wtorek, 8 lipca 2025

Czy to są nudne wyspy?

Zakładka z zielonoszarej cieniowanej nitki. Takich kilka motków dostałam przed wiekami od Zaprzyjaźnionej Blogerki i od czasu do czasu wykorzystuję. Pamiętam, że zrobiłam kiedyś taką klawiaturę z tych właśnie nici. I też była w podobnym stylu zakładka gitarowa.  (Swoją drogą, daaaawno nie było ani gitary, ani klawiatury - może trzeba wrócić do tego pomysłu?)

Dzisiejsza zakładka jednak nie jest muzyczna. Jest bardziej geograficzna.


Wyspy? Jeziora? Morze, za które odpływają elfy z Frodem? Podróże Geda? Skojarzeń literackich możemy mieć wiele. Zakładka miała być uspokojeniem i tę rolę spełniła. Po pierwszym lekkim rozczarowaniu ("Jakoś myślałam, że będzie inaczej wyglądać") dodałam te obrzeżenia jasnych plam i całkiem mi się spodobała. Nawet chyba nie było kłopotów z określeniem gdzie jest góra, do której należy przyczepić ogonek. Góra zakładki oczywiście, nie geograficzna. 😀

Mam nadzieję ze Ci i Te z Was, którzy mieszkają bardziej na południe są i będą bezpieczni. Ja jestem chwilowo bardzo na zachodzie Polski i właśnie dotarł do nas deszcz. Moc serdeczności wszystkim.



czwartek, 3 lipca 2025

Bardzo zamówiona

 Dokładnie tak. Zakładka na zamówienie z cytatem biblijnym bardzo ważnym dla Właściciela. To było wzruszające, gdy pierwszą niemal rekcją na widok zakładek było "A czy dać się...?" Największy kłopot był z dostarczeniem gotowego produktu. Udało się dopiero na koniec maja, spotkaliśmy się na koncercie Antoniny Krzysztoń, o którym wspominałam kilka wpisów wcześniej.


Jest pewne podobieństwo z zakładką poprzednią, meksykańskie inspiracje kolorystyczne szaleją... Hm, chyba nieco mnie niż przy tej poprzedniej. Radości miałam z tego haftowania dużo, a z przekazania jeszcze więcej - dotąd mi się robi ciepło na sercu, gdy to wspominam.

Cenne są takie chwile - że tak to podsumuję domorosłofilozoficznym truizmem.
🙋


wtorek, 1 lipca 2025

Kręte drogi życia

Bardzo lubię tę zakładkę, jest pełna energii, radosna. Ale też nie tak prosto jest prześledzić na niej plątaniny kolorów. Dlatego właśnie skojarzyła mi się z życiem, które prowadzi czasem zupełnie zaskakującymi drogami. Warto te różne barwy w nim zauważać i doceniać.


A za oknem mam cudny ciepły, spokojny wieczór. I jeszcze kwitną lipy 💗. Tak się cieszę, że mamy ich tu w okolicy bardzo wiele, starszych i młodszych - choć do tych największych, które pamiętam z dzieciństwa jeszcze im trochę brakuje jeśli chodzi o grubość pnia ;).  Ale są prześliczne i cudownie pachną.





czwartek, 26 czerwca 2025

Studium w różu

Cieniowane nici zawsze dają interesujące efekty. Tutaj testowałam kolor nie do końca "mój" - nie jestem fanką różowego - ale na przykład koralowy czy fiolet wchodzący w czerwień już mi odpowiada. A i różowy różowemu nierówny.


Paski w tę stronę ułożone przy wyszywaniu krzyżykami bardzo rzadko mi się zdarzają.
W rzeczywistości chyba wyszło lepiej niż na zdjęciu. A sigla biblijne przełamują nudę tej zakładki. Dawno nie było biblijnej :).

piątek, 20 czerwca 2025

Złote róże

 Może nie złote a złociste, herbaciane...

Cztery lata temu zbierałyśmy cierpliwie ich płatki dla siostrzenicy, której się marzyło, by żywe płatki obsypały ich z mężem gdy będą po ślubie wychodzić z kościoła. Dziś pachną mi w pokoju i pachną w ogrodzie u przyjaciół, gdzie odbywamy cudowny reset po tych szalonych miesiącach. 



 




Lato. Już tuż, tuż, za rogiem. Chyba idzie pieszo, jak w wierszu, bo wszelki wiatr ucichł. 
Kormorany, gęsi, łabędzie, łyski i chyba perkozy (aparat z fotkami chwilowo jest niedostępny), wróble, jaskółki, kosy, nawet białozór nam się trafił... i małe niezidentyfikowane w patentowym poidle...  normalnie jak w tuwimowym radiu. Błogosławiona chwila wakacji. Podszyta jednak - nie ukrywam - niedowierzaniem i świadomością kruchości tego spokoju.... 

środa, 18 czerwca 2025

I znowu jak kawałek koca

Po pewnej przerwie znowu zakładka "kocykowa" czyli tak przeplatana, że wygląda jak odcięty kawałek koca. Tradycyjnie zabawa kolorami i wykorzystanie końcówek nici. Ponadto takie zakładki robią się stosunkowo szybko (no, wiadomo, że to niezupełnie "się robi"), więc jak coś jest potrzebne na cito, to jest w sam raz.


Tutaj - jak widać - dodatkowym atutem jest kolorowy brzeg. Niestety nie wszystkie niuanse kolorystyczne widać na zdjęciu, ale jakiś ogólny zamysł jest chyba jasny.
Zakładki tego typu zawsze są niespodzianką - po drodze zapowiadają sie czasem zupełnie inaczej :). Czyli ta praca ma dodatkowe efekty zaskoczenia :)

środa, 11 czerwca 2025

Zakładka na szaliku

Nie, nie haftowana na szaliku. Jedynie sfotografowana na szaliku. Bardzo wdzięczne tło jak się okazuje.\

Zakładka, której kolorystyka ogromnie mi się podoba. Oczywiście pewnie każdy ekran, komputer czy telefon pokazuje te kolory nieco inaczej. Jednak brązy i błękity bardzo przemawiają do mojego serca (bądź wyczucia estetycznego). Uważny obserwator zwróci uwagę na odrobinę przemyconej zieleni - była to jedna z trzech nitek w paśmie z dwiema żółtymi - efekt wyszedł ciekawie i delikatnie, a do tego nic się nie zmarnowało.

Mamy tu i niebo, i pustynię, i przeploty dające ciekawe efekty. 

Pomyślałam, że pasuje do tego przywieziony z Meksyku obrazek. Kupiliśmy go na placu Trzech Kultur od malarza, z którym bardzo się sympatycznie rozmawiało - niestety stanowczo za krótko. 


Passepartout jest w kolorze kości słoniowej, nie szare, coś mi elektronika zaszwankowała. No i oczywiście w fotce robionej na szybko nieco gubi się głębia itd., ale klimat chyba został :). No i generalnie obrazej nie jest trapezem, ale już na razie to zostawię. Niestety musi mieć ramkę zrobiona na wymiar, a ja nie miałam od paru miesięcy czasu i sił by się wybrać do pracowni ramiarskiej. Więc czeka ;).


poniedziałek, 9 czerwca 2025

W i strzałka

 Albo też W i M.

Niebieska zakładka z meksykańskiej podróży. Jeden szlaczek układa się w literki W, drugi w strzałki, albo też- jak kto woli - literki M.


I jeszcze zbliżenie.


Światło nie było tu najlepsze, warunki do fotografowania kiepskie, ale widać, że kolorów jest całkiem sporo. A brązowy brzeg chyba się rzadko mi zdarza. Myślę jednak, że w naturze ta zakładka prezentuje się lepiej niż na zdjęciu :).



piątek, 6 czerwca 2025

Skojarzenie z witrażem

 To moje skojarzenie może wydawać się na pierwszy rzut oka zaskakujące. No bo jakim cudem ta właśnie zakładka, podobna w stylu do wielu innych, ma kojarzyć się z witrażem?


Żeby to skojarzenie wyjaśnić, pokażę Wam zdjęcia dwóch witraży zaprojektowanych przez Grażynę Strykowską. Jedni - jak ja - bardzo je wysoko cenią. Inni uważają za (co najmniej) dziwne. Czyli jest z nimi jak to z wielką sztuką bywa...




Myślę, że moje skojarzenie jest teraz jasne - kolory...

