Tytuł trochę przewrotny, wszak zakładkę kończyłam wczoraj :).
Stare pianina kojarzą mi się z lekko pożółkłymi klawiszami, przypominającymi kość słoniową.
Zaczęłam o tym myśleć i posypały się skojarzenia.
Kość słoniowa kojarzy się z pięknymi, drogocennymi przedmiotami i okrutnym masowym zabijaniem słoni. Zawsze lubiłam słonie - taki absurdalnym przywiązaniem dziecka do słoni z naszego ogrodu zoologicznego - za czasów mojego dzieciństwa żyły w nim dwie słonice, jedna chyba na emeryturze pocyrkowej (mogę zmyślać, tak mi się kojarzy) i oczywiście nie miały kłów, były natomiast ogromne (ale jedna mniejsza, bo młodsza). Sugestywne opisy z książek przygodowych dodały im resztę uroku :).
Stare pianino natomiast - a co to znaczy stare? :) Moje pianino (Kamzikom zdarza się dyskutować kto je zabierze, kiedy będą wyprowadzać się z domu - paskudy jedne) ma lat 38 albo 37. Czy więc jest stare? Ciekawe pytanie, bo zawsze myślałam o nim jak o nowym... :P (a i linię ma nowoczesną, żadnych ozdóbek, płaskorzeźb czy kinkietów). No i pożółkłych klawiszy nie ma. Jednak dla mnie prawdziwe "stare" przedmioty to głównie te przedwojenne (sprzed tej drugiej światowej, nie polsko-jaruzelskiej). Oczywiście nie myślę w tym momencie o ubraniach :).
No cóż, w stosunku do ludzi też jakoś przesuwa mi się granica młodości. W którejś z powieści L.M. Montgomery jest takie zdanie "bohaterki powieści wydają mi się stanowczo zbyt młode". Pamiętam, jak stwierdziłam, że zgadzam się z nim absolutnie :))
Teraz pewnie powinnam napisać okrągłe zdanie o sensie życia, żeby było do końca mądrze (?) i refleksyjnie. Ale nie napiszę. Aż tak poważnie i wiekowo się nie czuję :P Bo w środku - wiadomo - lat mniej niż w metryce. A za oknem całkowicie niepoważne słońce.
Takie słońce nastraja tylko do pogodnych myśli, nawet jeśli w sercu kryje się sporo innych refleksji o przemijaniu czasu (i nie tylko czasu).
Zakładka jest więc pożółkła celowo a nie ze starości. Od początku haftowania tych zakładek klawiaturkowych miałam ochotę położyć na nich czerwone kwiatki. No i wreszcie to zrobiłam. (Bo raz wcześniej to były tylko mini-kwiatki). A ponieważ błękity trochę mnie zmęczyły, mamy zieleń. Z odrobiną ciemnej czerwieni.
PS.
Z translatora: And because blues me a little tired, we are green. Tak absurdalne, że aż nieprzytomnie śmieszne ;)
Prześliczna zakładka! Jak w sam raz dla mojej utalentowanej córeczki:-))).
OdpowiedzUsuńSuuper. Proszę adres na maila :P
Usuń(wyświetla sie po najechaniu na kontakt w profilu)
i znowu zrobiło się muzycznie :))
OdpowiedzUsuńfajnie wyglądają te kwiatki, wesoło i wiosennie :)
Tak, miało być pogodnie :)
UsuńPowtarzam sie czesto... zrobie, to jeszcze raz: artystka z Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Bardzo dziękujęza dobre słowo. :))
UsuńPozdrawiam serdecznie!
PiP = prostota i piękno :-)
OdpowiedzUsuńNormalnie z rozmową o "tym" słowniku od Dosi mi się skojarzyło...
UsuńAle tam tego skrótu (jeszcze?) nie ma :))
jak pisałam, to miałam to samo skojarzenie :)
Usuńi obawiam się, że to 'tłumaczenie' tego skrótu raczej nigdy się tam nie pojawi...
odjazdowy ten słownik :)
U Tysi znalazłam taki akronim: SBD. (Spoko, będzie dobrze). Własny słownik pewnie trzeba by założyć :))
UsuńNiby zabawne, ale jakie logiczne. :) Zwłaszcza jak się skojarzy, że ang blue to kolor smutku, a zieleń - uniwersalny kolor nadziei. Trochę podreperować gramatykę i sentencja jak z dobrej prozy. :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ktoś to doceni!!
UsuńPodreperowywanie gramatyki doda szyku dobrej prozy, ale jednak zabije ten absurdalny urok rodem niemal z "Jabberwocky". "))