czwartek, 11 grudnia 2025

Bardzo elegancka

Trzymam się z grubsza chronologii w pokazywaniu zakładek, zatem będzie znowu seria przeplatanych w moim stylu. 

Prezentowana poniżej jest z maja tego roku, przypuszczam więc, że powstawała w czasie długiej podróży na koniec świata. Mocne kolory, ciemny brzeg - zdecydowanie elegancka i z charakterem.


Podoba mi się to zestawienie ciemnego i jasnego niebieskiego. I ten środkowy intensywnie żółty zygzak.


Ponieważ jakiś czas temu pojawiło się w komentarzu pytanie o kolory meksykańskiego obrusa, wstawiam zdjęcie ubiegłoroczne, adekwatne do pory roku ;). W środku wieńca kenijska szopka, w Adwencie zamknięta.

Pozdrowienia słoneczne bardzo.

 

wtorek, 9 grudnia 2025

Ulubiony brąz z granatem

 Lubię rozmaite zestawienia kolorystyczne, ale to wydaje mi się jednym z najpiękniejszych. Brąz z granatem, przy czym nie każdy brąz z nie każdym granatem. 

Wyszywanie krzyżyków ma efekt terapeutyczny i odczuwam go nawet, gdy tylko patrzę na taką zakładkę. Takie spokojne układanie nitek, pilnowanie, by trzymały się skosami w tę samą stronę - super zajęcie. O ile nic nie goni.


Zakładka jest z końcówki kwietnia - przede mną jeszcze mnóstwo innych do pokazania. 

Chciałam, by w tym roku było przynajmniej tyle wpisów, co w poprzednim, ale już widzę, że to niemożliwe. Trudno, takie jest życie.

Pozdrawiam serdecznie.

niedziela, 7 grudnia 2025

Zygzaki, zygzaki :)

Klasyczne krzyżyki w wersji zygzakowej. To w sumie inny sposób wykorzystania przykrótkich nitek. Wszystko zależy od odpowiedniego dobrania kolorów, a i każdy zygzakowy wzorek jest inny 😀.


A jako tło wykorzystałam obrusik uszyty z bardzo starego kawałka płótna wydobytego z zapasów mojej Mamy. Nie był przeznaczony na obrusik, ale świetnie mi podpasował. Taki delikatny wzór.

czwartek, 4 grudnia 2025

Znowu czas na kropeczki

 Jak już mam na chwilę dosyć przeplatanek (i woreczek przykrótkich kawałków nici) zabieram się za zakładkę resztkową, czyli kropeczki. Co ciekawe, one zawsze mi się podobają, a narzucona sobie wewnętrznie konieczność ułożenia kolorów tak, by identyczne kropki nie sąsiadowały ze sobą, wypełnia jakieś mode nieneurotypowe potrzeby (?).


A - żeby było śmieszniej - za tło posłużyła moja deska do prasowania. Przynajmniej nie trzeba było się schylać za bardzo do zdjęcia. 😁

Uważny obserwator zauważy, że nie splotłam warkoczyka. Czasem taki ogonek wydaje mi się ciekawszy. a potem i tak plotę....


Pozdrawiam serdecznie i adwentowo - z ciągle niezawieszonymi światełkami na balkonie, bo nie mam na to czasu, a po ciemku jakoś nie mam ochoty tego robić. Biegam, jeżdżę, ciągle coś się dzieje. Takie życie.

piątek, 28 listopada 2025

Pora na opak

Dziwiłam się parę dni temu forsycji kwitnącej u A. Dziś ze średnim  Malątkiem wyruszyliśmy na spacer z misją pozbierania ozdobników do wieńca adwentowego. Malątkio cieplutkie siadało z rozkoszą na zlodowaciałych resztkach  środowej chlapu przy podnoszeniu każdej szyszki, a mnie marzły dłonie w rękawiczkach. I tak sobie szliśmy, puentując każde uchylenie/siad po szyszkę czy inną gałązkę   soczystym "Mama się ucieszy". Aż tu nagle okazało się, że idziemy obok forsycji.