Ale oczywiście zakładka powstawała w kompletnym oderwaniu od tych witraży. Wydaje mi się, że to pierwsza z kilku meksykańskich zakładek, powstałych podczas jesiennej podróży. Może inspiracja i stamtąd?

środa, 4 czerwca 2025

Byłam na koncercie

 Niby nic nadzwyczajnego. 


Ludzie chodzą na koncerty. Sami staramy się bywać w filharmonii czy na koncertach, na które zapraszają nasze dzieci.

Ale tym razem było inaczej o tyle, że był to koncert na zakończenie ogromnie intensywnego miesiąca, w którym przejechaliśmy i przelecieliśmy w sumie pewnie pod 30 tys. km,  uczestniczyliśmy w rozmaitej roli w kilku wydarzeniach, a jedno organizowaliśmy i prowadziliśmy. I - jak to bywa w życiu - oprócz śmietanki były i bardzo trudne sprawy.

I na to wszystko kupiliśmy bilety na koncert charytatywny Antoniny Krzysztoń.

I tu chyba już nie trzeba więcej mówić :).


Komputer oczywiście spłaszcza dźwięk. Uwierzcie mi, że koncert był rewelacyjny. To jest klasa. Doświadczenie, delikatność, profesjonalizm. Piosenki stare i nowe, super kontakt Artystki z salą.

Miło było też spotkać znajomych :)

Wyszłam po krótkie rozmowie z AK, z autografem na nowej płycie i myślą "Jak bardzo tego koncertu potrzebowałam". 

Jeśli lubicie Tośkę, wciąż warto iść na jej koncert, bo zawsze zaskakuje.


P.S.

Jako tzw. suport wystąpiła AnMari. Fenomenalny głos, ciekawe muzycznie aranżacje, choć jak dla mnie nieco depresyjnie, na razie nie za bardzo się moja bajka. Ale ten pseudonim warto zapamiętać.

sobota, 31 maja 2025

Czerwono i zielono

 Czasem mi się zdarza, że nie do końca jestem z moich rękodzieł zadowolona. Wiecie, to nie jest perfekcjonizm, tylko jakiś - bo ja wiem - brak chemii. Pewnie dlatego, ze zazwyczaj do końca niezupełnie wiadomo jak całość będzie wyglądać. Podobnie było z tą zakładką.


Był jakiś plan, jakaś wstępna wizja, a ja nadal nie jestem pewna czy ona mi się podoba.
Ale...  nie ma jej u mnie. To znaczy, że najprawdopodobniej komuś się spodobała i ją sobie wziął. I to jest jedna z najfajniejszych rzeczy - że jesteśmy różni i podobają nam się rozmaite rzeczy - oczywiście dotyczy to spraw dobrych czy moralnie obojętnych.
Cieszę się zatem bardzo, że ktoś z niej korzysta :).

czwartek, 29 maja 2025

Warstwa na warstwie

Czasem trudno jest znaleźć w zakładkach jedną charakterystyczną rzecz, która da się wybić na tytuł wpisu. Czy to powinien być ten niebieski? Czy może czerwono-zielony brzeg? Czy jeszcze coś innego?
Gdy powiększyłam zdjęcie, miałam wrażenie, że poszczególne warstwy schodzą w głąb zakładki i jest ich wiele - na pewno wyglądał na więcej niż w rzeczywistości. Ale zagospodarowanie niebieskości też mi się podoba :).

Ten kolor kojarzy mi się z przetacznikami, które teraz kwitną na potęgę. 

A te żółcie i brązy z ogniem w kominku, bo jakoś marznę wieczorami....

Do miłego.

wtorek, 27 maja 2025

Znaki zaangażowane

Widziałam je już w marcu, ale wtedy nie udało się zrobić zdjęcia.

Żądane nader słuszne. Ale kto uwięził biedne jeże? I z jakiego powodu?



niedziela, 18 maja 2025

Palmy na skraju pustyni

Palmy i pustynia pasują do siebie kolorystycznie. A palm jest wiele rodzajów. Mój ulubiony rodzaj to foxtail palm, palma lisia, Wodyetia bifurcata. Wygląda trochę jak pióropusz ze szczotek do czyszczenia butelek...


