Od kiedy zaczęłam tyle haftować, zaczynam rozumieć, dlaczego w dawnych czasach kobiety zawsze miały ręce zajęte jakąś robótką (o ile nie zajmowały się jakąś robotą :) ). Toż siedzenie i gadanie z pustymi rękami wydaje się stratą czasu, bo przecież przy rozmowie czy oglądaniu filmu tyle można jeszcze zrobić! Naprawdę noszenie wszędzie ze sobą koszyka z robótką zaczęło mi się wydawać rzeczą naturalną i pożądaną. Tylko nie mam koszyka na robótki...
To zdjęcie z października 2010 r. Mam nadzieję, że widać pewien rozwój koncepcji. Zupełnie nie pamiętam dokąd (do kogo) te zakładki zawędrowały, ale komuś musiały się spodobać. Manufaktura ruszyła, choć nie do końca systematycznie.
Ten zestaw jest chyba ładniejszy, choć jest tu jednocześnie chyba najbrzydasza z moich zakładek - ta fioletowa z niebieskim prostokątem. Jakaś taka smutna wyszła i dłuuugo ją miałam, zawsze wybierano inne. Aż wreszcie i ona do kogoś powędrowała (tak, wiem do kogo) - kiedy nie było innych zakładek obok dla porównania prezentowała się całkiem nieźle. Taką mam przynajmniej nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)
Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.
Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.