Makowo czyli świątecznie, noworocznie i karnawałowo.
Zawsze mnie trochę dziwiła całoroczna dostępność makowców w cukierniach - mak kojarzył mi się właśnie tak jak w pierwszym zdaniu tego wpisu. Postanowiłam w ramach poświątecznego i sylwestrowo-noworocznego prezentu zapisać tu przepis na nasz tradycyjny rodzinny wigilijny deser - krem makowy. I proszę nie narzekać, że bomba kaloryczna - raz w roku można poszaleć :). Ja czasem robię też ten krem na Nowy Rok/Sylwestra, czyli czasem szaleję nawet dwa razy w roku. :P
W ramach wstępu - Wigilie (czyli wieczerze wigilijne) były u nas w rodzinie bardzo ludne (często ponad 20 osób, przygarniani byli goście zjeżdżający do stałych uczestników... ciasno było nawet w trzypokojowym mieszkaniu w starej kamienicy, wszak gości nie da się układać piętrowo), organizowane zbiorowo, choć udział części członków rodziny "ograniczał" się do organizowania produktów (te ryby sprowadzane z odległych jezior...) bądź kwestii finansowych. Motorem działania i głównym wykonawcą była moja Mama Chrzestna - a zaczynała przygotowania już 2 grudnia. Skąd wiem? Stąd, że udało się Ją namówić na spisanie przepisów dla potomnych z konkretnymi praktycznymi wskazówkami (na szczęście, bo już od ponad 11 lat nie żyje). Zeszyt, w którym pisała został zeskanowany, a ja pieczołowicie przechowuję oprawiony wydruk. Wykonanie potraw budzących swego czasu podziw i oszołomienie okazuje się nieprzesadnie trudne, zaś posiadanie zamrażalnika pozwalało nie zwariować w przedświątecznym tygodniu. Nie urządzałam jeszcze samodzielnie wigilii na taką gromadę, ale nie mam wątpliwości, że zaczynając odpowiednio wcześnie zdołałabym to zrobić koncertowo :). Z takim przewodnikiem...
No ale wracamy do naszych baranów czyli kremu makowego. Z wieczerzy wigilijnej uwielbiam szczególnie dwa dania: barszcz z pasztecikami - te paszteciki w zasadzie mi wystarczą, cała reszta potraw już nie jest konieczna, oraz krem makowy. U nas bowiem był zawsze deser podwójny: kompot z suszonych owoców (mieszanych, nigdy same śliwki) i krem. Ciasta (makowce, piernik i tort makowy) serwowano do kawy już po pierwszej kolędzie i po prezentach. Młodzież w tym czasie też kolegialnie zmywała.
Krem makowy wygląda tak:
Proporcje na jedną porcję:
→ 1 szklanka maku
→ 1 szklanka cukru (może być ciut mniej)
→ 250 g śmietany kremówki (wystarczy 30%, może być 36%)
→ bakalie wedle uznania: posiekane orzechy laskowe i włoskie, migdały, rodzynki w całości, skórka pomarańczowa, pokrojone drobno suszone śliwki i morele... etc. - generalnie orzechy i migdały w sumie wystarczą
→ skórka otarta z jednej sparzonej cytryny
→ 5-6 łyżeczek żelatyny
Jeżeli nie dysponujemy gotowym mielonym makiem, to mak należy sparzyć i zmielić w maszynce (raz lub nawet 2 razy). Ja używam gotowego maku mielonego (bez żadnych przypraw!!!), którego nie parzę. Mak i cukier wsypujemy do miski. Schłodzoną śmietankę ubijamy na (bardzo) sztywno i dodajemy do maku z cukrem. Mieszamy dokładnie. Dodajemy bakalie, zachowując co nieco na dekorację. Na koniec rozpuszczamy żelatynę najpierw w odrobinie zimnej wody, potem dolewamy gorącej (do pół szklanki) i kiedy zupełnie się rozpuści ostrożnie dodajemy do kremu cały czas mieszając, aby nie powstały gluty. Przekładamy do "wyjściowej" miski, dekorujemy i umieszczamy (przykrytą) miskę w lodówce lub na balkonie, jeśli nie ma mrozu. Podajemy nie bezpośrednio z lodówki (bo wtedy jest zbyt sztywny). Bardzo słodkie, lepiej więc na początek nałożyć sobie mniej i potem dobierać niż nałożyć za dużo (wówczas grozi nam, że nie spróbujemy żadnych innych słodkości). Na dużą liczbę gości (> 13 osób) robię podwójną porcję.
Można przygotować dzień przed Wigilią. Ja zwykle robię w Wigilię rano. Albo w Sylwestra rano.
Prościutkie, prawda? Mnie ta prostota zakoczyła.
Pychota.
Tu w skromnych dekoracjach.
Nie wykształcono we mnie poczucia jakiejś szczególnej magii czy wartości przejścia z roku w rok. O postanowieniach noworocznych (nie robię) pierwszy raz w życiu usłyszałam na lekcjach angielskiego przygotowujących do egzaminu do liceum :)). Cenię jednak każdą możliwość dobrego spędzenia tego czasu w miłym gronie :). A nawet na tańcach :). Nawet pomimo tkwienia aktualnie w lekturze Koheleta (no wiecie, "marność nad marnościami... itd.").
A na Nowy Rok życzę Wam z serca wszelkiego dobra :)) W Was i wokół Was. Wedle potrzeb i marzeń.
I odwagi do mierzenia się z upływem czasu.... Zwycięskiego!