No, bukietu wielkanocnego to by się to nie zrobiło z niej. Ale kwitnie wytrwale.
😅😲

A poza tym pochwalę się wieżą z klocków do jego. Dziecko mnie bardzo chwaliło, że mam dobre pomysły... Budowaliśmy we dwójkę, efekt przeplatających się ogniw bardzo mi się podoba. Jak to miło móc się znowu bawić klockami. 🥳🤠



poniedziałek, 24 listopada 2025

Jeszcze jedna podobna

No tak, podobna do poprzednich. 

One w sumie wszystkie podobne, prawda? A każda inna.

To jest zakładka z kwietnia - jak widać mam naprawdę gigantyczne zaległości. Tu też są zielenie i nieco granatu, skomplikowane plątaniny - i podoba mi się zestaw kolorów.


Przypomniała mi się scenka ze studiów. To było jeszcze przed skończeniem pracy magisterskiej ale już w czasie jej pisania. Mieliśmy zajęcia z bardzo miłą panią z Ameryki, w sumie chyba nie tak wiele starszą od nas. Podnosiła nas na duchu twierdząc, że jak ona pisała pracę magisterską też była zestresowana, a po jakimś czasie czytała ją na nowo i dziwiła się "To naprawdę ja takie mądre rzeczy napisałam?". Przyznam, że jak sięgnęłam po latach po swoją magisterkę, miałam podobne odczucie. 😆😀😂

I dokładnie tak samo mam z tymi zakładkami jak je oglądam na zdjęciach po długim czasie.  💁🧝

Zima, zima, zima.

Ciekawe czy Malątka zdołają w tym tygodniu wyjść na sanki. U nas są ogromne dysproporcje w ilości śniegu na stosunkowo niewielkim obszarze. Ale na razie ilości sankowej jeszcze nie widziałam...

A na balkonie wciąż kwitną chryzantemki, maciejka, goździk i campanula (nie wspominając o wrzosach). I chyba jakieś niedobitki nagietków.

sobota, 22 listopada 2025

Niedoskonała

Zastanawiam się, czy ten tytuł nie trąci pychą - sugeruje bowiem, że inne zakładki są doskonałe. A z oczywistych względów nie są. Tutaj jednak uważne oko zauważy, że coś się popsuło na obrzeżeniu. Nie pamiętam czy to się przerwała kanwa, czy to po prostu tylko źle ułożone nitki.


Zakładka w ciekawych kolorach, taka trochę leśna albo wiosenna. Powstała po dłuższej przerwie w haftowaniu, już nie wiem czym spowodowanej. Pewnie intensywnością życia. Czasem też zdarza się, że kończy mi się kanwa i trochę trwa zanim zamówię (właśnie teraz też czekam już na przesyłkę). Chyba muszę częściej sięgać po ciemną zieleń, brąz i czerwień. 😆

A w ogóle to zima się zaczyna ❄❄❄❄

czwartek, 20 listopada 2025

Chińska :)

Prawdę mówiąc, nie pamiętam, czy ta zakładka powstała od początku do końca podczas naszej chińskiej wyprawy, czy też zaczęłam ją w Polsce, a kończyłam tam, w pociągu do Xi-an. To w sumie nie takie istotne. Za to przywołane wspomnienia należą do tych ogromnie cennych - zwłaszcza, że pewnie już tam ponownie nie dotrę (choć jeszcze marzy mi się Tybet, może Nepal, no ale cóż, marzyć się może).


Czy te daszki są nawiązaniem do charakterystycznych chińskich świątyń? Nie mam pojęcia. Ale czemu nie? Zakładka wydaje mi się bardzo zdecydowana. I chyba chcący czy niechcący wplątało się tam trochę zaśnieżonych drzew z muzeum armii terakotowej i klasztoru Shaolin. Do tego czerwone dachy Zakazanego Miasta i szeregi pekińskich hutongów. Piękny kraj. I potwornie trudny do zrozumienia..

niedziela, 16 listopada 2025

Wycieczka się udała

 Udało nam się uczcić Święto Niepodległości spacerem w Gorcach. Na dodatek doszliśmy na szczyt o jakże adekwatnej do tego dnia nazwie Marszałek (a nawet odrobinę dalej w stronę Lubania, potem było okropne błoto). Były piękne kolory, minimalna liczba ludzi na szlaku (trzy osoby) i nawet odrobina Tatr na horyzoncie.

Dygresja:

Z Tatrami to w ogóle było ciekawie. Nie wiem, czy i Wy czasem nie spotykacie w internecie zdjęć Tatr zrobionych z ogromnej odległości. Zawsze było mi trudno uwierzyć, ze można je zobaczyć np. z jakiegoś wysokiego punktu w Krakowie. Tymczasem w miniony piątek, w złotej godzinie, widziałam Tatry z autostrady A4, z górki tuż przez Morawicą jadąc od strony Katowic. Tylko nie było jak zrobić zdjęcia - wszak to autostrada. Pierwszy raz takie coś mi się przydarzyło ;)

I wracam do wycieczki.

Pogoda wymarzona, nie za ciepło i nie za zimno (czapka się przydała jednak), bez wiatru. Cisza, spokój, rewelacyjny reset.

Postaram się nie zasypać Was zdjęciami. To pierwsze podoba mi się chyba najbardziej. Jest w nim obietnica dobrej drogi, spokój i nadzieja.


Było sporo ptactwa, ale miałam do dyspozycji tylko telefon i choć mam w nim niezły aparat, sikorki w krzakach pozostały nieuchwytne. Ale były też skrzydlate nieco większego kalibru.


Były widoki bliższe...


i widoki dalsze (tak, tam het, het są Tatry).


No i oczywiście detale. Owoce dzikiej róży i orzechy laskowe.



I był zachód słońca za chmurami (do domu dochodziliśmy po ciemku).


A następnego dnia Tatry za Kluszkowcami pokazały się w całej okazałości - i było widać, że jest śnieg (choć niekoniecznie na tym zdjęciu).


Jest we mnie wiele wdzięczności za ten czas.

czwartek, 6 listopada 2025

Tempo

Dawno nic nie pisałam. Tempo życia, sprawy do załatwienia trochę mnie przytłoczyły i na pisanie bloga zwyczajnie nie było czasu ani tzw. zasobów. Jednak z wiekiem człowiek robi różne rzeczy wolniej. Ciągle jest coś nowego i ciągle jest coś niezrobionego. No i nieustające pasmo wyjazdów nie pomagało w tym zakresie. Ale udało mi się  w tym czasie m.in. umyć trzy okna i zawiesić na nich nowiutkie firanko-lambrekiny (kupiłam zazdrostki, żeby mieć gotowe i móc nawlec na drążek). Moja maszyna do szycia ciągle czeka aż ją zawieziemy do naprawy, zatem kupno gotowych firanek było istotne. To w sumie był drobiazg, ale poprawa estetyki wnętrza bardzo podnosi na duchu, stąd tak się rozpisuję.

Poza tym wszystkim przygotowywałam trochę drobiazgów na kolejny kiermasz i dziś chcę pokazać trochę zawieszek/dyndadełek/ozdób adwentowo-świątecznych czy nawet całorocznych. Każdą niemal sztukę warto by fotografować z obu stron i pojedynczo, może poza trzema lawendowym i domkami. No ale coś zostawię Waszej wyobraźni.

😃🤠

Domki z gwiazdką.


Domki z serduszkowym oknem.


Koniki.


Kropelki podłużne


Kropelki pękate (ostatnie bazy)


Piórka małe


Piórka duże


Te zadziory przy piórkach sporo mi kłopotu sprawiły.

Na jedno z tych dużych piórek eksperymentalnie przykleiłam środkową warstwę serwetki, tę po zdjęciu wierzchniej warstwy z wzorem. Ciekawie wyszło.


Brzegi tych zawieszek - jak zawsze - pociągnęłam złotą farbą. Widzę, że na niektórych zdjęciach niestety to złoto zamienia się w kolor żółty i trochę są w ogóle zażółcone. Szkoda, ale niech już tak zostanie. Musicie uwierzyć, że w realnym świecie to wszystko jest trochę ładniejsze (odwrotnie niż przeważnie na fotkach na Instagramie).

Moc pozdrowień i serdeczności dla Wszystkich Czytających.



sobota, 18 października 2025

Warszawa nieoczywista

Nieoczywista przynajmniej dla mnie, bo na dworcu Warszawa Zachodnia byłam chyba czwarty raz w życiu (i chyba wszystkie te razy w tym roku). No może piąty raz był rok temu?

