Dzisiejszą uroczystość świętowaliśmy w niezwykłym kościele z sufitem w kolorze nieba. Takiego nieprawdopodobnie intensywnie niebieskiego nieba, jak na pocztówkach z Grecji lub Włoch, które pamiętam z dzieciństwa (pocztówki pamiętam z dzieciństwa, nie Grecję i nie Włochy niestety).
Przypuszczam, że jednym się ten wystrój podoba a innym nie - jak to zwykle bywa. Ale nie ten wystrój jest tu najistotniejszy.
Uświadomiłam sobie dziś moją tęsknotę za niebem. Tym niebem, w którym już wielu na mnie czeka. Mam nadzieję, że nie czekają nadaremnie.
Choć też myślę, że jeszcze trochę tego czekania będzie... :))
A bardziej profesjonalne zdjęcia tego nietypowego wnętrza są tu, gdyby ktoś chciał obejrzeć.
U nas w Białymstoku, jest taki kościół bialutki w środku i wysoki, a sufit ma podświetlony na niebiesko to dopiero mgicznie wygląda
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś pojechać. Byłam w Białymstoku raz, ale po mieście chodziliśmy póóóóźnym wieczorem...
UsuńAaaaaa no to się nie liczy :D
UsuńNie no, troche się liczy... :D
UsuńNiebo jest w nas i nad nami. Dasz rade Agajo, ale na razie się nie spiesz na drugą stronę. Masz tu jeszcze wiele zaległych rzeczy do zrobienia. Jak mawiali dawniej mnisi: otia post negotia (odpoczynek po pracy).
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta myśl o niebie w nas - pośród nas też mi intensywnie towarzyszy.
UsuńNie myślę o niebie jako o ucieczce - raczej o jak tęsknocie za ojczyzną :))
ty masz niebo zapisane w twarzy i w sercu ... nie śpiesz się więc nigdzie bo kto będzie je tutaj roznosił? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odrobinę i dla mnie :)
:*****
Emko kochana, zaniemówiłam.
UsuńŚciskam z całego serca - przemiło było...
Lubię kościoły, które nawiązują do nieba...
OdpowiedzUsuńW takich kościołach łatwiej rozmawia się z Bogiem...
Pozdrawiam Agatko!
Masz rację. W ogóle kościoły powinny w tej rozmowie pomagać...
Usuń