Do takiej właśnie palmy pasuje pokazywana zakładka. Zieleń i złote słońce: kwintesencja wypoczynku i wakacji. W sam raz na pociechę przy pogodzie za oknem (dziś, gdy to piszę już nie jest źle, ale wczoraj w Warszawie był listopad).


A na koniec zestawik. Trzy ostatnio pokazywane zakładki w komplecie.


Pozdrawiam.

piątek, 16 maja 2025

Nieco brązu

 I wracamy do zakładek.

Taka jedna w moim ulubionym zestawie (z grubsza) brązu z granatem.


Oczywiście są i inne kolory, ale to zestawienie kolorystyczne od lat należy do moich ulubionych. Już oczywiście nie pamiętam, że taka akurat zakładka powstała (to ciągle listopad ubiegłego roku), ale podoba mi się. 

Miałam w ostatnim czasie sporą przerwę w haftowaniu, niezawinioną, po prostu tak się układało życie, nie mogę się teraz doczekać spokojniejszego czasu na robótki. Jedna zakładka powstała w ramach odreagowywania podróży, ale to ciągle za mało. Zakładam, że jak już się skończy maj będę miała sporo swobody i czasu na dzierganie. Na razie będę więc wracać do tego, co już dawno powstało.


poniedziałek, 12 maja 2025

Rozstania bolą

 To jest element najtrudniejszy.

Tęsknota.

Gdy się jest daleko od domu, za tymi, którzy tam zostali.

Gdy się wraca do domu, za tymi, których trzeba zostawić i nie wiadomo, czy się ich jeszcze w ogóle spotka w tym życiu. Przerabiam to czwarty raz, co daje nadzieję, że nie ostatni. Ale niewiele w życiu jest pewników...

Jeszcze w drodze, a ja już tęsknię.



poniedziałek, 5 maja 2025

Pocztówka z santolem

 Powoli się przyzwyczajamy, że w naszych sklepach można czasem kupić bardzo egzotyczne owoce, nawet rambutan czy mangostan, o których ja jeszcze pięć lat temu nic nie wiedziałam.

Dziś poznaliśmy tzw. cotton fruit czyli (to nazwa oficjalna) santola malajskiego. Nazwa santol wywodzi się z języka tagalog, jednego z blisko 180 języków używanych na Filipinach 

Santok to drzewo. Owoce ma nieco większe od grejpfruta (albo mniejsze), ale zupełnie inne, przypominają z wierzchu w dotyku i z wyglądu malutką dynię, choć to zupełnie inna rodzina.. 

Na zewnątrz tak


A w środku tak


W smaku nieco jak grejpfrut, nieco słodki, nieco kwaśny. Super 

czwartek, 24 kwietnia 2025

Lecę

Jutro rano.

Kolejny raz na (ten) koniec świata.

Polecam się pamięci.

Jak zdołam, to wyślę Wam jakąś pocztówkę :)



sobota, 19 kwietnia 2025

Radości Zmartwychwstania

 Tak po prostu.

Tego Wam życzę - by to się dokonało w takim wymiarze, jaki jest potrzebny.

Dobrych Świąt.

❤️



wtorek, 15 kwietnia 2025

Duże niebieskie zygzaki

Jeszcze zanim złożę życzenia zakładka z połowy listopada ubiegłego roku, czyli z okresu gdy jeszcze robiłam ich bardzo dużo (potem mocno zwolniłam tempo).

Tytułowy zygzak rzuca się w oczy  moim zdaniem, choć pewnie na zdjęciu dominuje ten jasny.


Czerwony brzeg to zawsze dobry, bo nieoczywisty wybór (widzę, że te parę miesięcy temu się zdarzał częściej, jeszcze będzie).

Pozdrawiam z ciepełka - sprzątanie grobów wychodzi o wiele milej, gdy nie trzeba tego robić w grubej kurtce. 👧

środa, 9 kwietnia 2025

Tradycyjnie z numerkiem

Tak, to dzisiaj.
Ale nie wieje tak, jak wtedy

Jako że nasz 37 rok małżeństwa obfitował w podróże, tradycyjne zdjęcie z numerkiem na tle kadru podróżnego z końca świata.



poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Coś z piórka

Jestem po baaaardzo zimowym weekendzie, pełna radości ale i zmęczona. Bardzo doceniamy wynalazek jaki  są raczki (nie mylić z rakami). 