Zimno, mokro, wietrznie. Nie to co u nas. 

Ale te widoki z trzęsącej się wielkiej betonowej kładki nad peronami, zza szkła osłaniającego przed wietrzykiem bardzo interesujące.

Pozdrawiam w biegu (opóźnionego pociągu). Śpiąca bo budzik dzwonił o 4:30.






poniedziałek, 13 października 2025

Fiolet z różem

 W sumie nadal jesteśmy w zakładkowym klimacie wrzosowym. Kupowałam ostatnio wrzosy na grób mojego Taty właśnie w podobnej kolorystyce. 


Gdy teraz patrzę na tę zakładkę, widzę nieoczywistość zestawienia barw. Jak na taki przedmiot, to wyszło całkiem sympatycznie jak sądzę. 😉

czwartek, 9 października 2025

Rysowane słońcem

 Taki kadr z sopockiego Monciaka. Szłyśmy pod słońce. Zafascynowały mnie te świetliste otoczki postaci. 


(Nie umiem usunąć na telefonie tej turkusowej kropki. Przepraszam.)

wtorek, 23 września 2025

U progu jesieni

U progu jesieni oczywiście fiolety. Jak wrzosy i astry i klasyczne chryzantemy (oprócz białych i złocistych).


Cóż można o tej zakładce powiedzieć poza tym, że fajnie się ją robiło? Nic oryginalnego, prawda?

Na zdjęciu widzę jaka fajna mi tutaj czuprynka wyszła. Zawadiacka.


Za to godne uwagi jest tło, które tu się jeszcze nieraz pojawi. Na tym zdjęciu debiutuje w roli tła moja absolutnie ulubiona meksykańska serweta. Ten wzór jedyny w swoim rodzaju, pojawiający się tam wszędzie. Bardzo chciałam sobie taką serwetę sprawić i w końcu się udało. (Bo już rozważałam kupienie materiału z metra, dobrze, że się na to nie zdecydowałam, bo efekt nie byłby tak spektakularny). I nawet wytargowałam niższą nieco cenę, jak już ją znalazłam na straganie. To się nazywa praktyczna pamiątka z podróży 😀. 

niedziela, 21 września 2025

Dwa duże

 W tym roku byłam ogólnie dość oszczędna w kwiatach balkonowych. W wielkiej donicy po ś.p. kiwi posadziłam bluszcz. Ładnie się przyjął (mam jakąś słabość do bluszczu, ale zawsze mi ostatecznie marniał, może ten przetrwa). Potem siałam maciejkę i sypnęłan też nieco bluszczowi u stóp. Z mojego doświadczenia wynika, że maciejkę warto siać etapami, wówczas część już kończy żywot, a kolejna kwitnie i pachnie. No więc był sobie bluszcz i maciejka. A potem weszły mi w ręce nieskarmione zimą ziarna słonecznika. Takie sprzed dwóch lat. Włożenie kilku w ziemię nic mnie nie kosztowało.

I teraz mam dwa dorodne i duże słoneczniki i jeszcze jakieś małe też powinny zakwitnąć. A do tego drugi rzut nagietków (z własnych nasion). Słonecznie się zrobiło. 😁😎🥰





sobota, 13 września 2025

Łatamy dziurę

 Może to dziwne, ale w sumie lubię cerować. Nie robię tego za często, ale umiem (w końcu nie filozofia) i i lubię. Doceniał te umiejętności mój Tato i czasem czekał na mnie, żeby coś naprawić. 

Uważam też łaty, za bardzo przydatne rozwiązanie, gdy ma się w domu małego chłopca 😁. Co ja się ich nanaszywałam 🤣.

Jednak chcę dziś napisać o innym łataniu. Budżetu. Jednorazowym raczej. Ot, znajomy i zaprzyjaźniony ksiądz został proboszczem. W nieboga tym zakątku filipińskiej wyspy Negros. Pełen oczekiwań i radości podejmował tę misję. Rozmawialiśmy o planach zanim tam pojechał. A jak już pojechał, okazało się, że musi zatroszczyć się o parę spraw w kryzysie. Jedną z takich spraw jest szkoła, którą dostał z finansami (i warunkami pracy) w - powiedzmy - nie najlepszym stanie. 

