sobota, 27 lipca 2019

Koszyczek po metamorfozie

Był sobie od dawna, nawet nie pamiętam skąd go mam. Ostatnio służył jako osłonka do doniczki (na dno wpasowała się podstawka, żeby nie zgnił. Na fali zapału do przemalowywania i decoupażu (ciągle nie miałam kanwy do zakładek), w koniecznych przerwach w pracy, dokonała się metamorfoza. Niestety nie mam zdjecia "przed", ale wyglądał po prostu jak koszyczek...


Na początek farby akrylowe, fioletowa i biała. Na zewnątrz i do środka, plus wtykanie pędzelka we wszystkie dziury...


Chyba co najmniej dwie warstwy - domalowywałam tam gdzie trzeba było...

Potem, po namyśle, kółko z serwetki na dno. Obustronnie.
 


 No i na koniec kilka warstw lakieru (werniksu) z dawnych zapasów. Taki półmat, nie w pełni błyszczący, ale i nie w pełni matowy. Trzeba było znowu dokładnie wchodzić w szparki pędzelkiem...

Miły w dotyku, zupełnie inny niż wiklinowy kosz...



A jak koszyk, to coś w nim warto trzymać...  Chwilowo są to kupione za grosze mulinki...
:)


Ale miałam frajdę ;)

10 komentarzy:

Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)

Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.

Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.