych - zwłaszcza, że pewnie już tam ponownie nie dotrę (choć jeszcze marzy mi się Tybet, może Nepal, no ale cóż, marzyć się może).
Czy te daszki są nawiązaniem do charakterystycznych chińskich świątyń? Nie mam pojęcia. Ale czemu nie? Zakładka wydaje mi się bardzo zdecydowana. I chyba chcący czy niechcący wplątało się tam trochę zaśnieżonych drzew z muzeum armii terakotowej i klasztoru Shaolin. Do tego czerwone dachy Zakazanego Miasta i szeregi pekińskich hutongów. Piękny kraj. I potwornie trudny do zrozumienia..

Ja od góry widzę głowy w kolorowych turbanach, a na dole panów tańczących balet, ot takie dziwne skojarzenia. Pozdrawiam serdecznie Agatko.
OdpowiedzUsuńFajne skojarzenia. Wyobraźnia ma moc. ❤️
UsuńWidzę te czerwone daszki chińskich pagód. I trochę zazdroszczę możliwości odbywania takich ciekawych podróży.
OdpowiedzUsuńDaszki, daszki są.
UsuńTo było małe szaleństwo, ale wybraliśmy się też ze względu też na osobę prowadzącego wyjazd.
Nie miałam możliwości w młodości, trochę nadrabialiśmy. Póki można.
Śliczna zakładka. :)
OdpowiedzUsuńWyobraźnia każdemu podpowie, co ona przedstawia.
Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję serdecznie i pozdrawiam.
Usuń