Osoby zaglądające tu od dłuższego czasu wiedzą, że zazwyczaj wyszywam moje zakładki na plastikowej kanwie. Dotyczy to jakichś 99% tych prac. Zdarzyło mi się jednak dwa lata temu spakować na wyjazd nici, igły i nożyczki, a zapomnieć o przyciętych bazach do zakładek. W wiejskiej pasmanterii (b. dobrze zaopatrzonej generalnie) nie było plastikowej kanwy, musiałam się więc zadowolić zwykłą, była jednak dostępna też w wersji usztywnionej, z nieco większym rozstawem splotu.
Na poniższym zdjęciu można sobie porównać, jak to wygląda. (wyżej plastik, niżej materiał)
Zasadniczo wykorzystywałam tę sztywną kanwę na zawieszki, ale ostatnio zrobiłam z niej i zakładki. Są zdecydowanie bardziej giętkie i wymagają grubszych nici (cztery pasemka muliny zamiast trzech), co sprawia, że są mniej ekonomiczne ;). No i trzeba potem kombinować, jak zostaje pasemko dwunitkowe (czasem oczywiście można je wykorzystać skałdając na pół)..
Tę zakłądkę robiłam przeplatanką "kocykową", co sprawia, że jest z obu stron taka sama, ale bardziej wiotka (haftowaną krzyżykami podklejam cienkim filcem). Jest wąska - widać, że odcinana z jakiegoś skrawka :).
W realu wygląda ładniej niż na zdjęciu, kolory ciekawie się układają. Brak zieleni sprawia, że jest nieco może surowa, ale to jest taki elegancki urok. Ostatni są u mnie bardzo mocne i zdecydowane kolory na tapecie, dobieranie ich daje wiele radości, choć czasu nie ma na to za wiele i niektóre prace powstają tygodniami (kiedyś liczyłam, że zrobienie zakładki zabiera ok. 14 godzin, to się zmienia zależnie od szerokości i wzoru oczywiście).
Miłego dnia :).
Kocykowa, bardzo przytulna :)
OdpowiedzUsuńMogłabym mieć taki kocyk :)
UsuńTaka "późny " i chmurny zachód słońca. .
OdpowiedzUsuńO tak, oglądam takie ostatnio :)
Usuń14 godzin.... sporo.... ale cudnie je wyszywasz, nie przestawaj, mnie ich samo mietolenie w rękach podczas czytania daje dużo radości, już nie mówiąc o świetnej kolorystyce 😀😃🙂
OdpowiedzUsuńDzięki. To jest komentarz zagrzewający do pracy :)
UsuńPamiętam, że w latach 90-tych był szał na podobne wzornictwo i kolorystykę i właśnie to połączenie kolorów zwróciło moją uwagę na garsonkę na wystawie sklepowej chyba jeszcze w Modzie Polskiej. Tkanina dość mięsista i właśnie taka jakby kocykowa :)
OdpowiedzUsuńA tak, kojarzą mi się takie ubrania, choć w latach 90. miałam małe dzieci i niewiele po takich lepszych sklepach chodziłam ;).
UsuńW latach 90. to ja byłam smarkata licealistka i studentka i mnie stać było tylko na oglądanie witryn :)
UsuńTo na pewno pamiętasz lepiej niż ja :)
Usuń