Nie mam wątpliwości, że stanie na nogi, bo znam człowieka i jego rozliczne umiejętności. Jednak postanowiliśmy pomóc - czyli poprosić tych, co mogą o pomoc finansową, innych o opowiedzenie dalej o tej historii. Pomyślałam, że napiszę i tutaj - może podajcie tę historię dalej. Oczywiście w pełnej wolności.

Na Filipinach naprawdę edukacja jest kluczem do lepszego życia, części rodzin nie stać jednak na sfinansowanie nauki, szczególnie powyżej podstawówki.

Tu jest opisane nieco więcej.

https://wspieram.oaza.pl/campaigns/dziura/



środa, 10 września 2025

Droga mleczna

 Takie skojarzenie.

Po przeplatankach klasyczne krzyżyki (z walką o to, by nie pomylić kierunku nici) są miłą odmianą.


Mogą to być gwiazdy i planety, może to być dym z ogniska - co komu w duszy gra. Ciemna ta zakładka, trochę tajemnicza, jak to noc. Jak widać, regularnie powracam do fioletów. 
Jestem tak bardzo dziś zmęczona, że ten wpis na tym zdaniu musi się zakończyćc.

😊

niedziela, 7 września 2025

Kolory pasujące do jesieni

Zakładka, już powinna być zakładka.
Wstawiam.

Kolejna kolorowa, przywołująca odcienie jesiennych traw w Tatrach Zachodnich, złote wrotycze i arniki, niebieskie potoki, goryczki i tojady, czerwone skrzydła motyli...


Myślę, że to jedna z tych bardziej udanych. Bogata i dość misterna. Nie męczyłam się nad nią za długo - za to dwie ostatnie, które pokażę za jakiś czas, to powstawały i powstawały...

Kolejny raz napiszę: trudno sobie wyobrazić ile radości daje takie plątanie nitek 😀😁.

(A księżyc za chmurami)

środa, 3 września 2025

Znowu idzie

Lubię być w górach we wrześniu. Dni już co prawda krótsze, ale jeszcze da się zejść przed zmrokiem (po zmroku zasadniczo nie wolno chodzić po górach, ale czołówki w plecaku są na wszelki wypadek). Może zdarzyć się gorsza pogoda - no ale to w sumie zawsze, śnieg był w tym roku w sierpniu przecież. Za to jest mniej ludzi (odczuwalne nawet na Słowacji, po polskiej stronie zapewne też, ale nie bywamy od ładnych paru lat). No i są inne kolory. Nieco czasem przydymione, ale lśniące w słońcu. Niektóre kwiaty powoli przekwitają, inne się pojawiają. I jest tak dużo fioletu i granatu! Goryczki i tojady szaleją 😁💙.



Nieco wyżej jeszcze kwitnie wierzbówka kiprzyca (tu specjalna dedykacja dla Agnieszki, która lubi o tej porze różowe kwiaty).

No ale idzie ta kolejna pora roku, idzie. Zapowiadają ją oczywiście wrzosy. Twarde, cierpliwe, wytrzymałe, przytulone do ziemi wrzosy.


Jak u Gałczyńskiego: "Oto widzisz, znowu idzie jesień..." 

poniedziałek, 1 września 2025

Znajdź różnice

 i nie chodzi o kolor tła. 😁

Dwa znaki mówiące to samo, na dwóch końcach odcinka objętego pracami drogowymi.

Detale na znakach słowackich to to, co mnie zachwyca. Ale tutaj to dodatkowe wyzwanie jest super.

😎🤣🤣🤣🥳



A wpis ogólny o tym znaku w różnych krajach był już kiedyś. 👉🏽 Zapraszam (klik)

piątek, 29 sierpnia 2025

Komu wolno i gdzie

Był taki czas, że opowiadałam na tym blogu historyjki o niezwykle malowniczych znakach drogowych.  Wpisy te można znaleźć pod hasłem "znaki" po lewej stronie ekranu gdy korzystamy z komputera. 

Dziś mały dodatek z życia (no, znali to zawsze z życia).


Ubawiła mnie ta obrazkowa informacja. Panom nie wolno - rozumiem. W tył zwrot, przejścia nie ma.

