Wróciłam kilka dni temu i usiłuję jakoś wrócić do codzienności. Jeszcze lepiej by było zachować pewne nawyki z rytmu dnia, które już mi się wyrobiły, ale nie utrwaliły...
Chcialam coś tu napisać o tej podróży życia, ale trudno wszystko ubrać w słowa i jeszcze wpisać stosunkowo niedługą notkę na blogu.
Albowiem zachęceni przez przyjaciół rzuciliśmy się na wyprawę do Ziemi Świętej, i to w wersji ciut dłuższej niż standard. Jeszcze rok temu trudno by mi było uwierzyć, że tam polecimy...
Nie jestem w stanie spisać ciurkiem wszystkich doświadczeń, ani tych zewnętrznych, ani tych wewnętrznych, duchowych. Właściwie to gotowa byłabym wrócić tam natychmiast (z nadzieją, że ten nietypowy o tej porze roku 40-stopniowy upał już zelżal), aby na spokojnie odwiedzić kilka miejsc, które tylko liznęliśmy i takie, które trzeba było minąć z zewnątrz... I wrócić tam, gdzie czułam się wyjątkowo dobrze :).
Jest kilka szczególnych miejsc na świecie, w których czuję swoje korzenie. Teraz wiem namacalnie, że takim miejscem jest też Ziemia Święta (co niekoniecznie jest tym samym co Izrael czy Palestyna).
A więcej rozmaitych refleksji i obrazków na pewno jeszcze się tu pojawi.
Na razie zostawiam jedno z najpiękniejszych miejsc - Górę Przemienienia.
Jedno z najpiękniejszych miejsc jakie znam. Bardzo miło to czytać. Co do emocji,to podobne miałem na Cyprze.
OdpowiedzUsuń:) Bardzo miło przeczytać.
UsuńCypr na razie oglądałam (jak sądzę, choć nie mam pewności, że to było to) tylko z samolotu...
Witam serdecznie ;)
Wow!! What a gorgeous photo!! Have a great day!! Big hugs :)
OdpowiedzUsuńLisa
A Mermaid's Crafts
Mount of Transfiguration. :)
UsuńTak czułam, że pocztówka z wielbłądem była z Pustyni Judzkiej. Jak dobrze Cię rozumiem w kwestii powrotu w te strony i poczucia zakorzenienia. Czułam dokładnie to samo i też stanowczo rozróżniam Ziemię Świętą i Izrael. Cieszę się, że miałaś okazję tam być. Życzę tego każdemu. Czekam z ciąg dalszy. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPustynia nas urzekła. Kamyki w tym unikalnym żółtopiaskowym kolorze na razie leżą na stole. Obok granatowych bazalcików z Jez. Galilejskiego ;)
Dobrze czytać, że ktoś rozumie :)
Piękna pielgrzymka. Czekam na dalszą relację. Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńLojalnie uprzedzam, że relacji klasycznej nie będzie. Ale myśle, że trochę wspomnień się pojawi...
UsuńNie byłam nigdy...rodzice byli razy kilka i mniej więcej podobnie opowiadali ;) Może i my się kiedyś Tam znajdziemy :) Chociaż zawsze mam wyobrażenie tłumów i bardziej turystów niż pielgrzymów...a to nie to czego mi potrzeba :/
OdpowiedzUsuńRóżnie jest Basiu. Tłumy są, nie da się ukryć. Na pewno są wśród nich "tylko turyści" ale wydaje mi się, że większość jednak przybywa z motywów religijnych. Czasem trzeba się trochę napracować, aby odnaleźć sacrum - ale z kolei bardzo wiele zależy od samego człowieka i od atmosfery w grupie. A z innymi wycieczkami można też sobie uciąć przemiłe pogawędki :).
UsuńTeraz marzy mi się wyjazd bez grupy, ale to chyba chwilowo jest poza zasięgiem naszego portfela... (ok, są tanie loty, ale noclegi...)
UsuńPozostaną Wam wspaniałe wspomnienia i przeżycia ,dobrze jest znaleźć miejsce na ziemi do którego chce się powracać.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam.