Zasadniczo wpis odrobinę spóźniony, bo nawet te późne lipcowe lipy już u mnie przekwitły, ale wstawię te parę zdjęć. Wciąż trwa we mnie to chłonięcie lata, sama się sobie trochę dziwię. Ale to chyba dobre - takie zatrzymanie nad tym co mam tu i teraz, hic et nunc.
Mieszkam w dużym mieście, zatem nie ma mowy o zbieraniu kwiatu lipy na zimowe przeciwgorączkowe herbatki. Raz w życiu to robiliśmy: zbieraliśmy kwiaty z lipy pamiętającej dzieciństwo nie tylko mojego Taty, ale i Dziadka, a może nawet Pradziadka i Prapradziadka (sądząc po jej wielkości). Czule to wspominam, nawet niedawno zdjęcia znalazłam. 😊
Nawet jednak gdy nie zbiera się kwiatów, pachnące lipy mają w sobie coś z czaru bardzo dawnych lat.
Takie niepozorne te kwiatki....
A tak mocno pachną. I umilają wieczorne spacery. Podobnie jak fukające jeże :).
Lato, lato...
Moja ukochana pora roku :) I ulubiony zapach...
OdpowiedzUsuńZapach lip wieczorem... Lato.
UsuńSuper to ujęłaś na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńTen zapach! Od razu wnosi jakąś błogość do duszy.
OdpowiedzUsuńTo prawda. A ja za każdym razem łapię się na myśli "Co to tak pachnie? A, to lipy!".
UsuńWitaj kochana. :))) Chyba raz piłam taką herbatkę i pamiętam, że bardzo mi smakowała, chętnie przypomniałabym sobie jej smak. Wspomnienia, które posiadasz są bezcenne, życzę Ci, jak najwięcej takich. :) Bardzo podoba mi się ostatnie zdjęcie, jakaś magia z niego bije. Pozdrawiam i życzę Ci pięknego dnia. :))))
OdpowiedzUsuńMnie Mama dawała herbatkę z kwiatu lipy przy przeziębieniu - ale taką z aptecznej torebki. Taka z prawdziwych kwiatów jakoś inaczej ciut smakuje.
UsuńOstatnie zdjęcie to mój zachwyt lipą wprost obsypaną kwiatami. A że było już dość późno, wyszło trak tajemniczo i klimatycznie.
Ja do tej pory zbieram kwiaty lipy no ale w lasach ...
OdpowiedzUsuńLubię zapach lip jak kwitną i brzęczenie pszczół 🙂
No w lesie to co innego. Albo w ogrodzie z dala od szos.
UsuńMoja ukochana pora roku! Chwilo trwaj! :)
OdpowiedzUsuńTrwaj.
UsuńPiękne i pachnące lipy zachwycają chyba każdego. U mnie jest w parku aleja lipowa. Spacer podczas ich kwitnienia jest pełen aromatycznych doznań. Szkoda, ze kwitną tak krótko i tylko raz w roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Aleje lipowe to fantastyczny pomysł. Strzyżone szpalery lip znam od dzieciństwa :).
UsuńFukajacych jezy chyba nie słyszałam albo nie umiem ich rozpoznać ale lipy chłonne zapachem 😀
OdpowiedzUsuńJak się widzi i fuka to wiadomo :D
Usuń"Gościu, siądź pod mym drzewem..."
OdpowiedzUsuńO tak.
UsuńU mnie na osiedlu przy moim budynku jest duża lipa, niestety nie można zrywać bo jest blisko ulicy. Piękne kwiaty. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńU nas jest bardzo dużo lip. I to jest radość. Choć jak na nie patrzę to zastanawiam się ile lat miały wielkie lipy z mojego dzieciństwa. 100? 200?
UsuńAż żałuję, że u mnie lipy rosną dopiero w parku :(
OdpowiedzUsuńKarolinko, lepiej tak niż wcale. :)
UsuńA możesz spróbować sobie jakieś drzewko w doniczce wyhodować :).
Mój kasztanowiec (No, nie lipa) już teraz rośnie w ogrodzie. Ale w doniczce też mu źle nie było.