Zaczęło się od wejścia do sklepu. W sklepie było sześcienne pudełko, przeznaczone na podręczną przechowalnię kosmetyków itp., z lusterkiem na wewnętrznej stronie pokrywki i wkładem sprawiającym, że było wewnątrz piętrowe. Dziecku (no, każdy dorosły dla matki jest dzieckiem) zaświeciły się błękitne oczęta. Ich blask przygasł jednak po sprawdzeniu ceny. Bardzo wysokiej ceny. Co prawda zdołała jeszcze westchnąć, do czego by się jej takie coś przydało, ale rozsądek nakazywał iść dalej BEZ pudełka. I poszły :)
Mama natomiast natychmiast przypomniała sobie, że w domu MA pudełko sześcienne o niemal identycznych wymiarach. Co prawda nie jednolite, a spinane na napy, ale to przecież drobiazg. Wczoraj więc mama najpierw pomalowała posiadane pudełko farbą akrylową w kolorze kości słoniowej, a potem wybrała się do stosownego (innego) sklepu i dokupiła dwa arkusze papieru ryżowego oraz klej do decoupage'u. Dziś (po głębokim namyśle i rozważeniu różnych możliwości) dokupiła jeszcze jedno (mniejsze) pudełko w stonowanej okleinie. Po wykonaniu niezbędnych prac, przy których dało się wykorzystać jedno z kartonowych opakowań przechowywanych na wszelki wypadek na pawlaczu (jak dobrze być chomikiem), powstało coś, co można obejrzeć na zdjęciach. Nieco inne niż początkowo planowałam, ale właścicielka zaakceptowała: "Ale czad!" ;)
Kwiatki umieszczone z jednej strony są niezbędnym elementem maskującym - oryginalne pudełko wyposażone było w uchwyt do wsunięcia napisu, niepasujący do koncepcji.
Jeszcze brakuje lusterka w pokrywce, ale mam nadzieję, że będzie :)
Szczęka mi odpadła!
OdpowiedzUsuńMamusiu, jesteś niesamowita!
No nie, powiedz, że nie odpadła do końca! Dzięki wielkie, ale to nie było specjalnie trudne.
UsuńPięknie! Pomysłowość, wykonanie, wynik końcowy...ALE CZAD!!! Po prostu piękne... Twoje dzieci mają dużo szczęścia :)))
OdpowiedzUsuńJa też mam szczęście :)). Pomysł wziął sie z obejrzenia tego, co widziałam, więc nie do końca to moja zasługa. Ale lubię takie zabawy :) byle nie za wiele i nie pod przymusem. Pozdrawiam!
UsuńWow... ta Mama jest nie tylko zdolna, ale jaka pomysłowa!!!
OdpowiedzUsuńI jaki prezent... rzeczywiście CZADOWY :)))
Dzięi! Mam nadzieję, że okaże się rzeczywiście czadowy i przydatny w użyciu. Zawsze przy tym łatwiej zetrzeć kurz z jednego pudełka niż z dziesiątki drobiazgów rozstawionych na biurku... Ale do mojej pierwotnej wizji wykonanie nie dorasta ...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pudełeczko dostało nowe życie - zwłaszcza, że takie ładne!
OdpowiedzUsuńNie wiem jaka była "pierwotna wizja", ale wiem jak wyglądało pierwotnie pudełko, więc mogę stwierdzić, że rzeczywiście czad!
Mam nadzieję, że w realu też być tak oceniła :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńSuper pudełko :)
OdpowiedzUsuńJa też zawsze coś wymyśle z czegoś...
Ostatnio robiłam z kartonów po butach (poobklejałam, coś tam nabazgrałam) i tak każdy teraz mówi gdzie kupiłam takie cuda bo nidzie nie mogą znaleźć... A ja mówie, że w obuwniczy są a reszte to fantazja...
I tak mam różne w nich przydaśki i jakieś swoje robotki :)
Teraz zmienię temat zapraszam po niespodziankę :)
Mam nadzieję, że się przyłączysz do zabawy - będzie mi bardzo miło...
A teraz uciekam i daję dyla...