Jakoś ostatnio brąz to "nie mój" kolor i coraz mniej mam brązów w szafie... Ale te dwie zakładki zamieszczone wyżej podobały mi się i sprawiły mi wielką frajdę.
No i ten niesymetryczny wzór wrócił. Przy takim ułożeniu kojarzy się z górami oczywiście.
W Krościenku odkryłam w tym roku wielkie bogactwo kolorów muliny w baaardzo przystępnej cenie - chyba najtaniej w Polsce tam było :) Można było dobierać różne odcienie, spodobały mi się takie mało jaskrawe, rozmyte. No i trochę ich kupiłam....
A tutaj znowu motyw literek :) i delikatne pastele...
Spotkanie z R. zaowocowało takimi oto dwiema zakładkami. Po chińsku światło - życie. Czerwona zakładka (mam nadzieję) wędruje po świecie razem z właścicielem, dla którego została zrobiona w prezencie, a ta ciemniejsza wylądowała w Szymanowie. No i okazało się, że nie zrobiłam zdjęcia zakładki, która poleciała z R. do Azji... a była w ciekawych odcieniach różowo-łososiowych, pamiętam, że świetnie pasowała do poncho, które R. nosiła w chłodne dni.
Te dwie zakładki haftowałam już w Zakopanem, w ramach odpoczynku po tatrzańskich szlakach. Tam też powstała ostatnie z dziś wklejanych - to żółte to wbrew pozorom nie są wybrakowane kwadraciki, tylko kwiatki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)
Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.
Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.