piątek, 15 marca 2013

Tatry 2011

To post z inspiracji eNNki. Starsza córka właśnie weszła do domu i pojedzie po młodszą, więc mam chwilkę na napisanie zamiast zbierania się do auta. Ponieważ ustalałyśmy z eNNką w komentarzach pod którymś z moich styczniowych chyba postów czy możliwe było nasze minięcie się w Tatrach w roku wymienionym w tytule, sięgnęłam najpierw do kalendarza (pusto), a potem do zbioru zdjęć. Mamy taki system, że podczas wspólnych wakacji każdy dzień ma swój folder i staramy się zgrywać zdjęcia codziennie wieczorem (dwa aparaty zwykle są w użytku, bo najstarsze Dziewczę robi różne ciekawe ujęcia). W związku z tym ustalenie miejsca pobytu jest proste. I wychodzi mi, że w dni, które wchodzą w rachubę chodziliśmy po Słowacji.
Ale to, co chcę tu pokazać to historyjka pt. "życzenia się spełniają".

Otóż wędrowaliśmy sobie spokojnie z Hrebienoka aż na Rakuską Czubę w tradycyjnym układzie trójka z przodu, dwójka z tyłu (szczegółowo nie muszę opisywać, prawda?). Na Słowacji nie ma zakazu wprowadzania w góry psów, więc szczególnie na bardziej uczęszczanym fragmencie szlaku (z Hrebienoka do Stawu Łomnickiego czyli Skalnatego Plesa) tych czworonogów trochę się plątało. Już kawałek nad stacją kolejki na Łomnicę nasze dzieci odbyły taki dialog:

K: O kurczę, znowu jakiś pies.
U lub M: ?
K: A nie, to kozica!

No i rzeczywiście były kozice, całe dwa mini-stadka, jak się później okazało. Dały się nagrać, nie uciekały za bardzo itd, jak na dobrze wychowane kozice przystało. I tu też wkroczyła do akcji Agaja pomna nie tylko różnych ciekawych spotkań z kozicami w przeszłości (te słowackie jakieś bardziej wytresowane), ale i rozmaitych fotografii w albumach - i wygłosiła nieco cierpką uwagę:
- Teraz to ona powinna się ustawić porządnie na tle nieba.
Kozica okazała się poliglotką...



A z Rakuskiej Czuby (słow. Veľká Svišťovka - ostatni - albo pierwszy - dwutysięcznik od wschodu w Tatrach Wysokich) jest taki widok:


albo taki:



albo taki na Tatry Bielskie:


Jak widać o górach to ja mogę bardzo długo.... To z kim się spotkamy w sierpniu tego roku gdzieś na szlaku?

4 komentarze:

  1. Zachorowałam :)))
    I nie chcę wyzdrowieć :D
    Aż do czasu, gdy... może uda się wyruszyć, choć pewnie nie tak wysoko.
    Już "doczytałam" Twój termin. Mój - jeśli plany dojdą do realizacji - to parę dni na początku sierpnia. Przetrę Wam kawałek szlaku... ;-)

    Kozica - jaka mądra :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, a Ty teraz oprócz ukazywania swoich prace też piszesz :-)
    Jak pięknie :-) Nie mogę się doczekać, kiedy my wyruszymy tróka z przodu dwójka z tyłu ;-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, tak to się jakoś rozwija... :) A co do wędrowania - ani się obejrzysz jak ten czas nadejdzie... My zaczęliśmy na całego jak pociecha najmłodsza miała 4 lata (ale na początku raczej był układ 5 razem :), potem zrobiły się podgrupy).

      Usuń
  3. Przepiękne zdjęcia.Ach,Tatry kiedy to było, szkoda że już nie można tak wędrować.My też zaczęliśmy jak Syn miał 4 latka,wspaniale sobie radził.Potem chodziliśmy już z pieskiem a teraz oglądamy zdjęcia z wypraw naszego Marcina głównie w rejony arktyczne.
    ostatnia jego wyprawa -jeśli masz ochotę zerknąć
    http://www.zimnytrawers.pl/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)

Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.

Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.