Panie z dziećmi (nie bądźmy przesadnie drobiazgowi, i z chłopcami, i z dziewczynkami) mają iść w prawo - też rozumiem. 

A panie bez dzieci? Panowie z dziećmi? Młodzież? Dzieci solo?

🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣


poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Lampioniki kiermaszowe

Przeczołgał nas ten sierpień trochę, stąd te trzy tygodnie ciszy na blogu. Mam nadzieję, że sytuacja jakoś jest opanowana. Czy na stałe? Zobaczymy. Ten czas pokazał nam, że rodzina naprawdę jest siłą i wartością i przy zachowaniu oczywistej odrębności możemy na siebie liczyć.

Wszystkim pamiętającym z serca dziękuję.


Siłą rzeczy niewiele miałam czasu na robótki (choć jedną zakładkę skończyłam), trzeba było jeszcze bowiem nadrabiać rzeczy bardziej zawodowe. Udało mi się jednak zrobić kilka lampioników przeznaczonych na kiermasz misyjny znajomej. 

Najpierw szóstka mini 😎.


Słoiczki po świeczkach, farba, sznurek, serduszko...zdjęcie trochę może przygaszone wygląda, ale one nie są jaskrawe, a te barwy akurat nie lubią fotografowania. Każdy lampionów ma inny kolor, kolor nie jest jednolity i ma też odrobinę złotej farby, taki pobłysk.

Następnie dwa duże. No, większe zdecydowanie.


Też słoiczki po świeczkach, farba, sznurek i serduszko. Więcej złotego. Ten po lewej nie ma "dziury" w malowaniu, tylko jakoś tak światło się ułożyło.

I "średnica"


Więcej czerwieni (nadal każdy inny) i oplot z muliny. Kiedyś robiłam już podobne, może pójdą w świat.


Pozdrawiam wszystkich.

wtorek, 5 sierpnia 2025

Bukiecik z nutką melancholii

Ostatnie dwa dni minęły mi na (m.in.) intensywnych porządkach w domu mojej MiL, jak to piszą na angielskojęzycznym Instagramie, czyli Teściowej, porządkach dokonywanych głównie ze Szwagierką, z dorywczym wsparciem różnych członków rodziny. A członkowie rodziny są w różnym wieku. 😁 Dwie urocze panienki lat 5 i 3 buszowały przedwczoraj po ogrodzie, a potem przyniosły "kwiatki dla Babci" (zasadniczo Prababci). Wstawiłam je najpierw w niezbyt urodziwy wazonik, który  był pod ręką. Wyglądały ładnie, ale czegoś im brakowało. Wieczorem znalazłam w kuchni kilka wazoników. Jeden szczególnie przypadł mi do gustu i przeprowadziłam bukiecik do nowego lokum.

Dziś przed południem okazało się, że ten wazonik należał do ukochanej Cioci mojego męża i jego siostry. I moja Szwagierka od lat nim się zachwyca - co rozumiem doskonale, bo wazonik zacny i urokliwy, w nietypowym kształcie.

Dołożyłam do bukietu dziewczynek kilka kwiatków, zmyłam mszyce z groszku i wyszło coś takiego:


Wiem, że kształt wazonika niezbyt jest widoczny, ale może się Wam i tak całość spodoba. 

Trudne sprawy nadal są trudne, ale jakieś tam rozwiązania się pojawiają. Dziękuję tym którzy pamiętają.

niedziela, 3 sierpnia 2025

Zawiedzione nadzieje

Tak się ułożyło, że musieliśmy wyjechać na jeden dzień. Z noclegiem. I ziściły się moje obawy, królowa nocy rozkwitła właśnie w tę noc.

Po powrocie do domu miałam jeszcze nadzieję, że zdążyliśmy na oglądanie  drugiego  pąka, ale niestety, po bliższym przyjrzeniu się okazało się, że ominęły nas dwa kwiaty, a nie tylko jeden. Trudno. Już raz coś takiego mam się zdarzyło. Może za rok się uda. Tylko narobiłam sobie apetytu na ładne zdjęcia, a tu nic z tego. Zaraz odgrzebię jakieś sprzed lat 😁.


A tak było





Nie jest to najtrudniejsza sprawa ostatnich dni, z pewnością do przeżycia. 🥴