Ale przecież" wszystko ma swój czas..." taniec też:-)))) Pozdrawiam Cię Agatko i najpiękniejszego szczęścia życzę!
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że wszystko ma swój czas :) I to jest w życiu piękne ;)
UsuńZrobię ten deser mojemu mężowi... będzie wniebowzięty! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDobrej zabawy i wszystkiego naj na Nowy Rok dla całej Waszej rodzinki! :****
To smacznego!
UsuńI Wam tegoż samego. Dobrej zabawy i dobra dalej... razem :))
Nie jestem zagorzałą miłośniczką dosłownego interpretowania rad Koheleta. Wierzę, że warto przeciągnąć co nieco w czasie pewne (że tak powiem:-) atrakcje. Przecież czas jest z gumy. Albo z innej beczki: u Boga nie ma nic niemożliwego. I inne takie...
OdpowiedzUsuńCiekawy ten deser. Za makowcem nie przepadam, lecz w takiej formie, kto wie:-). Do siego Roku!
U Koheleta wbrew obiegowym opiniom można znaleźć zaskakująco życiowe i rzecz jasna niegłupie sprawy :) Co do dosłowności tej marności chyba zgadzam się, bo nie chodzi o negację wszak.
UsuńA że czas jest z gumy stwierdziłam dziś w południe - sama sie zdziwiłam, że tyle zrobiłam w krótkim czasie od rana...
Do siego Roku!
(Hm, Dosiu, widzisz, że to napisane jest osobno, prawidłowo i pomimo całej naszej estymy, nie chodzi o to aby był to wyłącznie Twój rok? :PP)
Lubie mak pod kazda postacia....
OdpowiedzUsuńDobrego ROKU, ktory przed nami!
Serdecznosci
Judyta
Mamy przyjaciela, który słysząc o serwowanym w sylwestra kremie makowym zwlókł się z łoża boleści (niemal) i przyszedł do nas spróbować :))) Dogadalibyście się :))
UsuńRównież dobrego roku! uściski.
Nigdy nie jadłam maku w takiej wersji. Przyznam, że kusząca bardzo :)
OdpowiedzUsuńOsobiście zmiana noworocznej cyfry w kalendarzu też nie jest dla mnie najistotniejszą zmianą w przemijającym czasie. Wolę obchodzić inny rok... wiadomo jaki :-)
Czy przy Dzieciątku te małe 'cosiki' to takie urokliwe małe Aniołki?
No to namów Głowę Domu, że zrobisz... raz w karnawale... ;))
UsuńTak, to są małe aniołki, od mojej Mamy Chrzestnej. Dzieciątko też jest bardzo pamiątkowe (a dawna znajoma, od której je otrzymaliśmy mieszka od wielu lat w Kodniu). Ten stroik stołowy powstał spontanicznie w tym roku z estymy dla tych figurek i niemożności ich użycia w tradycyjnym miejscu pod choinką ze względu na nową "szopkę" - tę filcową z poprzedniego postu.
Przy Głowie Domu nie mam odwagi wchodzić jej w paradę... ale właśnie się dowiedziałam, że w połowie stycznia wyjeżdża na dobrych kilka dni. A wtedy... najczęściej ją zastępuję. I już mi po głowie chodzi, że muszę koniecznie kupić ten gotowy mak :)
UsuńU nas jest taki: http://www.tortownia.pl/sklep,1024,90,BackMit,Mak_mielony.html
Usuńtylko o 2 zł tańszy. To będę czekać na relacjęz efektu :))
Zwycięskiego :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńBardzo ciekawy przepis. Nie znałam takiego deseru. Spróbuję - niekoniecznie od święta. ;)) Kto by tam zwracał uwagę na kalorie?! ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie robię postanowień. Człowiek spokojniejszy wówczas. :)
Agaju, życzę Ci radości, zdrowia i uśmiechu. :*
To smacznego :)))
UsuńChciałabym, aby ten przepis nie zginął - jakoś nie mam skłonności do trzymania sekretów typu "tylko ja to umiem zrobić" (no ale każdy ma do tego prawo).
Życzenia z serca odwzajemniam :))
Chętnie zostanę nim poczęstowana :)))
OdpowiedzUsuńsama nie zrobię, bo musiałabym sama zjeść
chyba, że jakaś modyfikacja by się znalazła, żeby bez mleka czyli bez śmietany było!
Dobrego Nowego Roku!
Z chęcią Cię poczęstuję jak będzie można :)))
UsuńU nas etap bezmleczny minął...
A swoją drogą, gdy czytam u Ciebie tytuł: "makowo" albo "nadmorsko", to... jak myślisz, co mi wyobraźnia podsuwa 'pod oczy'? :-)
OdpowiedzUsuńNoo, mak albo wydmy, a nie? :PP
UsuńA zakładki będą, ale najpierw jeszcze poczta musi się wywiązać... A na pocztę daleeeeko, przez ulicę taką szeroką, dwupasmową trzeba przejść...
Usuńto, coś jak u mnie z tą pocztą :)
Usuńzakładki leżą, ale trzeba do nich parę słów dopisać... a chwilowo natchnienia brak
Ja jeszcze muszę koperty zdobyć....
UsuńAgu, spokojnego, dobrego i zdrowego roku Ci życzymy:)
OdpowiedzUsuńPrzepis na krem makowy mnie powalił - za rok spróbuję. Ino przypomnij!:)
Wam mam ochotę życzyć pozytywnie burzliwego roku, przekraczania kolejnych progów....
UsuńPostaram się pamiętać o przypomnieniu :)