A wydawało mi się, że nie można mieć mniej czasu. Otóż można.
Ale dziś pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Temperatura: 23.5°C. Na trawniku przed domem fioletowe plamy. Musiałam pozbierać...
Ależ pachną...
wieczorny update:
Wracając do domu po 21 spotkaliśmy jeża. Dużego. Tak zabawnie wyglądał na długich nóżkach!
U mnie też wiosna, u mnie też...
OdpowiedzUsuńI ja przy oknie leżąc widzę owoce wiosny...
Te piękne kwiatuszki...
Choć nie tak cudowne jak Twoje Agajko :*
Przytulam wiosennie :*
Uściski Tysiu, też przytulam :*
UsuńPiękne...ale nie wierzę, że je zerwałaś... Fiołki są takie kruche i delikatne, że nawet jednego dnia nie przeżyją w wazonie. A trawnik przed Twoim domem zdobiłyby jeszcze jakiś czas... Pozdrawiam fiołkowo
OdpowiedzUsuńTrawnik nadal zdobi ta setka, która tam kwitnie. A te pachną u mnie choć chwilę... :)
UsuńWiem jak to jest z tymi ślicznymi maleństwami, trudno im się oprzeć :)
Usuńprzynajmniej wiem dzisiaj co to za kwiatki ;)
OdpowiedzUsuńpiękne!
siły życzę i szybkiego uporania się z niedoczasem :**********
Dziękuję! Nie wiem kiedy się z nim uporam, ale kiedyś w końcu na pewno... za sto lat, a może i za trzydzieści... :)
Usuń:***
Uwielbiam fiołki, ale w tym roku jakieś mizerne u mnie!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że one mają swoje sezony i jak w jednym roku kwitną obficie, to w kolejnym mnniej.
UsuńDziś mnie zaskoczyły- wybuchły spod ziemi!
UsuńWspaniale! Widziałam zdjęcie i przemknęło mi przez myśl pytanie "Jak to mizerne?". :))
UsuńMoje ulubione :) U ,mnie też ich pełno.
OdpowiedzUsuńWidziałam post o torebce :))))
:)) serdeczności :)
Usuńlubię ich delikatność.... :)
OdpowiedzUsuńI fascynujący kształt :)
Usuń