niedziela, 25 marca 2018

O rozmawianiu

Co jakiś czas, zazwyczaj w kontekście jakichś wydarzeń z szeroko rozumianej polityki, zdarza mi się ostre zetknięcie z kompletnym niezrozumieniem i brakiem chyba nawet chęci porozumienia. Taki erzac rozmowy, z której nic nie wynika, tylko dostąję parę sloganów i sugestię, że rozmówca wie, co ja myślę (i oczywiście przypisuje mi - chyba - to co najgorsze potrafi wykombinować). Sporo mnie te sytuacje kosztują nerwów, nie ukrywam, bo nikt nie lubi być niesprawiedliwie i krzywdząco osądzany i oskarżany o miałkość myślenia. Przy czym mam wrażenie, że tak naprawdę nie ma tu zainteresowania tym, co rzeczywiście myślę.

Pewnie każdemu takie sytuacje w różnych kontekstach, niekoniecznie politycznych,  się zdarzają.

Pomyślałam sobie, że warto podzielić się tu pewnym obrazem, zaczerpniętym z pism Johna Powella. Nie chodzi o kompozytora, ani lekkoatletę, a o amerykańskiego psychologa, który potrafił przystępnie rozmawiać o miłości i relacjach.
U Powella ("Jak kochać i być kochanym") jest taka ilustracja poziomów komunikacji: Pięć płaszczyzn, na których spotykają się ludzie i na tych płaszczyznach, zależnie od poziomu, zachodzą różne relacje:

 Tak pokrótce:

1. Jesteśmy sobie zupełnie obcy
Na tym poziomie ludzie najczęściej posługują się powszechnie znanymi zwrotami (frazesami), które nic nie przekazują, nic nie znaczą typu: „Jak się masz ?”, „Co nowego ?” i w odpowiedzi słyszą zdawkowe: „Ok”, „Jakoś leci”, „Fajnie”, „Wszystko w porządku”. które tak naprawdę nie niosą informacji o nas.
O pogodzie, o sporcie możemy rozmawiać prawie z każdym. Ten poziom charakteryzuje się brakiem wzajemnego dzielenia się sobą w komunikacji, oraz wymaga od nas minimalnego stopnia otwartości. Po prostu wystarczy spotkać kogoś znajomego i zacząć z nim rozmowę o przysłowiowej pogodzie.

2. Rozmawiamy o faktach, o osobach trzecich (nie o nas samych)
Na tym poziomie informujemy się, co słychać w świecie, u wspólnych znajomych, panowie rozmawiają o sporcie, panie o modzie (no, upraszczam) rozmawiamy o innych często plotkując (tu jeszcze nadal nie ujawniamy siebie)
W tym przypadku człowiek dzieli się z drugim tym, co wie i wymaga to od niego trochę większej otwartości. Liczba potencjalnych słuchaczy faktów jest trochę mniejsza niż w przypadku komunikacji na poziomie banału, ale nadal jest spora.

3. Mówimy trochę o sobie, ale „bezpiecznie”,
czyli o niektórych planach czy wyobrażeniach, wypowiadamy opinie, uważnie przyglądając się rozmówcy, żeby nie powiedzieć za dużo.

4. Odkrywamy się 
mówimy nie tylko o swoich zamierzeniach, ale także o osobistych przemyśleniach i przeżyciach, ujawniamy swoje uczucia wobec kogoś lub czegoś, bez obaw mówimy o swoich lękach czy radościach, wyrażamy osobiste opinie i sądy, jesteśmy szczerzy, co jest konieczne, żeby zaistniało prawdziwe spotkanie – to podstawowy poziom komunikacji międzyludzkiej.

Głębszym poziomem komunikacji jest poziom uczuć. Pewnie z kilkoma dobrymi znajomymi będziemy  gotowi dzielić się tym, co czujemy. Wymaga to dużego zaufania i otwartości.

5. Porozumienie doskonałe, 
które wymaga całkowitej szczerości i zaufania, jesteśmy całkowicie autentyczni, nie nakładamy masek, nie obawiamy się odrzucenia i łatwo otwieramy się nawzajem, dopiero na tym poziomie możemy być prawdziwie  szczęśliwi
Na tym poziomie jesteśmy gotowi mówić o tym, kim tak naprawdę jesteśmy. Co jest naszą radością, a co jest naszą troską czy obawą.  Ten poziom komunikacji wymaga od nas bardzo dużego stopnia zaufania i otwartości i jest pewnie zarezerwowany dla prawdziwych przyjaciół.


Jeżeli mylimy poziomy komunikacji, bierzemy rozmowy o faktach za głębię relacji, oszukujemy siebie i innych uważając, że to wystarczy albo że mamy świetne relacje z innymi ludźmi podczas gdy tak naprawdę pozostajemy na bardzo niskim poziomie komunikacji (co wychodzi w trudnych momentach na przykład).


Daje do myślenia, prawda?

→ J. Powell, "Jak kochać i być kochanym", tłum T. Smiatacz, Bernardinum, Pelplin 2010 (?).

6 komentarzy:

  1. Mam świadomość przykazania pozostawionego w Piśmie Świętym ale powiem Ci, że z wiekiem coraz mniej przywiązuję uwagi do tego jak mnie ktoś odbiera i czy mam dobre relacje czy nie. Staram się podążać właściwą ścieżką i wierzę gorąco, że te osoby, które stawia mi na drodze Bóg zrozumieją mnie, nawiążemy właściwą komunikację, inne osoby pozostawiam innym osobom, dla których Bóg coś przygotował. Wiadomo, czasami jest przykro, szczególnie, kiedy próbuję sama coś wywrzeć, wykombinować, ,,wyjść przed szereg" a nie zastanowić się czy na pewno nadal kroczę swoją ścieżką. - chyba niekoniecznie zostanę dobrze zrozumiana :D Ale napiszę to, może ktoś się nad tym zastanowi. :)
    Moc uścisków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba rozumiem, o co Ci chodzi. Ale mnie chyba chodziło o coś ciut innego - o dogadzanie się cztly porozumienie, ci zakłada uczciwe podejście z obu stron. Jak się wchodzi w rozmowę to powino być uczciwe.
      Pzdrowienia!

      Usuń
  2. Czasami bliskie osoby odbierają nas na wspak! i to boli.
    Należę do tych osób, które " odkrywają" się raczej za dużo, ale cenię sobie szczerość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerość i uczciwość jest ważna. :)
      Serdeczności

      Usuń
  3. Gdzieś już widziałam ten schemat, możliwe że na zajęciach z psychologii bądź komunikacji. Dużo w nim jest prawdy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewykluczone. To pewnie w pewnych kręgch jest wiedza powszechna.

      Usuń

Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)

Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.

Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.