środa, 23 stycznia 2013

Dalej

Pewnie wszystkie kolejne wpisy mogłyby mieć taki tytuł...
2009 rok był szczególny - każde święta kończyły się w szpitalu. I właśnie w szpitalu, w którym w Boże Narodzenie, w pierwsze święto wylądował nasz syn kończyłam któreś z tych zielonych zakładek.



Teraz zastanawiam się czemu te "ogonki" robiłam takie cieniutkie. Niemniej wymyślanie innego wzorku niż rybka sprawiało mi dużo radości. Pamiętam, że te kwiatki rozrysowywałam sobie najpierw na papierze. Po tych zielonych zakładkach powstały jeszcze dwie mniejsze w odcieniach złocistego beżu - do tej pory żałuję, że ich nie sfotografowałam.

Na kolejnym zdjęciu są pewne powtórzenia, ale są i nowe elementy. Bardzo mile wspominam haftowanie zakładki drugiej od góry. Nie wiem na ile widać na niej morską inspirację - w grudniu mój mąż leciał na kilka dni do Barcelony, a pod koniec lata byliśmy tam całą rodziną (tamten wyjazd funkcjonuje u nas we wspomnieniach jako "wyprawa szaleńców"). No i w grudniu ciągnęło mnie nad morze...


Ostatnio stwierdziłam, że warto znowu sięgnąć po morskie klimaty. Tylko najpierw musiałabym odświeżyć zapasy muliny...

1 komentarz:

Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)

Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.

Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.