To, myślę, dobry moment na pokazanie piórkowej zakładki. Piórkowa nie dlatego, że lekka, tylko dlatego, że wygląda jak (przycięte do kształtu prostokąta 😆) piórko. Przynajmniej trochę.



A w Karkonoszach od pewnej wysokości było biało, jeszcze wyżej oprócz tego, ze było biało, to jeszcze  bardzo wiało (ale nie tak jak w niedzielę, w niedzielę było o wiele, wiele gorzej), ale było sporo słońca. Generalnie pogoda o wiele lepsza, niż się spodziewaliśmy analizując wnikliwie prognozy pogody. 
To moja druga w życiu wycieczka w Karkonosze (byłam kiedyś na Śnieżce). Bogate plany trzeba było nieco skorygować z uwagi na obecność Malątek i... toki cietrzewi (=zamknięte szlaki), ale wycieczka była baaardzo udana, a w nogach nieco ponad 18 km i tak. Co poniektórzy spędzili zaczną część tego czasu w nosidle 😜. Inaczej chyba zajęło by to nam zdecydowanie więcej czasu. Jedynym mankamentem był wiatr, który nie pozwolił w pełni napawać się widokami. Ale nie przemarzliśmy - wiedzieliśmy, że może być zimno i ubraliśmy się odpowiednio. Zapasowych polarów nawet nie wyjęłam z plecaka.
A wodospady (Kamieńczyk w drodze powrotnej i Szklarki w niedzielę) to był fantastyczny bonus.


Grań między Czeską Budką a Szrenicą (którą strawersowaliśmy). 





 

czwartek, 3 kwietnia 2025

Ten wiosenny moment

Wiosna ma różne oblicza i różne kolory. I o każdym chyba bym powiedziała, że go lubię najbardziej. Bo i fiołki, i przebiśniegi, i sasanki, i śnieżyce, i krokusy, i sasanki, i krokusy, i pierwiosnki, i... Uff. Dużo tego.

Jednym z tych czarownych momentów jest czas kwitnienia cierni. Odkryłam niedawno, że w liczbie pojedynczej to jest "to ciernie". Oczywiście chodzi o rozmaite mniej i bardziej dzikie krzewy z gatunku śliw, tarniny, ałyczy... nierzadko rzeczywiście nieco kłujących. No i jak kwitną (kwitnie?) ciernie, to jest zimno.

U nas w minioną sobotę "wybuchła" mirabelka sąsiadów. Serio, rano wychodziliśmy i jeszcze nic nie było, wróciliśmy wieczorem do góry białego kwiecia. Pachnie obłędnie na moim balkonie 🥳.



Dziś zaś drogę do sklepu umilały mi szpalery innych cierni. Widokiem i zapachem.



No i okazało się, że kwitną też moje ulubione różowe...


Piękna wiosna.


wtorek, 1 kwietnia 2025

Pnące róże

 Wydaje mi się, że dość dawno nie pokazywałam tu słoików. Były malutkie, nie było większego. Powód jest oczywisty - długo nie zajmowałam się dekupażowaniem słoików. (Hm. Czy istnieje w j. polskim taki czasownik?)

Mam takie dwie zamknięte półki regału, wysoko pod sufitem, na których m. in. przechowuję róże przedmioty do ozdobienia. Rzadko tam zaglądam, zatem przeważnie nie pamiętam, co schowałam. Ostatnio okazało się, że stoją tam pomalowane już słoiki....

Lubię słoiki o nietypowych kształtach. Takie jak ten, z pomalowanymi bokami, już tu się pojawiały, ale nie w takiej odsłonie. Postanowiłam bowiem ostatnio wykorzystywać serwetki w róże w sposób bardziej wyrafinowany, dawać różom więcej powietrza - tak przynajmniej bym powiedziała przy składzie tekstu.





Jak widać, chodzi o to, że wzór nie wypełnia całej powierzchni przedmiotu. Oczywiście składałam wzór z elementów serwetki i każda strona jest inna. Chciałam, by te róże wyglądały na wspinające się i chyba się udało.



Na koniec oczywiście lakier, na szczęście bezzapachowy, choć dość długo trzeba czekać na ostatecznie wyschnięcie. 
Lubię takie prace.